Jak poradzić sobie z przywiązaniem?

Odpowiedź Lamy Ole:

Budda podał dwie różne rady dotyczące przywiązania, a Karmapa dodał do tego jeszcze jeden szczególny środek zaradczy. Na najwyższym, absolutnym poziomie – w tantrze matczynej – Budda doradza przede wszystkim pracę z fazą rozpuszczenia. To oznacza, że robimy krótką fazę budowania w medytacji i potem spoczywamy przez dłuższy czas w fazie stopienia. Medytacja 8 Karmapy zawiera również specjalne środki do pracy z przywiązaniem.

Na praktycznym, codziennym poziomie oraz ludziom, których motywują przede wszystkim silne pożądanie i pragnienia, Budda doradza częste myślenie o nietrwałości, żebyśmy nie przywiązywali się zbytnio do świata zjawisk. Po drugie, powinniśmy dzielić się całym dobrem, którego doświadczamy, ze wszystkimi czującymi istotami, ponieważ ludzie pełni pożądania doświadczają wielu wspaniałych i bogatych wrażeń. Zawsze należy myśleć: “Chcę to pokazać wszystkim!”.

Jeśli w ten sposób będziemy korzystać ze wskazówek na wszystkich poziomach, to osiągniemy rezultaty. Najważniejsze jest zrozumienie, że myśli nie było wcześniej, a do jutra znikną i dlatego dzisiaj nie powinny nam przeszkadzać – są jak fale na oceanie, które przychodzą i odchodzą.

Jak możemy być pewni, że radość, której doświadczamy, nie jest silną zależnością?

Odpowiedź Lamy Ole:

Możemy zbadać poziom, na którym wydarza się radość. Jeśli składa się na nią to, że coś posiadamy, a nie ma jej, gdy to tracimy, to taka radość jest ograniczająca.

Tak naprawdę możemy cieszyć się wszystkim, dopóki nie mamy problemu, kiedy to znika. Jeśli przyjemność jest wystarczająco duża, to przełamuje się przez ograniczenia ego. Możemy wkroczyć do tego obszaru poprzez ego i odkryć w nim coś, co jest tysiąc razy większe od wszystkiego, co teraz znamy. Dopóki to nas nie dominuje, możemy się tym nieustraszenie cieszyć. Jak powiedział kiedyś stary mistrz: “Skoro wszystko jest i tak grą umysłu, to równie dobrze można się tym cieszyć”. To, co miał na myśli, to życie samo w sobie.

Czasem mężczyźni lgną do mnie i przywiązują, a ja chciałam tylko zachować się przyjaźnie. Co mam z tym zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najlepiej będzie wytłumaczyć im, jak cudownie jest dzielić coś na wielu poziomach – mieć brata lub przyjaciela. W ten sposób wyprowadzić ich z pożądania. I powinnaś powiedzieć: „To, co widzisz we mnie, masz w sobie. Może trochę pomedytujesz?”.

Po prostu medytuj na poziomie najwyższej mądrości, ciągle od nowa i spraw, żeby ludzie byli świadomi swojej mocy i potencjału. Jeżeli pragną czegoś, czego nie mogą dostać, jeśli pragną czegoś w niezdrowy sposób, najlepiej jest ich odesłać. Najlepiej używać energii i pomagać im, żeby stali się niezależni. Potem możecie razem pracować dalej.

Jak pozbyć się zahamowań seksualnych i nieśmiałości?

Odpowiedź Lamy Ole:

Radzę ludziom, żeby postrzegali ciało jako narzędzie dawania drugiej osobie radości i z otwartym sercem wskoczyli w to doświadczenie. Warto w pełni skupić się na partnerze i nie myśleć o sobie. Dotyczy to obojga partnerów.

Mężczyzna może cieszyć się radością, którą daje kobiecie. A kobieta może cieszyć się mocą, którą aktywuje u mężczyzny. W sprawach miłości zawsze decydowałem się pójść za tym, kto doświadcza najwięcej uczucia i szczęścia. Jeśli to mężczyzna doświadcza czegoś intensywniej, kobieta może emocjonalnie się z nim stopić. A jeśli to kobieta ma bardziej intensywne doświadczenie, mężczyzna może się w nie zagłębić i cieszyć się, że może jej tak wiele dać. To jak udane spotkanie między bliskimi przyjaciółmi: niech mówi najlepszy gawędziarz. Po prostu wybieramy najlepszy trip.

Jak najlepiej korzystać z seksualności?

Odpowiedź Lamy Ole:

Postaraj się postrzegać swoje emocje i ciało jako narzędzia, które mogą przynieść korzyści innym i im pomóc. Rzeczywiście możemy dotrzeć do umysłów innych ludzi poprzez fizyczną radość. Daje im to wolność i szansę na doświadczenie własnej mocy i właściwości. Miłość jest jak inicjacja, w której wydobywamy z siebie wzajemnie bogactwo i piękno.

W przeszłości ludzie postrzegali seksualność jako oddzielną od umysłu i związaną tylko z ciałem. Uważam, że jest wręcz przeciwnie: seksualność jest związana z naszą całością, z naszym zachowaniem i całym naszym doświadczeniem.

Czy prawdziwe jest stwierdzenie, że do ludzkiego odrodzenia konieczne jest pożądanie?

I jeśli nie przekształcimy naszego uczucia pożądania, to znów odrodzimy się jako ludzie?

Odpowiedź Lamy Ole: 

Jest to ogólnie prawdziwe, o ile nie zrobiliśmy czegoś naprawdę szkodliwego. Jeśli będziemy wykonywać wiele negatywnych działań i będziemy bardzo skąpi, to prawdopodobnie odrodzimy się w Afryce, Ameryce Południowej czy innym ubogim miejscu. 

Podobnie, jeśli byliśmy wprawdzie zachłanni, ale zarazem szczodrzy, to być może odrodzimy się w Ameryce Północnej bądź w Europie. Lecz obszar miejsc dobrych do odrodzenia maleje, a złych rośnie.

Dobrze jest nauczyć się metod rozwoju. Piękne w buddyjskiej praktyce jest to, że nie musimy zmieniać czy niszczyć naszych pragnień ani przedmiotów przywiązania. Trzeba się tylko nauczyć przekształcania całej energii tego naszego pożądania. Obecnie jest skoncentrowana na pociągających partnerach, pieniądzach czy wakacjach. Zamiast tego powinniśmy więc ukierunkować ją na wyzwolenie i oświecenie. Pożądanie jest siłą bardzo pozytywną, jeżeli umiemy przekształcać lgnięcie i ograniczające przywiązanie w wyzwalające i oświecone pożądanie. Nie trzeba usypiać tygrysa, tylko  nauczyć się go dosiadać. Innymi słowy, używamy wrodzonej mocy przeszkadzających emocji, nawet jeżeli nie jest to łatwe.

W niektórych przypadkach pomocne jest rozluźnienie i unikanie po prostu trudnych sytuacji, w których zazwyczaj tracimy kontrolę. Mądrze jest doświadczać wszystkiego jako podobnego do snu. Myślimy: “Tej emocji nie było pięć minut temu, a za kolejnych pięć znów zniknie. Jeżeli teraz się w nią zaangażuję, będę miał problem”. Lecz najważniejsze jest wykorzystanie tej mocy przez skierowanie jej w inną stronę. Dokładnie tak działa dobry wojownik: używa siły swego przeciwnika do pokonania go.

Czy w buddyzmie są jakieś wytyczne dotyczące seksualności?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli chodzi o seksualność, Budda udzielał nauk na trzech poziomach. Ludziom, którzy mają trudności z życiem seksualnym – na przykład osobom, które przygnębia orgazm i czują, że coś tracą, lub mają problemy z relacjami – Budda radził zostać mnichem lub mniszką. To oddala problem i wyklucza go z ich życia, ale nie prowadzi do radości i szczęścia. Ich problemy są oczywiście zakorzenione w poprzednich wcieleniach, w których nie umieli zbudować niczego dobrego z innymi.

Następnie jest poziom przeciętnej osoby świeckiej, w którym ciało postrzega się jako narzędzie dawania partnerowi radości i szczęścia. Organy męskie są postrzegane jako diament, żeńskie jako kwiat lotosu, a para stara się dać sobie jak najwięcej szczęścia.

Następny jest poziom joginów. Tu przede wszystkim liczy się pogląd. Mnisi i mniszki starają się unikać cierpienia; ludzie świeccy angażują się w wykorzystywanie swoich umiejętności i stosowanie mądrości i współczucia w życiu codziennym; u joginów natomiast liczy się pogląd – ciągłe widzenie wszystkiego na najwyższym, najczystszym poziomie i ciągłe doświadczanie najwyższej błogości. Na tym poziomie, jeśli potrafimy zobaczyć coś czystego w każdym człowieku, nasze życie seksualne może być narzędziem do wytworzenia ogromnej radości. Jeśli wszystko wydarza się na poziomie czystości, jeśli szanujemy się nawzajem, jeśli doświadczamy siebie i innych na poziomie ponadosobistym, wtedy oświecone energie mogą się poruszać i uczymy się czegoś w tym procesie – to jest absolutnie niesamowite!

Istnieją oczywiście duże różnice między tymi poziomami. Kwadrans zapasów w stylu wolnym z butelką wina w brzuchu – to mnie nie interesuje i nie poleciłbym też tego nikomu. To powoduje tylko problemy. Z drugiej strony bardzo dobrze jest, jeśli możecie świadomie dzielić ze sobą czas i dawać sobie radość – w języku tybetańskim nazywa się ona detong, a po angielsku nierozdzielną przestrzenią i błogością”. Następnie utrzymujcie ten stan i promieniujcie nim w przestrzeń, traktując go jako stałe i ponadosobiste źródło radości, które promieniuje na wszystkie czujące istoty. Jeżeli potraficie to zrobić, możecie przynieść światu mnóstwo błogosławieństwa i wiele inspiracji. Możecie pomóc wielu ludziom odkryć własny potencjał i siłę.

Jak można używać seksualności w praktyce medytacyjnej?

Odpowiedź Lamy Ole:

Celem medytującego jest zdobycie takiej samej kontroli nad ciałem, jaką rajdowiec ma nad swoim samochodem. To oznacza, że potrafimy kierować energiami tak jak chcemy. Jednakże tę praktykę potrafią wykonywać tylko ci, którzy wiele już osiągnęli. Wszyscy powinniśmy się ćwiczyć w doświadczaniu zjawisk jako ponadosobistych i rozwijać medytacyjną moc.

Jeśli przyjrzymy się tradycyjnej kolejności praktyk, to tantryczne nauki o zjednoczeniu następują po praktyce “wewnętrznego żaru”, dzięki której można siedzieć na śniegu i topić go gorącem swojej medytacji. Aby zrobić to poprawnie, musimy umieć sprowadzić energię w dół, utrzymać ją tam i wysłać z powrotem. Jest taki żart joginów, że jeśli ktoś naprawdę urzeczywistnił tę praktykę, to potrafi penisem wciągnąć wodę wymieszaną z mlekiem, a potem wypuścić wodę i mleko osobno. Nie mam pojęcia, na ile to jest prawdziwe, ale na pewno jest to naprawdę trudna praktyka.

Powodem, dla którego nie mówimy zbyt wiele o praktykach w zjednoczeniu, nie jest pruderia. Z buddyjskiego punktu widzenia ciało nie jest ani nieczyste, ani grzeszne. Jest narzędziem – świątynią energii, w której wydarza się oświecenie. Jednakże o praktykach seksualnych mówi się nie za często dlatego, że zbyt wiele osób ma problemy w obszarze seksualności. Jeśli mówimy o energiach w ciele, o seksualnych energiach i pracy z nimi, dość często ludzie odbierają to w sposób staroświecki, chrześcijański albo islamski, bo uważają seksualność za coś nieczystego i złego. Nadbudowują tym samym dualizm.

Praktyki zjednoczenia utrzymywane są w sekrecie po prostu dlatego, że wielu ludzi nie potrafi zrozumieć, jak cenny klejnot mają w rękach. Gdy jesteśmy pełni obaw i oczekiwań, staramy się coś utrzymać albo coś odpychamy, jeżeli chcemy się wzajemnie kontrolować i rozwijamy przeszkadzające emocje, to nie powinniśmy otrzymywać tych nauk. Praktyki tantrycznego zjednoczenia stają się pożyteczne tylko wtedy, gdy potrafimy dawać i brać, i jesteśmy nastawieni na wzajemną pomoc w rozwoju. Dopóki nie zaczniemy doświadczać wszystkiego jako snu i nie będziemy umieli widzieć samych siebie w medytacji jako form z energii i światła, przywoływanie pól mocy i wymienianie się energią nie będzie miało sensu.

Mówiąc ogólnie, należy używać ciała jako narzędzia do dawania innym radości i unikać sprawiania im cierpienia. Radości kochania się nie powinniśmy też niszczyć koncepcjami na temat tego, jak należy to prawidłowo robić. Cieszmy się tym, bądźmy dobrzy dla swoich partnerów i wszystko stopniowo się rozwinie.

W buddyzmie ostateczny poziom wglądu nazywany jest detong, co oznacza nierozłączność radości i pustki. To znaczy, że pozostajemy w stanie radości i ekstazy. Utrzymujemy ten pogląd  na tym poziomie nieprzerwanie i w pełni to kontrolujemy. Nie jest to jednak stan osobisty. Promieniujemy w przestrzeń, pełni radości. Gdy czegoś dotykamy, to też zaczyna promieniować. Na tym poziomie nie ma już kogoś, kto robi coś dla kogoś innego – po prostu coś wspaniałego wydarza się w otwartej przestrzeni. Próbujcie utrzymywać ten poziom przez cały czas, także, gdy się kochacie. Doświadczajcie tego jako najwyższej inicjacji, a nie czegoś ograniczonego, co chce się zatrzymać tylko dla siebie. Będzie to wtedy spotkanie pełne najwyższej radości i najpiękniejszych klejnotów. Bądźcie tego świadomi i promieniujcie tym na wszystko dookoła.

Czy seksualność jest jedynym sposobem na połączenie zasady męskiej i żeńskiej?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najlepiej, jeśli wszystko, co męskie lub żeńskie na podstawowym poziomie cię inspiruje. Poruszasz się w przestrzeni i postrzegasz ją – samą otwartość – jako zasadę kobiecości. Podobnie doświadczasz radości jako zasady męskości. Otwierasz się na wszystkie cechy i nieodłączny potencjał każdego, kto pojawia się na twojej ścieżce.

Na poziomie osobistym rozróżniamy cztery rodzaje relacji, w zależności od tego, jak  ludzie reagują na siebie: kobieta może być matką, córką, siostrą lub kochanką. Nie wszyscy uosabiają każdy typ. To samo dotyczy mężczyzn: istnieją typy ojcowskie, synowskie lub braterskie oraz tacy mężczyźni, których każda dama chciałaby natychmiast zabrać do domu. W ten sposób mężczyźni i kobiety mogą się wzajemnie uzupełniać i poruszać na różne sposoby.

Podsumowując, powinniśmy dać się zainspirować całemu spektrum doświadczeń. Na początku można myśleć głównie o związkach seksualnych i tego rodzaju bliskości. Ale potem odkrywamy, że związek z mniejszą liczbą pragnień może być jeszcze silniejszy, a na dłuższą metę bardziej korzystny.

Jednakże rodzaj spotkania zależy również od stopnia rozwoju męskości lub kobiecości. Są ludzie, którzy są bardzo męscy lub kobiecy i dlatego potrzebują partnerów, aby znaleźć równowagę. Na przykład ja, kiedy nie jestem z kobietą przez dłuższy czas, chodzę jak czołg; zapominam o goleniu i dobrych manierach.

To samo dotyczy tych kobiet, które są bardzo kobiece: jeśli w pobliżu nie ma mężczyzny, przez wiele dni mówią tylko o kapeluszach i dzieciach, i nic więcej się nie dzieje. W takich przypadkach kobiety i mężczyźni bardzo się potrzebują.

Inni ludzie z kolei są bardziej zrównoważeni. Mają pewne cechy żeńskie i męskie, po trochu. Mogą sobie poradzić bez partnera.

Czuję silne zwątpienie w siebie; czy mógłbyś dać mi na to jakąś radę?

Odpowiedź Lamy Ole:

Przyczyna samozwątpienia zakorzeniona jest w błędnych poglądach, czyli w naszym sposobie myślenia. Oznacza, że robimy wszystko na odwrót. Powinniśmy zdystansować się do podejścia “albo-albo” i podnieść to, co jest uwarunkowane, na poziom absolutny.

Trzeba zrozumieć, że najwyższa radość jest najwyższą prawdą i że każdy ma pożytek z całego dobra, które wydarza się wszędzie. Spróbujcie nie czuć się oddzieleni od całości i zawsze życzcie wszystkim istotom szczęścia. Jeżeli wy będziecie się starać, to inni też będą. Jeśli będziecie się dobrze czuć, to będziecie też mogli zrobić więcej dla nich.

Jeśli samozwątpienie jest intelektualne, najlepiej jest użyć mantry. Mantry są jak ochronna warstwa oleju, po której przeszkadzające emocje ślizgają się w tę i z powrotem, aż w końcu odpadają. Mantry chronią umysł przed jego własnymi neurozami i w ten sposób głębokie doświadczenia i radość mogą się pojawiać. Spójrzcie na siebie: macie twarz, dwie ręce, dwie nogi i chcielibyście być szczęśliwi, jak każdy. To jest całkowicie otwarta gra. Spróbujcie robić wszystko, co tylko potraficie, żeby być szczęśliwymi, a wówczas to, co dziś wydaje się być poza waszym zasięgiem, może już jutro stanie się możliwe.   

Jeśli ktoś uważa, że ma problemy, powinien przez tydzień codziennie czytać międzynarodowe gazety i porównać swoją sytuację z sytuacją wielu innych ludzi na świecie – na przykład z tym, co ma miejsce codziennie w Afryce. Widzi się wtedy własne trudności z innej perspektywy i przestają być takie dramatyczne.

Czy mógłbyś powiedzieć coś o typach pożądania, gniewu i pomieszania?

Odpowiedź Lamy Ole:

Większość ludzi ma po trochu wszystkiego: dumy, zazdrości, pożądania, pomieszania i gniewu. Niektórzy, gdy na coś patrzą, natychmiast widzą wiele rzeczy, które im się podobają i być może jedną, która im nie odpowiada. To są głównie typy pożądania. Inni z kolei najpierw widzą to, co ich drażni i może jedną taką rzecz, która ich interesuje. To typy gniewne. A jeszcze inni w ogóle nie wiedzą, co lubią, a czego nie. To są typy pomieszania.

Niektórzy na przykład są na początku typami pożądania, ponieważ odczuwają fizyczną potrzebę miłości. Później, gdy ich ciało zostaje już zaspokojone, mogą doświadczyć gniewu i będą szukać wad w partnerze. Często to widzimy – najpierw taka para cieszy się na przykład pięknym miesiącem miodowym, a potem zaczynają się kłótnie. 

Ja sam jestem zdecydowanie typem pożądania. Mój umysł działa w taki sposób, że błędy innych uważa za błędne programy, które się kasuje. Zapominam prawie o wszystkich błędach innych osób. Dlatego zawsze, gdy spotykamy się ponownie, witam was z radością – po prostu zapomniałem już o wszystkich problemach z przeszłości. Jeżeli jednak ktoś zrobił coś dobrego, to pamiętam to bardzo dobrze i zawsze chętnie pytam później tę osobę o różne szczegóły.  

Znam pewną kobietę, która z powodu gniewu zrobiła niesamowite postępy w  medytacji. Ludzie gniewu są zmuszeni do uczenia się z sytuacji, które zawsze ich złoszczą, albo gdy myślą, że muszą się chronić. Bardzo wyraźnie potrzebują pewnego pola ochronnego, w którym nie czują się atakowani i mogą zrezygnować z obronnego nastawienia. Taka przestrzeń pomaga im dostrzegać jakimi rzeczy są i jak piękny jest świat w swojej naturze. Odkrywają wówczas własne bogactwo i mogą pozwolić, żeby cała ich siła, miłość i nadmiar swobodnie się wyrażały. Większość ludzi gniewu trafia do Ningmapów; ich nauki są nastawione dokładnie na to.

Natomiast typy pożądania lubią wszystko. Zamiast poruszać się naprzód w skupieniu, linearnie, wskakują swobodnie w najróżniejsze sytuacje i w ten sposób robią postępy. Takie osoby muszą jednak nauczyć się rozpoznawania różnic pomiędzy tym, co przemijające i tym, co trwałe. Tacy ludzie zazwyczaj stają się Kagjupami.

Osoby pomieszane natomiast rozwijają się krok po kroku dzięki coraz lepszemu zrozumieniu tego, co się dzieje i poprzez swój coraz bardziej przejrzysty wgląd – w ten sposób wkraczają na coraz wyższy poziom. Większość ludzi pomieszania praktykujących buddyzm tybetański staje się Gelugpami. 

Każda z tych trzech tradycji ma nieco inne podejście do zjawisk. Dla Nigmapów najważniejszy jest widok z lotu ptaka – na przykład lecąc nad jeziorem będą je obserwować jako całość, z dystansu. Dla Kagjupów najważniejsze jest bezpośrednie doświadczenie – wskakują do jeziora i poznają je poprzez pływanie, odczuwając wszystko bardzo bezpośrednio w bliskim kontakcie. Dla Kagjupów wszystko jest bliskie, jak w rodzinie. U Gelugpów natomiast kluczowe są analiza i zrozumienie – ilustracją takiego podejścia będzie pobranie próbki wody z jeziora i przebadanie jej w laboratorium. 

Nie można powiedzieć, że jedno podejście jest dobre, a inne złe. Po prostu jedna szkoła jest dobra dla niektórych osób, a inna dla innych. Jeśli podążamy właściwą dla siebie ścieżką to osiągniemy urzeczywistnienie – gdy stajemy się Buddą, obojętne jest, którędy szliśmy do tego celu.

Jak można pozbyć się niezdecydowania?

Odpowiedź Lamy Ole:

Pomyśl o tym, jak wszystko połączone jest ze sobą – że nie jesteś tak naprawdę oddzielony od innych. Jeżeli chcesz przynieść im pożytek, wyrażaj silne życzenia, żeby móc dawać im to, czego potrzebują. Wtedy dokonasz właściwych wyborów spontanicznie i bez wysiłku, bez myślenia, że oto “teraz robię coś dla kogoś innego”. To jest cel.

Gdy mamy wiele rzeczy do zrobienia w tym samym czasie jak podążać za twoją radą, by “robić to, co mamy przed nosem”?

Odpowiedź Lamy Ole:

Właśnie wtedy róbcie to, co pojawia się przed waszym nosem! Jeśli piszecie list, skończcie go, a jeśli stoi przed wami kubek z kawą, to się jej napijcie, i tak dalej. Wtedy trudności łagodnieją i stopniowo wszystko samo wpada nam w ręce, jak dojrzały owoc.

Po pierwsze, powinniśmy patrzeć na rzeczy przejrzyście, bez usztywniających, nawykowych koncepcji i silnych przeszkadzających uczuć. To oznacza, że nie jeździmy nieustannie w górę i w dół jak szalona winda, lecz dochodzimy do takiego miejsca, w którym możemy się zatrzymać i potrafimy postrzegać zjawiska dokładnie takimi, jakie są. Jeśli jesteśmy zbyt zamknięci i chcemy wszystko kontrolować, to możemy stać się sztywni lub stracić współczucie. Ale gdy podejdziemy do zjawisk z rozluźnieniem i otwartością, to zorientujemy się, co trzeba naprawdę zrobić. 

Dobrze jest spoczywać we własnym centrum i wierzyć w siebie – to ważna, wewnętrzna stabilność. I wtedy, z poziomu tej siły, zobaczycie jakie wspaniałe rzeczy mogą się wydarzyć. Jeżeli potraficie utrzymać tę równowagę, reszta przyjdzie sama z siebie. Ale gdy uciekacie od swego centrum i wciąż szukacie czegoś innego, przyniesie wam to tylko pomieszanie i trudności. 

Wpływ na to ma dobra karma: gdy mamy dużo dobrych wrażeń w umyśle, będziemy mogli spoczywać we wszystkim, co się wydarza. Nie będziemy musieli niczego udowadniać ani usprawiedliwiać. Z tej perspektywy można dostrzec, jakie trudności zazwyczaj ściągamy sami na siebie. Jeżeli w zrozumieniu tego przeszkadzają bariery postawione przez ego, to lama będzie nam mógł doradzić, jak się z tym uporać. 

Co mogę zrobić, jeżeli ciągle kłócę się z rodzicami, ponieważ upierają się przy słuszności swoich staroświeckich poglądów i nie akceptują niczego nowego?

Odpowiedź Lamy Ole:

Niestety czasami w pewnym momencie musimy przyznać, że nasi bliscy już “nadają się do muzeum”. W niektórych kwestiach nie potrafią się zmienić i będą się po prostu trzymać swoich dawnych poglądów i tendencji. W takim przypadku kontynuujcie rozmowę w sposób, który potrafią zrozumieć i który przynosi im pożytek. Spróbujcie utrzymać z daleka od nich to, czego i tak nie zrozumieją, ponieważ chodzi głównie o to, żeby mogli cieszyć się życiem. Możecie sobie powiedzieć: “Tak czy inaczej nie mogę ich zmienić, więc będę po prostu dla nich miły”.

Z drugiej strony czasami zdarza się, że widzimy w tych osobach iskrę świeżości. Wtedy możemy powiedzieć, że powinny coś zmienić, że nie są za stare, żeby spróbować czegoś nowego. Nie powinniśmy jednak czuć się rozczarowani, jeśli to nie zadziała, ponieważ dzieje się tak z powodu ich pomieszania, a nie dlatego, że ktoś jest złym człowiekiem. Rodzice życzą swoim dzieciom jak najlepiej, ale mają problem nawet ze zrozumieniem własnej sytuacji. A gdy w dodatku jesteśmy zależni od ich wsparcia, to faktycznie jest im ciężko, gdy im się sprzeciwiamy. 

W pracy dość często muszę podejmować drastyczne kroki, czasami muszę zwalniać ludzi. Jest to dla mnie nieprzyjemne i mam wątpliwości czy powinienem tak postępować.

Odpowiedź Lamy Ole:

W każdej sytuacji powinniśmy traktować ludzi jak dorosłych i mówić im, że muszą skonfrontować się z konsekwencjami swoich czynów.

Wielu dorosłych jest jak dzieci. Nie wiedzą co jest dobre, a co złe i dlatego zachowują się dziecinnie. Wtedy należy im powiedzieć: “To będzie nagradzane w taki sposób, a to karane w taki. Tak działa świat, teraz wybieraj!”. Przetnij się przez tę sytuację na wesoło i ponadosobiście, i powiedz wprost: “Proszę, wyjdź”, a nie: “Niestety, muszę…”. Ponieważ, jeśli traktujemy dorosłych jak dzieci, to będą faktycznie zachowywać się jak dzieci. A gdy dzieci nie muszą konfrontować się z ograniczeniami, to stają się neurotyczne.