Po powrocie z kursu buddyjskiego jestem pełen energii. W domu tracę to uczucie. Jak tego unikać?

Odpowiedź Lamy Ole:

To całkiem naturalne. Każdy w swoim rozwoju doświadcza wzlotów i upadków. Czujemy się dobrze przez jakiś czas, ale kiedy dobre wrażenie wyczerpią się, na nowo mogą pojawić się te nieprzyjemne. W takich sytuacjach musisz patrzeć w samo zwierciadło, a nie na pojawiające się w nim w odbicia, identyfikować się z samą przytomnością, a nie ze wzlotami i upadkami. Jeśli regularnie medytujesz, wtedy to, co znajduje się poza i pomiędzy myślami, to, co doświadcza myśli i rozumie je, stopniowo będzie stawać się coraz bardziej świetliste, przejrzyste i silne, aż w końcu już nigdy nie utracisz tego stanu.

Jeśli stale masz w sobie taką świeżość i doświadczenie „aha”, a wszystko tętni znaczeniem, nie możesz już cierpieć. To tylko kwestia czasu. Z każdą wypowiadaną mantrą, za każdym razem, kiedy pozwalasz Karmapie stapiać się ze sobą w medytacji, po czym spoczywasz w nagiej przytomności, oczyszczasz i usuwasz wszystkie możliwe przeszkody.

Pewnego dnia zatrzymasz się i pomyślisz: „Dawniej w takiej sytuacji byłbym pomieszany i nieszczęśliwy” – ale już nie jesteś. To oczyszczenie! Wszystko, co przyjemne jest błogosławieństwem, a to, co nieprzyjemne, jest oczyszczeniem na ścieżce. Ważne, żebyśmy wiedzieli, że kiedy doświadczamy cierpienia i trudności, nie gromadzimy nowych negatywnych wrażeń, ale nasz umysł uwalnia się od tych starych. Jeśli te stare, pomieszane wrażenia porównamy do zoo, możemy powiedzieć, że widzimy właśnie zadki uciekających z niego dziwnych zwierząt, a nie ich pyski. Pozbywamy się czegoś. Jest to uwalnianie się z naszego umysłu wrażeń, które później pojawiłyby się jako prawdziwe problemy i cierpienie. Zrozumienie tego jako oczyszczenia nadaje tym doświadczeniom znaczenie, a my sami w tym procesie czujemy się lepiej. 

Czy zbyt dużo szczęścia może sprawić, że staniemy się egoistyczni?

Odpowiedź Lamy Ole:

To zależy od tego, czy potrafimy dzielić się tą radością. Na początku jesteśmy być może nieco egoistyczni, ale stopniowo zaczynamy się dzielić. Jeśli jesteśmy w pełni szczęśliwi, to nie jest możliwe, żebyśmy zachowali to dla siebie. Ja dosłownie eksploduję radością przez cały czas. Tak to wygląda po dwudziestu pięciu latach medytacji. I nie wydaje mi się, żebym chował tę radość dla siebie. Kiedy po raz pierwszy doświadczyłem przejrzystego światła umysłu, wszystko eksplodowało i miałem w oczach łzy radości.

Kiedy opowiedziałem o tym doświadczeniu mojej żonie, Hannah, przypuszczała, że stanę się bardziej egoistyczny. Bardzo możliwe, że gdy pojawi się pierwsze doświadczenie tego typu radości, nie będziemy umieli zbyt dobrze go zakomunikować, ale gdy tylko wejdzie nam ono w krew, po prostu nie będziemy mogli zachować go dla siebie. To zwyczajnie nie jest możliwe. Z kolei oświecenie, z którym ktoś byłby nieszczęśliwy, jak dla mnie nie istnieje.

Czy zawsze można zakładać, że bardziej radosna droga oznacza właściwy kierunek?

Odpowiedź Lamy Ole:

Zasadniczo poziomy najwyższego funkcjonowania, najwyższej radości i najwyższej prawdy są tożsame. Doświadczanie większego szczęścia, postrzeganie rzeczy bardziej przejrzyście takimi, jakie są, oraz lepsze funkcjonowanie fizyczne i mentalne są ze sobą splecione. Na przykład, jeśli używamy właściwych narzędzi w ciekawym otoczeniu, jesteśmy bliżej naszej doskonałej natury niż wtedy, kiedy używamy niewłaściwych narzędzi i powstaje nieudany produkt. 

Musimy jedynie uważać, by nie przywiązywać się do szczęścia, ale przekazywać dobre uczucia innym. Trzeba rozumieć, że uwarunkowane radości są nietrwałe.

Powinniśmy zawsze doświadczać radości bez zewnętrznej przyczyny. Bądźmy świadomi tego, że radość przynależy do naszego umysłu i starajmy się pozwalać, by stawała się niezależna od przyczyny najszybciej jak to możliwe. Zrozummy, że radość to chwila, która nie została stworzona – bez myśli, koncepcji, bez żadnych przeszkód. Pojawia się w momencie, kiedy jesteśmy otwarci. Staraj się osiągnąć ten stan bez żadnego zewnętrznego wpływu. Przychodzi to dzięki medytacji; to wtedy uczymy się, że umysł może sam z siebie w samym sobie odnaleźć absolutnie wszystko. 

Czym jest czysty pogląd i jak można go osiągnąć?

Odpowiedź Lamy Ole:

To właściwie bardzo proste. Czysty pogląd oznacza postrzeganie wszystkiego jako fantastyczne tylko dlatego, że może się wydarzać. Zazwyczaj używamy świadomości rozróżniającej. Myślimy „mądry” lub „głupi”, „lubię” lub „nie lubię” itd. Czysty pogląd oznacza, że pośród tych wszystkich odbić nie zapominamy o samym zwierciadle, zawsze pamiętamy o tym, że to, co patrzy przez nasze oczy i słyszy przez nasze uszy – przytomność sama w sobie – jest radością, nieustraszonością i miłością. Częściej patrzymy pomiędzy myśli, poza nie, na to, co postrzega myśli i uczucia – tę nieskończoną przestrzeń, przejrzystość obecną we wszystkim.

Na przykład, jeśli doświadczamy czegoś „nieprzyjemnego”, czegoś, co „boli”, to właściwie całkiem ekscytujący jest fakt, że istnieje ktoś zdolny tego doświadczać. Ból sam w sobie jest bardzo ekscytującym uczuciem i ciekawie jest zobaczyć, jak na niego reagujemy my i jak reagują inni. Ważne, by nie lgnąć do odbić pojawiających się w zwierciadle, lecz zawsze być świadomym samego zwierciadła. W ten sposób ten, który postrzega i doświadcza, jest zawsze obecny pośród wzlotów i upadków pojawiających się w umyśle. Gdy utrzymujesz taki pogląd, to wszystko, co się wydarza jest swobodną grą umysłu, jego nadmiarem, mocą, zdolnościami, światłem itd.

Myśli postrzegane przez czysty pogląd odzwierciadlają Stan Prawdy umysłu. To, że w ogóle mogą się pojawiać, jest możliwe dlatego, że istnieje coś, co doświadcza zjawisk. Gdy doświadczamy myśli w taki sposób, nie ma już lgnięcia do dobrych doświadczeń i odpychania złych. Wszystko widzimy jako ekscytujące, ciekawe, uczymy się z tego, ale nie będąc przez to schwytanym. Wszystko pokazuje nam same możliwości.

Nawet gdyby wszedł tu mafioso z garścią granatów, to nasza krew i nasze strzępy porozrzucane po ścianach wyrażałyby Stan Prawdy. Byłoby to doskonałym wyrażaniem się ładunku wybuchowego w połączeniu z ludzkim ciałem w tych okolicznościach – wszystko jest prawdą! Jeśli znajdujesz się w takiej sytuacji i myślisz: „Jestem swoim ciałem i chcę żyć długo”, to oczywiście, że będzie to bolesne. Każdy zna ten poziom doświadczenia. Mówię o postrzeganiu sytuacji w sposób ponadosobisty, poza myśleniem, że jesteśmy swoim ciałem. Mówię o wyższym poziomie, na którym wszystko jest fantastyczne tylko dlatego, że się wydarza, nieważne, czy właśnie się pojawia, czy odchodzi. Na tym poziomie jest się przejrzystym światłem, które postrzega wszystko. Nie ma tutaj moralizowania o tym czy tamtym.

Jeśli dwóch zbirów próbuje ukraść babci portfel, powstrzymałbym ich oczywiście. Jednak nie moralizowałbym na ten temat, gdyż możliwe, że w poprzednim życiu ona sama ukradła im coś, tworząc ten związek. Więc powinno się pomagać, ale bez moralizatorskiego zacięcia, bez osądzania innych. Ludzie są głupi, nie źli. Szukają szczęścia i próbują uniknąć cierpienia. Po prostu najczęściej zrywają pokrzywy zamiast kwiatów.

Czysty pogląd oznacza również, że wiesz, iż najwyższa prawda oznacza najwyższą radość. Wiesz, że jesteś w czystej krainie, że wszyscy ludzie są Buddami, którzy jeszcze tego nie wiedzą i że im bardziej potrafisz widzieć wszystko jako wzniosłe i czyste, tym bliżej jesteś prawdy. 

Na poziomie codziennego doświadczenia możesz myśleć o tym tak: wchodzi człowiek i twarza ma taką, jakby przejechał po niej pociąg towarowy. Ale dłonie ma piękne, więc patrzysz na dłonie. Może ani dłonie, ani twarz nie są piękne, ale ma dobre buty lub ładny samochód, i tak dalej. Starasz się widzieć wszystkie istoty i wszystkie wydarzenia jako nowe, świeże i ekscytujące, oraz doświadczać najpiękniejszych i najczystszych aspektów sytuacji. Jeśli udaje ci się dostrzegać coś nowego i pięknego w każdej istocie i w każdej twarzy, jaka by ona nie była, stopniowo dochodzisz do stanu, w którym każde doświadczenie jest momentem „aha!”. Oznacza to, że będziesz widzieć zwierciadło pod ładnymi i brzydkimi odbiciami; postrzegającego za tym, co jest postrzegane. 

Jeśli doświadczasz wielu nieprzyjemnych rzeczy, zawsze będziesz pozostawał na powierzchni i usiłował to czymś przykryć, bronić się lub uciekać. Chcę przez to powiedzieć, że nie jest łatwo się „obudzić” ze złego snu. A kiedy zamiast tego postanowisz dostrzegać zawsze to, co w ludziach najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej znaczące, to wtedy bardziej bezpośrednio będziesz się identyfikować z samym doświadczającym. 

Jest znacznie łatwiej obudzić się z dobrego snu niż ze złego. Dlatego pracujemy nad tworzeniem możliwie jak najpiękniejszego snu, żeby widzieć istoty i rzeczy z perspektywy ich zasadniczej doskonałości. Doświadczenie pokazuje, że na takim poziomie łatwo jest się otworzyć i z niego dotrzeć do prawdziwej czystości, prawdziwego znaczenia. A kiedy jest się pochwyconym przez kiepski sen, nie ma napędu. Wszystko jest lepkie, pół-wilgotne i pół-zimne – niezbyt zabawne. Jeśli doświadczasz siebie i wszystkich istot jak potencjalnych Buddów, całej przestrzeni jako Czystej Krainy, wszystkiego jako lśniącego, promiennego i pełnego znaczenia samego w sobie, cała reszta jest prezentem. 

Umysł jest nawykowy. Tworzy nawyki i wzmacnia je. Dlatego w sytuacjach, o których wiemy, że „zawsze wtedy wpadam do wody”, „zawsze mam z tym problemy”, „tam zawsze postrzegam rzeczy w wypaczony sposób”, powinniśmy być ostrożni. Staraj się robić to, co stwarza pożyteczne myśli, słowa i działania łatwo i naturalnie, i trzymaj się z dala od złego towarzystwa i od sytuacji prowadzących do złych nawyków. Pracuj z poglądem i praktykuj razem z innymi, aż pewnego dnia usiądziesz i zobaczysz wszystko jako piękne i porywające. Wymaga to odrobiny poglądu i dużej pracy.

Na też ścieżce bardzo ważne jest zrozumienie, że nie istnieje jakiś zwyczajny poziom prawdy, pod którym są ciemne depresje, a nad nim różowe sny. Taki obraz rzeczywistości nie jest prawdziwy. Jeśli szukamy czegoś prawdziwego i rzeczywistego, istnieje tylko jeden punkt, w którym wszystko się spotyka: najwyższa radość, miłość, moc, odwaga, znaczenie, pewność, nadmiar, mądrość, współczucie i tak dalej. Obszarem, w którym odsłaniają się wszystkie pozytywne właściwości, jest najwyższa radość i najwyższa prawda. 

Jak utrzymać czysty pogląd?

Odpowiedź Lamy Ole:

Wyobraź sobie, że twój umysł przypomina fabrykę cygar. Wytwarzasz tylko cygara dla milionerów, każde z nich jest warte dwadzieścia dolarów. Sprawdzasz ich kolor i zapach, odgłos, jaki wydają, kiedy ściskasz je między palcami. Wybierasz te, które są wystarczająco dobre, a te, które nie są, odsyłasz do przerobienia na papierosy lub tabakę. 

Z umysłem także o to właśnie chodzi – o wybieranie tylko najlepszych myśli i uczuć. Można przedstawić to inaczej: we wszystkim, co ciebie dotyczy, powinno być coś czystego. Na najwyższym poziomie samsara i nirwana są jednym. Każdy atom wibruje radością i jest utrzymywany w całości przez miłość. Każda myśl i każde uczucie, nawet najgłupsze, na najwyższym poziomie są fantastyczne po prostu dlatego, że mogą się wydarzać.

Jeśli dołożysz starań, by czuć się dobrze, doświadczysz świata jako pięknego, wspaniałego i pełnego znaczenia. Pamiętaj, że każdy ma Naturę Buddy. Zdecyduj, że chcesz doświadczać wszystkiego jako nowego i świeżego, a w każdym położeniu pragniesz dostrzegać piękno. 

Ważne jest zrozumienie, że najwyższa prawda jest najwyższą radością. Mój umysł działa w bardzo prosty sposób – posiada automatyczną funkcję lekceważenia niepozytywnych zjawisk. Jeśli cokolwiek wydaje się złe lub dziwne, mój umysł mówi mi: „Nie musisz się tym przejmować, bo w tym nie ma prawdy. To na pewno wada dzisiejszej produkcji lub jakieś inne skażenie”. Jeśli z kolei coś wydaje mi się piękne lub przyjemne, mój umysł mówi: „Wygląda na to, że zbliżasz się do czegoś prawdziwego!” – i w tym kierunku także podąża.

Ta zasada działa automatycznie i dlatego zawsze dobrze się bawię. Po prostu łączę prawdę z radością – a nieprawdę z niższym poziomem funkcjonowania. Najwyższa prawda jest najwyższą radością.

Ważne jest także, by mieć poczucie nadmiaru. Jeśli je masz, zazwyczaj będziesz dobrze postępować. Przy dobrej motywacji nie musisz kontrolować każdego słowa. Każde twoje działanie pozostanie kompletne i przyniesie pożytek innym. Jednak jeśli czujesz się niezadowolony, nawet zważając na każde swoje słowo będziesz popełniać błędy. Ludzie będą na ciebie źli tylko dlatego, że wyczują twoją wibrację i będą ją odzwierciedlać.

Najlepiej jest więc rozwinąć zdolność do postrzegania wszystkiego na najwyższym możliwym poziomie. Jeśli to potrafisz, naturalnie staniesz się współczujący, kochający, ponadosobisty i będzie pewność, że nie zrobisz niczego negatywnego.

 Im bliżej głowy złapiesz węża, tym mniej będzie on w stanie ci zaszkodzić. Po prostu postaraj się wchodzić w świat z dobrymi uczuciami. Upewnij się, że dobrze sobie radzisz i życz wszystkim wszystkiego dobrego. Jeśli jednak pomyślisz, powiesz lub zrobisz coś szkodliwego, wówczas w twoim umyśle natychmiast zamiga jednocześnie pięć światełek ostrzegawczych. 

Na zewnętrznym poziomie unikamy działań, które z pewnością ściągnęłyby nas w dół w naszym rozwoju; na wewnętrznym musimy również upewnić się, że posiadamy mądrość i współczucie – a na najwyższym utrzymujemy najwyższy pogląd. Doświadczenie najwyższego poglądu w rzeczywistości pojawia się spontanicznie i bez wysiłku, samo z siebie, nie można tego wymusić.

Możesz jedynie założyć, że prawdę zawsze będziesz utożsamiać z radością. W ten sposób rozwiniesz bardzo czuły, wewnętrzny zmysł informujący, czy zbliżamy się, czy też oddalamy od swojego wewnętrznego światła. Czy robimy coś szczerego i pełnego znaczenia, czy stajemy się obojętni i nieprzejrzyści.

Jeśli pracujemy w ten sposób z umysłem, rozwija on zdolność do wychwytywania subtelnych sygnałów ostrzegawczych w każdej sytuacji; do bycia zawsze przytomnym.

Jeśli wszystko będę postrzegać na czystym poziomie, nie doświadczę cierpienia innych jako czegoś prawdziwego. Jak w takim wypadku przejawiać współczucie dla nich?

Odpowiedź Lamy Ole:

Byłem kiedyś w 1976 roku w Araracie w Turcji, w pobliżu granicy z Iranem. Wraz z pięćdziesięcioma lub sześćdziesięcioma przyjaciółmi jechaliśmy autobusem na Bliski Wschód, a potem do Afganistanu, Pakistanu i Indii. W pewnym momencie musieliśmy się nagle zatrzymać, ponieważ na drodze leżał martwy człowiek.

Podszedłem, by pomóc – i to doświadczenie było całkowicie nagie, czyste i promieniujące! Wydarzyło się na kilku poziomach świadomości jednocześnie. Z jednej strony w tle widać było jasnoniebieskie niebo i imponującą górę pokrytą wiecznym śniegiem. Z drugiej przede mną leżał ten martwy mężczyzna, a dookoła stało wielu innych ludzi – wszyscy niedożywieni, nieogoleni i kompletnie zszokowani. Zwłoki leżały z otwartymi oczami; zmarły usta miał pełne krwi, a tuż obok leżała odłamana część jego kości biodrowej.

Wszystko to wydarzało się jednocześnie – doświadczałem współczucia dla tego mężczyzny, który na pewno miał piętnaścioro dzieci, które teraz będą musiały pracować w kopalniach soli; równie głęboko współczułem jego żonie i ludziom stojącym dookoła, niezdolnym do zrozumienia ani zrobienia czegokolwiek. Widziałem też fantastyczną górę, lśniącą krew na kości i w jego ustach. W pewien sposób doświadczenie to było czyste – zwyczajnie dlatego, że się wydarzało. Wykraczało całkowicie poza lubienie i nielubienie. Było to doświadczenie postrzegania bezpośrednio i bez jakichkolwiek przesłon tego, co się właśnie wydarza.

Kiedy pojawiają się takie chwile, często myślimy: „Gdzie podziało się moje współczucie?” albo „Powinieneś był coś zrobić!”. Jednak w rzeczywistości, nawet pomimo tych myśli, okazuje się, że zareagowaliśmy pięć razy lepiej i bardziej autentycznie, niż gdybyśmy podeszli do tej sytuacji pełni różnorakich sentymentalnych uczuć i sztywnych koncepcji o współczuciu. Ponieważ potrafiłem zobaczyć tę sytuację na czystym poziomie, mogłem odpowiednio zareagować. W ten sposób robimy to, co najlepsze o wiele lepiej, niż przez pryzmat sztywnych koncepcji.

Kiedy tylko mam do czynienia z innymi ludźmi, zawsze tracę czysty pogląd. Od razu myślę: „Ten ma za tłusty tyłek”, „Ma też za długi nos” i tak dalej. Co mogę z tym zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najbardziej pomocne w takich przypadkach będzie współczucie. Życz ludziom wszystkiego, co najlepsze, żeby wszystko inne stało się drugorzędne. Nieważne, czy ten ktoś ma dziwny kolor włosów, czy jest za chudy lub za gruby – po prostu spójrz na niego pozytywnie i świadomie życz mu wszystkiego, co najlepsze. Wtedy wszystko będzie w porządku.

Możemy w tym przypadku użyć również mądrości – na przykład wyobrażać sobie, jakie to karmiczne przyczyny sprawiły, że ta osoba wygląda dzisiaj i postępuje właśnie tak. Myślę jednak, że współczucie jest najlepsze.

Nie rozumiem, o co chodzi z czystym poglądem! Po prostu fakty są takie, że niektóre rzeczy i niektórzy ludzie są piękni, a inni nie! Czy to nie jest tak, że próbujemy się oszukiwać?

Odpowiedź Lamy Ole:

W tym przypadku chodzi o to, aby we wszystkim dostrzec coś fantastycznego – na przykład w byciu szczupłym lub w byciu grubym. Jest to poziom wykraczający poza zwykłe doświadczanie, poziom, na którym wszystko jest fantastyczne tylko dlatego, że może się wydarzyć. Na zwykłym poziomie każda dama chce wyglądać trochę jak klepsydra, a każdy dżentelmen chce mieć kształt litery Y. Jest to poziom przywiązania. Na wyższym poziomie, nawet gdy widzę, że ktoś wygląda inaczej, to wiem, że potrzebne były do tego pewne procesy mądrości.

To samo dotyczy myśli. Każdy chce być mądry i nigdy się nie mylić. Ale w
rzeczywistości nawet pomieszane myśli są prawdziwe w swojej istocie tylko dlatego, że mogą się pojawić. Jeśli wyjdziemy poza przywiązanie, zobaczymy, że wszystko jest fantastyczne tylko dlatego, że się wydarza – ponieważ pokazuje możliwości przestrzeni. Oczywiście trudno jest wyjść poza codzienny świat. W buddyzmie mamy kilku ludzi, którzy to osiągnęli. Na przykład w okolicy Lhasy mieszkała pewna wysoce urzeczywistniona dama, która pracowała jako rzeźniczka. Wszyscy przechodzący tamtędy wołali: „Ratunku! Co to za dziki stwór! Uciekajmy!”. A ona stała tam, dziko przewracając oczami, i odcinała zwierzętom głowy!

Pewien nauczyciel Dharmy zobaczył jednak, że rzeźniczka wysyła umysły tych zwierząt na czyste poziomy świadomości. Podszedł do niej i skłonił się. Położyła swój krwawy nóż na jego głowie, a on spontanicznie rozwinął dwadzieścia jeden specjalnych umiejętności.

Są takie przypadki, w których nie sprawdzają się powszechnie przyjęte standardy. Normy społeczne prowadzą nas do pewnego miejsca, a potem pojawia się poziom ogromnej wolności. Ale każdy, kto wejdzie już na ten poziom, musi mieć też wielkie poczucie odpowiedzialności. Dopóki miotasz się jak wszyscy inni, podążając za oczekiwaniami społecznymi, masz ochronę tłumu. Ale gdy tylko wyjdziesz dalej, niezbędne jest ogromne współczucie, wyczuwalne dla każdego. Musimy bardzo ciężko pracować i naprawdę kochać ludzi. Jeżeli w trakcie tego procesu troszczysz się tylko o siebie, wpadniesz w kłopoty i narobisz sobie wrogów. Dopiero gdy przekroczymy poziom osobisty, nasze niekonwencjonalne zachowanie spotka się z akceptacją i nie doprowadzi do utraty szacunku. Gdy pracujemy dla dobra wszystkich istot motywowani głęboką miłością, nie będziemy już przyklejeni do uwarunkowanego świata. Zyskamy prawdziwą swobodę działania. Najlepiej jest mieć kilka stóp, na których można się oprzeć – rozwijać wolność i nowe możliwości na
kursach oraz pogłębiać te doświadczenia w codziennej medytacji. W ten sposób sprowadza się na świat dodatkową moc, czerpaną z tego ponadosobistego poglądu, i jest to pożyteczne dla wszystkich istot.

Jak można jednocześnie doświadczać zjawisk na najwyższym poziomie i pracować z nimi praktycznie na poziomie uwarunkowanym?

Odpowiedź Lamy Ole:

To proste: trzeba tyko pamiętać, że wszyscy są Buddami, ale tego nie wiedzą. Dlatego nie należy pijakowi dawać butelki wina a komuś rozwścieczonemu pistoletu. Gdybyśmy nie wiedzieli, że wszystkie istoty są Buddami, nie byłoby sensu niczego robić. To, że wszystkie istoty mają naturę Buddy, sprawia, że warto praktykować buddyzm.

Pogląd jest najważniejszy. Wyobraź sobie, że jesteś nauczycielem, wchodzisz do klasy i myślisz: „Kto przyprowadził tu tych trzydzieści wściekłych goryli?”. Wtedy równie dobrze możesz od razu wyjść, ponieważ goryli nie da się niczego nauczyć. Co możesz zdziałać z takim podejściem? Ale gdy pomyślisz: „Kto przyprowadził do mojej klasy trzydziestu Einsteinów?”, nagle wszystko jest możliwe i dajesz z siebie wszystko. A oni może przestaną dłubać sobie ołówkami w uszach, faktycznie będą słuchać i czegoś się nauczą.

Wszystko jest projekcją naszego umysłu. Błędy, które widzimy u innych, w rzeczywistości mamy w sobie. Na przykład kiedy ktoś się na coś złości, dzieje się tak, ponieważ coś w nim samym zostało zaatakowane. Jeśli nie mamy w sobie gniewu, a ludzie zachowują się dziwnie, myślimy: „Dlaczego to robią? Co to oznacza?”. Patrzysz na to jak na dziwny przedmiot w gablocie. A gdy się denerwujesz, znaczy to, że coś w tobie zostało dotknięte. Nie postrzegamy świata bezpośrednio; widzimy go przez własne czarne lub różowe okulary. Im bardziej widzimy ludzi jako czystych i pięknych, tym bardziej zbliżamy się do tego, kim naprawdę są.

Nie musimy umierać, żeby udać się do czystej krainy, nie trzeba też donikąd iść, żeby spotkać Buddów. Należy tylko dokładnie wyczyścić własne okulary. Gdy to zrobimy, będziemy w domu; widzimy wtedy, że każdy atom wibruje radością i jest utrzymywany w całości przez miłość, że wszystko ma znaczenie tylko dlatego, że może się pojawiać lub nie pojawiać.

Na poziomie najwyższym jesteś jak ktoś siedzący na szczycie góry z widokiem na 360 stopni – wszystko jest otwarte, ogromne i pełne możliwości. A jednocześnie można spojrzeć z tej góry w dół i powiedzieć: „Wszyscy ci ludzie byli kiedyś moimi rodzicami lub przyjaciółmi. Wszyscy starają się znaleźć szczęście i unikać cierpienia, a także stwarzają sobie pewne trudności w tym procesie”. Następnie, nie tracąc czystego poglądu, pracujesz na poziomie uwarunkowanym, żeby zachować i przekazać buddyjskie metody.

Czy ścieżka rozwoju do oświecenia jest taka sama dla mężczyzn i kobiet?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeżeli przyjrzeć się całej ścieżce, to kobiety mają łatwiejszy start, ponieważ współcześnie większość nauczycieli to mężczyźni. Ale niekoniecznie musi tak pozostać w przyszłości. Dziś kobiety mogą zakochać się w nauczycielu, a koncentrując się na nim bardzo dużo sobie przyswoić i bardzo szybko się rozwijać. U mężczyzn jest inaczej: najpierw muszą się sprawdzić. W grę wchodzi zawsze pewna doza rywalizacji. Dlatego na początku jest to nieco trudniejsze dla mężczyzn. Kobiety mają również przewagę ze względu na swoją łagodną i szczodrą naturę, podczas gdy mężczyźni często przejawiają agresję i muszą chronić innych.

Ale w pewnym momencie niektóre bardzo subtelne przywiązania pozostają silniejsze u kobiet do mężczyzny, dziecka, rodziny itp. Dlatego mężczyzna, który zawsze zachowuje w sobie dziecięcą zdolność do zabawy, łatwiej sobie radzi na końcu, ponieważ może łatwiej wszystko puścić.

Kobieta podchodzi do zjawisk łącząc wszystko i wzbogacając, całościowo. A mężczyzna wpada na coś i osiąga nowe wymiary. Dlatego kobiety i mężczyźni tak dobrze się uzupełniają. Kiedy istnieje między nimi dobry związek, to ona może zmiękczyć mężczyznę swoim oddaniem i otwartością, żeby już nie był taki sztywny i skłonny do rywalizacji. On z kolei może pokazać kobiecie kilka rzeczy: Spójrz, można to zrobić w taki lub inny sposób. I tak dalej. I znów widzimy, że kobiety i mężczyźni dobrze współpracują. Żadne nie jest lepsze, ale raczej wzajemnie się dopełniają, a ich działania nabierają większego znaczenia.

Istnieje wiele sposobów uczenia się od siebie i rozwoju. Kiedy mężczyzna spotyka kobietę, może być jego kochanką, matką (pokazuje mu świat), córką (on ją chroni) lub siostrą (ona pomaga mu w rozwoju). A gdy kobieta spotyka mężczyznę, dzieje się podobnie. Jest jej kochankiem lub ojcem (opiekuje się nią i chroni ją); albo bratem (pokazuje jej, jak się rzeczy mają), lub synem (może coś dla niego zrobić i doświadczyć opieki nad nim). To spektrum możliwych relacji to ogromna okazja do uzupełnienia się, ogromne pole mocy i radości, które wspiera rozwój. Musimy je tylko odnaleźć.

Jestem bardzo dumny, że moi uczniowie i uczennice rozwijają się równie dobrze. Dziś mamy wśród nauczycieli Diamentowej Drogi tyle samo kobiet, co mężczyzn. Jeżeli będą trzymać się praktyki, będziemy mieli wielu żeńskich buddów.

Umysł sam w sobie nie ma płci. Dopiero w momencie połączenia z ciałem nabiera określonych cech, pewnego rodzaju energii. Ale gdy tylko ciało zniknie, umysł każdego jest przejrzystym światłem. Nie ma żadnej różnicy.

Czy możesz powiedzieć coś o żeńskich lamach naszej linii?

Odpowiedź Lamy Ole:

Mamy wiele kobiet w linii Karma Kagju, a także całkowicie żeńskie linie przekazu. Linia Chöd jogini Machig Labdrön jest przede wszystkim żeńską linią. Praktyka medytacji postnej zwanej Njungne została także rozwinięta i przekazana przez kobiety. Mamy też kilka sekretnych linii przekazu, w których to kobiety są dzierżycielkami tantr zjednoczenia.

Mówisz, że mądrość jest uważana za cechę kobiecą, a aktywność za męską. Ale to nie znaczy, że kobiety są w zasadzie bierne, prawda?

Odpowiedź Lamy Ole:

Nie. Są oczywiście kobiety, które wyglądają na delikatne, a prowadzą wielką firmę, i są mężczyźni, którzy potrafią przenieść dwa fortepiany, a jednocześnie są bardzo nieśmiali.

Na poziomie zewnętrznym jesteśmy z grubsza mężczyzną lub kobietą. Podobnie na poziomie tajemnym. Ale na poziomie wewnętrznym przychodzimy na świat z pewnymi wrażeniami z powodu karmy lub nawyków. Na tym poziomie dama może mieć raczej męski charakter, a mężczyzna raczej kobiecy.

Zasadniczo jest to kwestia uczenia się jak najwięcej od siebie nawzajem. Należy rozwijać mądrość i aktywności aż do urzeczywistnienia i zrozumieć, że każdy już je ma. Mężczyzna wprowadza do związku jedną trzecią możliwości umysłu, kobieta wprowadza kolejną jedną trzecią, a ostatnia jedna trzecia powstaje z napięcia między nimi z ich związku. Bycie z ludźmi i blisko nich jest samo w sobie doświadczeniem wzrostu. Konieczne jest wzajemne uzupełnianie się, ponieważ kultury tłumiące żeński pierwiastek nigdy nie zaznają spokoju. Wciąż muszą walczyć.

Większość mądrości rozwinąłem dziękbietom, ponieważ mam bardzo męski charakter. Dlatego kobiety były zawsze moimi najlepszymi nauczycielkami. Są też kobiety, które są bardzo kobiece i uczą się najlepiej z mężczyzną. Dzięki temu czują się kompletne. Są też osoby, które mają w sobie więcej równowagi. Mają cechy męskie i żeńskie w równych częściach i dlatego nie odczuwają potrzeby posiadania partnera. Jeśli chcą jednak zachować taką możliwość, stają się joginami, jeśli nie, stają się mnichami lub mniszkami.

Sprawdź, jaką masz konstrukcję psychiczną, emocjonalną i fizjologiczną, ponieważ jest to podstawa, na której możesz pracować ze sobą.

Czy wśród 1000 Buddów przepowiedzianych na nasza erę są też kobiety?

Odpowiedź Lamy Ole:

Nie. Do rozpoczęcia kolejnego okresu rozwoju Dharmy i pchnięcia wszystkiego wyraźnie do przodu konieczne są szerokie barki. Dopiero wtedy, gdy Dharma zakorzeni się już wstępnie w jakimś miejscu, do akcji wkraczają kobiety. Na samym początku, kiedy konieczne jest mocne parcie do przodu, na pierwszą linię frontu nie wysyła się kobiet – to nie działa. W przeciwnym razie być może nauczyłyby się tak dobrze walczyć, że przestałyby być damami, a szkoda, żeby tak było, prawda?

Jakie są cechy męskie i żeńskie na poziomie zewnętrznym, wewnętrznym i tajemnym?

Odpowiedź Lamy Ole:

Im wyższe nauki, tym ważniejsze stają się żeńskie aspekty oświecenia. Ale to nie jest najważniejszy punkt. Niektórzy postrzegają świat jako męski lub żeński, albo uważają, że patriarchat czy matriarchat jest lepszy. Ale to się nie sprawdza, ponieważ myślenie tylko w kategoriach albo-albo jest po prostu zbyt wąskie.

Przede wszystkim chodzi o połączenie obu aspektów. Na poziomie zewnętrznym potrzebne są wyraźnie męskie i żeńskie cechy i mocne strony. Na poziomie wewnętrznym i tajemnym należy starać się połączyć męską aktywność z kobiecą mądrością. Żeński kwiat lotosu powinien obejmować męski diament. Trzeba znaleźć ten punkt, w którym łączą się obie energie.

W tym procesie zewnętrzne różnice między kobietami i mężczyznami są bardzo ważne i inspirujące. Ciało kobiety jest esencją pięciu wyzwalających mądrości, a ciało mężczyzny jest esencją czterech wyzwalających aktywności. Bardzo ważne jest, żeby między oboma płciami rozwinęło się głębokie zaufanie. Nie ma niczego bardziej neurotycznego niż mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet lub kobiety, które boją się mężczyzn. Płeć przeciwna powinna być jak miejsce, w którym znajdujemy spokój jak świątynia, w której się spotykamy.

Moimi najlepszymi nauczycielami były kobiety. To prawda, że mężczyźni byli źródłem przekazu i nauk, ale to kobiety sprawiły, że ta energia przeszła z głowy do serca.

Czy możesz wyjaśnić pięć mądrości jako żeńskie właściwości?

Odpowiedź Lamy Ole:

Widzę kobiety jako nosicielki pięciu mądrości, ponieważ prawie zawsze uczę tych mądrości od kobiet.

Bardzo często, gdy trzeba coś zrozumieć, to kobieta nagle potrafi opisać sytuację dokładnie tak, jak ona naprawdę wygląda. Następnie robi lub mówi coś, może nieświadomie, co w jednej chwili przedstawia tę sytuację całościowo. Jest to możliwe, ponieważ ona pojmuje sprawy w sposób ogólny, a nie poprzez koncepcje i idee. Dlatego może przedstawić rzeczy takimi, jakie są. Kobiety robią to szczególnie dobrze, gdy są spokojne i nie zmieniają się pod wpływem otaczających je aktywności.

Kobiety są również bardziej demokratyczne widać to na przykładzie dzieci. Kobieta zajmująca się dziećmi ma znacznie więcej rozróżniającej mądrości. Widzi właściwości i zdolności każdego dziecka. Mężczyźna woli tworzyć koncepcję, a następnie uparcie ją realizować, a kobieta widzi często więcej szczegółów i pracuje z nimi. Kolejny aspekt mądrości rozróżniającej staje się oczywisty, kiedy trzeba podjąć decyzję. W tych sytuacjach kobiety są często bardzo opanowane i przejrzyste.

Potem jest mądrość doświadczenia. Kto uczy dzieci? Kto pomaga im się rozwijać? Kto utrzymuje kulturę kraju przy życiu? Kto to wszystko dźwiga? To działa dzięki matkom; to one przekazują kulturę kolejnym pokoleniom. Mężczyźna fruwa tam i z powrotem, a kobieta wnosi doświadczenie. Dotyczy to również intuicji; widać to w wielu przypadkach.