Jak dostrzec piękno w byciu matką? Mam dziecko i nie wysypiam się od ośmiu miesięcy. Jestem wyczerpana, a dziecko często choruje. Chcę dać mu miłość, ale jestem tak zmęczona, że boję się, iż padnę z wyczerpania.

Odpowiedź Lamy Ole:

Ja też zawsze działam na granicy swoich możliwości. Często przyjeżdżam do jakiegoś miejsca, spotykam wszystkich przyjaciół i chętnie z nimi rozmawiam. Jednak wiem, że jeśli najpierw nie położę się na godzinę, to później wygłoszę bardzo nudny wykład, ponieważ będę się powtarzał z powodu zmęczenia.

Można też wykorzystać ból jako źródło energii. Kilka razy przetrwałem wykład pomimo bólu, ponieważ użyłem go jako siły napędowej. Pamiętam, że kiedyś bardzo przedłużyłem wykład, bo policjnci stali na zewnątrz i chcieli ze mną porozmawiać o samochodzie, którym przyjechałem. A ponieważ nie chcieli przerywać wykładu, przedłużałem go coraz bardziej, aż sobie poszli. Byłem tak zmęczony, że ledwo mogłem utrzymać otwarte oczy. Miałem akurat za ciasne buty i ten ból pozwolił mi to wytrzymać.

Aktor Laurence Olivier poradził kiedyś komuś, żeby włożył sobie kamień do buta, gdy chce się czegoś nauczyć. Ten bolesny ucisk był dla niego punktem odniesienia, z którego mógł czerpać siłę. Jeśli bolą cię oczy, bądź tego świadomy i czerp z nich energię bólu. Jeśli bolą cię plecy, bądź tego świadomy i używaj tego bólu jako źródła energii.

W twoim przypadku najlepiej byłoby, gdybyś wykorzystała swoją matczyną miłość jako źródło siły. Właśnie to robią w tej chwili dwa miliardy matek na całym świecie. Spróbujcie czerpać siłę z miłości i doświadczenia macierzyństwa.

Znajdź to, co jest najsilniejsze i czerp energię właśnie z tego. Jakiekolwiek myśli się pojawią, wykorzystaj je. Wzbogacaj się własnymi doświadczeniami. Startuj z pozycji bogatej perspektywy, a nie ubogiej. Sami tworzymy własne życie; sami wybieramy, co się stanie. Wybierz drogę identyfikacji – jest najszybsza i najbardziej bezpośrednia.

Na poziomie zewnętrznym unikaj wszystkiego, co może prowadzić do ciężkich słów i doświadczeń. Nie angażuj się w wojny ani duże problemy, na przykład nigdy nie pożyczaj od nikogo dużych sum pieniędzy. Kolejny krok to poziom wewnętrzny – tu chodzi o rozwijanie współczucia i mądrości. Współczucie to dbanie o innych na tyle, że nie ma się już czasu dla siebie – to odczuwanie tego, jak bardzo wszyscy chcą być szczęśliwi. Mądrość oznacza, że nie traktujemy już sytuacji osobiście – wiemy, że trudności i problemy przydarzają się każdemu.

Na najwyższym poziomie utożsamiamy się bezpośrednio z Buddami. Wszystkie nasze medytacje działają dokładnie w ten sam sposób. Po dwudziestominutowej medytacji wszystko się zmienia. Wychodząc z medytacji wchodzimy do czystego świata: każdy jest Buddą, niezależnie od tego, czy o tym wie, czy nie. Wszystko jest z natury czyste, pełne wartości i możliwości. Ważne jest doświadczanie wszystkiego z poziomu nadmiaru. A to oznacza nie tylko medytację, ale także zachowywanie się jak Budda, najlepiej jak nas na to stać. Po medytacji nasz partner wciąż ma kilka kilo nadwagi, pies nadal szczeka, dzieci są niesforne, a szef wciąż jest nie do zniesienia, ale tego wszystkiego doświadczamy już w inny sposób. Przy wychodzeniu z medytacji ważne jest doświadczanie czystego poziomu.