Mój partner zrobił się trudny i kłótliwy. Nasz związek nie działa, ale on nigdy nie chce rozmawiać o problemach. Co mam z tym zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli rozmowa nie jest możliwa, ponieważ doświadczenia za bardzo się różnią, można zastosować kilka trików dla rozluźnienia sytuacji. Można sobie powiedzieć: „Spędzam z nim tylko kilka godzin dziennie, a on jest ze sobą samym przez cały dzień i całą noc, biedaczyna”. Możesz sobie również przypomnieć, że przy kimś takim jak on można ćwiczyć cierpliwość, a bez cierpliwości nie ma oświecenia. Można spróbować widzieć wszystko, co mówi, jako mantrę. Nawet jeżeli jęczy i stęka, ty słyszysz tylko Om Mani Peme Hung albo Karmapa Czienno, Karmapa Czienno.

Częstym powodem, dla którego ludzie są trudni, są ich problemy z samymi sobą. Mają w sobie tak dużo napięcia, że tworzą przeciwwagę tego napięcia na zewnątrz, zaczynając kłócić się z innymi. Możesz świadomie usunąć to ciśnienie – na przykład wychodząc z pokoju za każdym razem, gdy zbiera mu się na kłótnię. Powiedz mu: „To nie jest mój stolik. Ja tu dziś nie obsługuję”. Jesteś przyjazna, ale kiedy próbuje cię wciągnąć w swoje jazdy, nie wchodzisz w to. Po prostu się w to nie angażujesz.

Jeśli nie znajdzie niczego dla neutralizacji tego wewnętrznego ciśnienia, w końcu wybuchnie. To właśnie wtedy problemy ujrzą światło dzienne i tylko wtedy możesz zacząć o nich mówić, pracować z nimi i myśleć, co z tym dalej zrobić.

Albo może znajdzie sobie inne osoby do kłótni. Wtedy można zadziałać bardziej jak sędzia, niż jak wróg. Możesz posłużyć się swoją kobiecą mądrością i on cię posłucha. Jest jednak jedna rzecz, na którą kobiety powinny uważać, jeśli nie mają dzieci. Nie należy dawać upustu swojej tłumionej potrzebie pouczania partnera. To może sprawić, że będzie się zachowywał w sposób kapryśny i lekceważący, chcąc, żebyś w końcu zostawiła go w spokoju.

W tym przypadku najlepszym działaniem jest dzielenie ze sobą tylko dobrych rzeczy. Kiedy wszystko idzie gładko to jesteś z nim, a kiedy tak nie jest, idziesz sobie poczytać książkę. Życie jest zbyt krótkie, żeby popadać w złe nastroje. Kiedy słońce świeci idziemy do ogrodu, ale nie robimy tego, gdy pada. Jeżeli uważamy, że słońce świeci za rzadko, to można pomyśleć o przeprowadzce do innego miejsca z ładniejszą pogodą.

Jak możemy sprawdzić, czy nasz umysł jest w danej chwili przejrzysty, a nie pełen pomieszania?

Odpowiedź Lamy Ole:

Możesz energicznie wypowiedzieć sylabę „Pei” i obserwować, jak zachowuje się twój umysł. Jeśli to, co miałeś w umyśle, wydaje się być rozrzucone w promieniu kilometra, to prawdopodobnie byłeś pomieszany. Jeśli natomiast doświadczasz jeszcze głębszej przejrzystości, jeszcze precyzyjniej widzisz to, co się wydarza, spoczywając w swoim centrum, to prawdopodobnie twój umysł jest jasny. To jest najwyższy poziom testowania.

Możesz też sprawdzić, jakbyś się czuł, gdyby w jednej chwili wszystko w twoim życiu wywróciło się do góry nogami – gdyby nagle wszystkie piękne kobiety się od ciebie odwróciły. Czego doświadczałby wtedy twój umysł? Jak by zareagował? W ten sposób możesz sprawdzić, ile z tego co postrzegasz, jest twoją własna projekcją. Możesz zobaczyć, czy naprawdę myślisz o szczęściu innych, czy też tylko biegasz za osobistymi mrzonkami.

Tak naprawdę lepiej jest nie dopuszczać do pojawienia się takiej dużej ilości myśli i pojęć. Próbuj doświadczać swoich myśli jako swobodnej gry umysłu, jako bogactwa i mocy. Nie pozwól, aby stały się łańcuchem, który więzi twoje ramiona lub nogi. Myśli są dobrymi sługami, ale trudnymi panami. Na oceanie pojawiają się fale, ale liczy się ocean sam w sobie.

Od czasu do czasu możesz sobie pozwolić na marzenie, aby zredukować stres, o ile jesteś świadomy, że to tylko marzenie. Ale jeśli zaczniesz wysyłać życzenia, aby się ziściło, wtedy pojawią się nadzieja i strach, a to już przestaje być miłe.

Co można zrobić dla ludzi, którzy są bardzo pomieszani lub cierpią na choroby psychiczne?

Odpowiedź Lamy Ole:

W takim przypadku pracowałbym z mantrami. Daj im dobrą, silną mantrę Om Mani Peme Hung, i spraw, żeby się przyzwyczaili ją powtarzać. Mantra działa jak ochronna warstwa oleju. Przeszkody zazwyczaj zostawiają na naszym umyśle rysy, tworząc nawyki, do których wciąż wracamy. A kiedy używamy mantry, przeszkody się ześlizgują, nie tworząc nawyków. Odpowiednia dawka Om Mani Peme Hung będzie dobra dla każdego. Trzeba tylko uważać, żeby nie pomyśleli, że próbujecie ich nawracać na siłę.

Jak pojawia się lęk?

Odpowiedź Lamy Ole:

Lęk nie jest pierwszorzędnym czy drugorzędnym uczuciem, lecz trzeciorzędnym. Głównym, podstawowym przeszkadzającym uczuciem jest niewiedza: to z niej wyłaniają się takie emocje, jak pomieszanie, duma i gniew, które są z kolei źródłem strachu.

Lęk ma swój początek w starym gniewie i rozgoryczeniu, których obecności w swoim umyśle nie możemy znieść. Kiedy się pojawiają, umysłowi nie podoba się jego własna zawartość i doświadcza strachu.

Zewnętrzny świat jest projekcją naszego umysłu. Kiedy patrzymy na świat przez różowe okulary, wszystko jest piękne i doskonałe, a jeśli założymy czarne, wszystko będzie okropne. Dlatego najlepszym sposobem pozbycia się lęku jest bardzo świadome życzenie wszystkim istotom wszelkiego dobra każdego dnia, tak często i głęboko jak to możliwe.

W przypadku gniewu i lęku dobrze jest też powtórzyć milion razy mantrę OM MANI PEME HUNG. Om usuwa dumę, ma rozpuszcza zazdrość, ni odcina przywiązanie, pe niszczy pomieszanie, me eliminuje zachłanność i chciwość, a hung spala gniew. Za każdym razem, gdy mówimy OM MANI PEME HUNG, czyścimy wewnętrzne zwierciadło naszego umysłu. To jest bardzo skuteczne!

Jak możemy walczyć z zaciętością i egotyzmem?

Odpowiedź Lamy Ole:

W walce z egotyzmem pomaga spostrzeżenie, że wszyscy są w takiej samej sytuacji, jak my. Chcą być szczęśliwi i uniknąć cierpienia. Kiedy dobrze im się powodzi, zachowują się dobrze, a gdy mają gorszy czas, stają się nieprzyjemni. Możemy więc zauważyć, że wcale się od nas nie różnią.

A co z zaciętością? Być może najlepszym sposobem jest powiedzieć “PEJ!”. Za
każdym razem, gdy upieramy się przy własnych sztywnych koncepcjach, możemy wewnętrznie powtórzyć “PEJ!”. To tak, jakbyśmy uderzyli kijem w stos groszku – kulki polecą we wszystkie strony. Ostre “PEJ!” działa bardzo dobrze. Kiedy zaciętość ponownie się pojawi, raz jeszcze powtórz “PEJ!” i być może będziesz miał już spokój.

Jeżeli ktoś traktuje siebie zbyt poważnie, połaskocz go. Sprawdź tylko, czy jesteś dobrze ustawiony, bo jeśli to ktoś zły, to może spróbować cię rąbnąć tyłem głowy. Uchyl się więc i połaskocz go. Potem możesz zapytać: “Czy jesteś dziś szczęśliwy?” Nawet jeżeli traktuje siebie śmiertelnie poważnie, taki ktoś wybuchnie śmiechem.

Czy w buddyzmie są jakieś metody przeciw bólowi?

Odpowiedź Lamy Ole:

To obszerny temat. Najlepsza może być ogólna wskazówka buddyjska, która brzmi bardzo prosto: nie bądź przywiązany. Oznacza to, że zamiast myśleć, że jesteśmy swoim ciałem, wiemy, że je tylko posiadamy.

Ból jest związany z naszym przekonaniem, że doświadczenia pojawiające się w umyśle są prawdziwe. Jeśli ktoś wie, że jego ciało jest nietrwałe i należy go używać jako narzędzia, to taki sposób myślenia – „Och, co też mi się przytrafiło! Jestem celem. Cierpię!”- znika. I zmienia się w: „Tak, istnieje cierpienie, a ciało ma zdolność do odczuwania bólu”; i tak dalej – staje się to mniej osobiste. Należy ćwiczyć tę postawę, gdy jesteśmy młodzi i świeży. Z tego samego powodu nie uczymy się medytacji podczas umierania; uczymy się jej teraz.

Mantry, takie jak OM MANI PEME HUNG czy KARMAPA CZIENNO, zawsze świetnie działają. Istnieją również inne mantry i pewne praktyki oddechowe, które mogą być pomocne. Najważniejsze jest jednak, aby nie traktować bólu zbyt poważnie i skupić się na czymś innym.

Czasami udaje mi się całkiem dobrze zwalczyć gniew, lecz często to uczucie zamienia się w głęboki smutek. Co to oznacza?

Odpowiedź Lamy Ole:

To znak głębokiego oczyszczenia. Wskoczyliśmy w to z ogromnym zainteresowaniem i wielką otwartością. Poszliśmy ścieżką Buddy i zobaczyliśmy, że istnieje cierpienie, że ma ono przyczynę i może dobiec końca.

Jesteśmy głęboko zainteresowani położeniem kresu cierpieniu. I im więcej energii, otwartości i zaufania wkładamy w praktykę, tym więcej wyzwań się pojawi. Może dojść do sytuacji, w których rozwijając się będziemy musieli wiele w sobie przepracować – wtedy lepiej jest ograniczyć kontakt z innymi. Dlatego mamy odosobnienia. Przeprowadzając je możemy wyłożyć wszystko na stół bez ciągłej krytyki z zewnątrz. Możemy w ciszy przejść przez wiele wewnętrznych procesów. Najlepiej jest to robić z nauczycielem lub na odosobnieniu grupowym. Gdy trudności przeminą, wychodzimy i znów wracamy do życia społecznego.

Powinniśmy i potrafimy zrozumieć, że umysłu nie da się zniszczyć. Wszystkie nasze pojawiające się od wewnątrz trudności są oczyszczeniem. W tych przypadkach możemy naprawdę być pewni trzech rzeczy – nie przerosną nas one, czegoś się z nich nauczymy i za każdym razem czegoś niepotrzebnego się pozbędziemy.

Ważne jest powtarzanie wielu mantr, wielu KARMAPA CZIENNO i pozostanie skoncentrowanym. Powinniśmy też pomyśleć o pustości zjawisk: wszystko się pojawia, zmienia i znów rozpuszcza, a rzeczy nie są tak prawdziwe, jak byśmy chcieli. Ego lubi się ukrywać w dramatyzowaniu procesu oczyszczenia. Kiedy medytujemy, kanały energii się otwierają i doświadczamy oczyszczenia, ale później wracamy do pracy. Nie dajmy się zbytnio wciągnąć w dramaty.

Mój brat jest bardzo agresywny i ciągle wdaje się w bójki. Czy jest jakiś sposób, by mu pomóc?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli może powtarzać mantry to kilka milionów powtórzeń OM MANI PEME HUNG byłoby dobre. To usuwa dużo agresji.

Ja sam straciłem zainteresowanie bójkami podczas mojej pierwszej wizyty w saunie. Wtedy zobaczyłem nagle, jak wiele skóry można skaleczyć, jak bezbronni tak naprawdę są ludzie. Kiedy wyszedłem z sauny pomyślałem: “Teraz będę ich chronić. Teraz nie będę już nikogo bić; przeprogramuję się”. I to było bardzo dobre!