Jeśli w związku jest silne przyciąganie, ale każdy temat prowadzi do konfliktu, czy taki związek ma przyszłość?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli kłótnie zdarzają się zbyt często i są zbyt zajadłe, z pewnością będzie nam lepiej samemu albo z innym partnerem. Jeżeli zawsze mamy odmienne zdanie i walczymy o każdy drobiazg, zawsze jest zwycięzca i pokonany. Na dłuższą metę nic się nie da na tym zbudować

 Ty i twój partner powinniście mieć wspólny grunt i dzielić cele, co do których się zgadzacie. Inaczej nic się nie rozwinie.

Co mam zrobić, jeśli mój partner często się złości?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli jest gniewny, uświadom mu jak głupio wygląda. Powiedz: „Powinieneś siebie zobaczyć, kiedy tak stoisz i wymachujesz rękami, mówisz dziwne rzeczy, kręcisz głową, wchodzisz na ścianę, wydajesz śmieszne dźwięki. Te przedstawienia są zanadto dramatyczne dla widowni, która jest zbyt mała dla ciebie, a do tego niewdzięczna”. Wielki show, z wypiętą piersią i błędnym wzrokiem, marnuje się w kuchni, przy wykończonej żonie i dwójce skołowanych dzieci. Powiedz tak: „Potrzebujemy dla ciebie godnej widowni. To za wiele dla nas samych! Zawołajmy sąsiadów. Oni też to powinni zobaczyć.”

Trzeba to mówić innym, gdy robią z siebie głupków. Powiedz mu, żeby zachował tę jazdę dla siebie i że ty jej nie chcesz. Powiedz, że go lubisz i dlatego nie chcesz go widzieć, gdy staje się taki głupi i słaby.

Jak pozbyć się osoby agresywnej, która nie chce dać nam spokoju?

Odpowiedź Lamy Ole:

Ludzie agresywni stoją naprawdę na słabszej pozycji. Ktoś, kto dobrze sobie radzi w życiu, nie musi nikogo zaczepiać, ponieważ jest wystarczająco silny i pewny siebie.

Jeżeli ktoś cię atakuje, jedno nie może się wydarzyć: nie wolno ci wpaść w gniew. Gdy się rozzłościsz, znajdziesz się na jego poziomie. Wtedy też będziesz słaby i popełnisz błędy.

Zamiast tego możesz z nim porozmawiać wprost i powiedzieć: „Słuchaj, masz jakiś problem? Mogę ci jakoś pomóc?”. Prawdopodobnie najlepszym sposobem pozbycia się go jest być przesadnie przyjaznym i pomocnym, jak psycholog, który mówi pacjentowi: „Masz taki i taki problem. Wszystko o tym wiem. Jak mogę ci w tym pomóc?”. Mów o jego problemach, dopóki będzie miał cię dosyć i znajdzie kogoś innego, komu będzie mógł się dalej naprzykrzać. Jeśli mu powiesz: „Rozmawiałem o twoim problemie z moim lamą”, natychmiast się go pozbędziesz.

Kiedy ktoś atakuje mnie słownie, czuję obezwładniającą wściekłość. Jak mogę się bronić bez wpadania w gniew?

Odpowiedź Lamy Ole:

Wprowadziłbym szybko taką osobę na cienki lód. To działa jak aikido: zwróć impet przeciwnika przeciwko niemu i tym go pokonaj. Powiedz: „Co to było? Nie zrozumiałem. Możesz powtórzyć?”. Wtedy ten ktoś powtarza, a ty mówisz: „Ale tego przecież nie możesz mieć na myśli, więc o co ci chodziło?” i dodajesz: „Może spytamy o to tę i tamtą osobę?”. Potem mówisz do kogoś trzeciego: „Słuchaj, ona powiedziała to i to, co o tym myślisz? O, idzie szef – on z pewnością też powinien o tym wiedzieć. Słuchaj, ona powiedziała to, a ja myślę tak. Kto według ciebie ma rację?”.

Nieproporcjonalnie rozdmuchujesz całą sprawę, a potem idziesz do toalety albo na papierosa, a inni dyskutują o tym, co ona powiedziała i dlaczego. Potem wracasz i mówisz: „Dziękuję bardzo, ja też tak uważam”. I robisz dalej to, co chcesz. Gdy inni są nieprzyjemni, wyprowadzaj ich na cienki lód, rozdmuchuj całą sytuację i zawstydzaj ich, aż zaczną mówić do ciebie tylko miłe rzeczy albo nic.

Oczywiście są też sytuacje, w których sami zachowaliśmy się głupio. Jeśli ktoś wtedy narzeka, mówisz: „przepraszam”. To jest coś innego. Nie chodzi o to, żeby wić się jak piskorz i unikać wszelkiej krytyki, bo wtedy niczego się nie nauczysz. Jeżeli popełniłeś błąd, powinieneś natychmiast przeprosić. A jeśli ktoś tworzy problemy z czystej złośliwości, po prostu ośmiesz go tak bardzo, że więcej tego nie zrobi. To moja rada. Życie jest krótkie i najzwyczajniej nie mamy w nim czasu na przedszkolne gierki. 

Denerwuję się gdy inni popełniają błędy; czy to jest przeszkadzające uczucie?

Odpowiedź Lamy Ole:

To zależy od twojego poglądu. Rozdrażnienie może również zrodzić się z idealizmu. Myślisz na przykład: „Oni są tacy świetni, a teraz robią znowu coś głupiego!”. Ten typ irytacji, bez chęci zaszkodzenia komukolwiek, jest pewną formą rozczarowania.

Dobrze, gdy widzisz ludzi na wysokim poziomie, choć czasem możesz być zawiedziony ich zachowaniem i wciąż będziesz oczekiwać od nich czegoś wyjątkowego. Utrzymujesz w ten sposób najwyższy pogląd w umyśle. Ale jeżeli wciąż uważasz, że inni są nie do zniesienia, to jest po prostu gniew, a więc coś negatywnego. Jeśli lubisz ludzi, warto jest czasem nimi potrzasnąć. Ale gdy chcesz w rzeczywistości im zaszkodzić́, nie ma w tym niczego dobrego.

Jak reagować, gdy ktoś nas prowokuje?

Odpowiedź Lamy Ole:

Oznaką siły jest życzliwość. Małe psy muszą szczekać, a dużym jest to niepotrzebne – wszyscy wiedzą, że są silne. Tak samo jest z nami. Praktyka Strażnika pomaga nam nabrać mocy i wtedy w ważnych sytuacjach możemy pozostać życzliwi i zrównoważeni. O to właśnie chodzi. 

Tak możemy rozpoznać własny rozwój. Jak dużo mamy przestrzeni? Jak postrzegamy to, co robią inni? Zamiast czuć się atakowanym myślimy po prostu: „Dlaczego tak postępują? Czemu podskakują, przewracają oczyma i wydają śmieszne odgłosy? Po co to wszystko?”.

To, co wam tutaj mówię, niesie ze sobą wielką odpowiedzialność. To jest też częścią Obietnicy Bodhisattwy. Najszybszą ścieżką rozwoju jest zachowywanie się zawsze tak szlachetnie, na ile to możliwe. Spróbuj postępować jak bodhisattwa, nawet gdy nie potrafisz powstrzymać nawyków swojej mowy i często mówisz coś, czego nie powinieneś, znajdujesz się mimowolnie w niechcianych sytuacjach, albo z powodu braku kontroli nad ciałem robisz rzeczy, które doprowadzają innych do szału.

Jednakże nawet w takich sytuacjach przynajmniej spróbuj zobaczyć, że wydarza się to pomiędzy buddami. Możemy się uśmiechnąć, zażartować z tego, że zrobiliśmy z czegoś taki dramat, żeby nie stało się to zbyt poważne i ciężkie, żeby to trochę otworzyć. Spróbuj patrzeć na tego typu sytuacje z możliwie jak najwyższego poziomu. Po prostu postanów, że jesteś przez cały czas otoczony buddami – że to, co się dzieje, ma sens, a cała sytuacja rozwija się w dobry sposób. 

To stanowi esencję wszystkiego, o czym tutaj mówię. Nasze przeszkadzające uczucia i głupie nawyki są silne, ale są również toporne i nieruchawe. Dlatego możemy je otaczać coraz większą przestrzenią, żeby uniknąć ataków emocji lub dać im po prostu przepłynąć – jest bardzo wiele możliwości. Zacznij od mantry, żeby przeszkadzające uczucia ześlizgiwały się z niej jak z warstwy oleju; nagle powiedz wewnętrznie „pej!” i skoncentruj się na czymś innym. Istnieje wiele sposobów, by zablokować lub pozbyć się tego emocjonalnego nadbagażu.

Te nasze „jazdy” są snem, starymi nawykami, których nie należy brać poważnie – postrzeganie ich w ten sposób stanowi jeden z aspektów naszej praktyki Diamentowej Drogi. Problemy są w 90 procentach raczej głupie, ale to część procesu naszego rozwoju.

Być może problemy innych ludzi wydają nam się czasami nieistotne, ponieważ medytowaliśmy w tym albo poprzednim życiu więcej niż oni; jednak dla nich są one bardzo prawdziwe. Należy więc brać to pod uwagę i pomagać im uporać się z tym, najlepiej jak potrafimy. W życiu biznesowym nie zawsze trzeba się zajmować się problemami innych, ale w związkach z ludźmi i w praktyce buddyjskiej jest inaczej.

Oczywiście, gdy ktoś po prostu chce stwarzać problemy, to wyślijmy go gdzieś daleko, albo sami tam wyjedźmy. Jeżeli jednak ma poważne trudności, musimy mu pomóc w pozbyciu się ich, zamiast uważać się za lepszych od nich.

Skoro umysł jest przejrzystym światłem od nie mającego początku czasu, to dlaczego w ogóle pojawiają się przeszkadzające emocje?

Odpowiedź Lamy Ole:

Wszystkie przeszkadzające emocje wyłaniają się z niewiedzy. Jest ona podstawową niezdolnością umysłu do zobaczenia, że ten, kto doświadcza, to, co jest doświadczane i samo doświadczenie się uzupełniają – że przestrzeń i jej przejrzystość są wszędzie takie same. Niestety mylimy przestrzeń z „ja” i myślimy, że przejrzystość – wszystko to, co się w niej pojawia – jest „tobą”. To z tego nieistniejącego naprawdę oddzielenia biorą swój początek przeszkadzające emocje.

Następnie rozwijamy przywiązanie do tego, czego chcemy i niechęć wobec tego, czego nie lubimy. Z przywiązania powstają pożądanie i chciwość, a z niechęci nienawiść i zazdrość. W ten sam sposób z niewiedzy – czyli po prostu z głupoty – wyłania się duma; myślimy, że jesteśmy bardzo rzeczywiści i ważni, chociaż w każdej chwili możemy umrzeć.

Budda nauczał, że istnieją 84 000 kombinacje tych podstawowych przeszkadzających emocji. Wszystkie one prowadzą do szkodliwych słów i działań, które następnie przynoszą negatywne rezultaty. To cierpienie sprawia, że zaczynamy wierzyć, iż świat jest przeciwko nam. Ta postawa znowu prowadzi do szkodliwych działań i cały proces toczy się dalej.

Z powodu wpływu chrześcijaństwa wierzymy na Zachodzie, że to, co przejrzyste, nie może być święte. Myślimy, że cuda mogą wydarzać się tylko wtedy, kiedy pozostawimy rzeczy trochę niejasnymi, jeśli będą tajemnicze i niepojęte. Ale w buddyzmie pragniemy, by wszystko było jak najbardziej zrozumiałe! Dobrze jest przyglądać się uważnie zjawiskom, wątpić, rozróżniać, być krytycznym. W ten sposób stajemy się naprawdę dobrymi buddystami. Budda wyjaśnia co prawda, jakimi rzeczy są, ale doświadczyć tego musimy sami. Jednocześnie, wątpienie ciągle w to samo jest niemądre. Gdy rozwiejemy już swoje wątpliwości – nauczywszy się również czegoś w ten sposób – po prostu idziemy dalej. Dobrze jest jednak badać wszystko krytycznie.

Jeżeli ktoś jest na początku ścieżki krytyczny, na jej końcu stanie się niezniszczalny i przejrzysty jak diament, ponieważ rozwiał wszystkie swoje wątpliwości i przyswoił sobie esencję nauk. Jeżeli ktoś jest na początku pełen miłości i pożądania, na końcu stanie się jak kwiat lotosu – będzie otwarty na wszystko.

Ludzie należą do różnych rodzin Buddy:

Przekształcenie gniewu to rodzina diamentu.

Przekształcenie dumy to rodzina klejnotu.

Przekształcenie przywiązania to rodzina lotosu.

Przekształcenie zazdrości to rodzina działania. 

Przekształcenie głupoty to rodzina Buddy. 

Najsilniejsze przeszkadzające uczucie – to, które rzuca nam najwięcej kłód pod nogi – jest dla nas jednocześnie najlepszym paliwem na drodze do oświecenia.

Jak przeszkadzające emocje przekształcają się w mądrości Buddy i co one oznaczają?

Odpowiedź Lamy Ole:

W kwestii przeszkadzających emocji bardzo ważny jest nasz pogląd: z punktu widzenia orła wszystko jest mądrością, a z poziomu widzenia kreta wszystko jest przeszkadzającą emocją. Tylko nieliczni patrzą na zjawiska z perspektywy orła – większość ludzi doświadcza w kontakcie z nimi złości, zazdrości itp. Jednak, jeśli nie dasz się ponieść emocjom, jeśli po prostu pozwolisz im się pojawić w umyśle i ponownie rozpłynąć, pojawi się zupełnie nowy wymiar, zupełnie nowe doświadczenie – tak jak pył węglowy przekształca się w diament.

Kiedy gniew się rozpuszcza, pojawia się mądrość podobna zwierciadłu – jak lustro, które pokazuje wszystko takim, jakie jest. Widzi się zjawiska i rozpoznaje je dokładnie takimi, jakie są. Nie dodaje się ani nie usuwa niczego. Ta umiejętność wyraźnego widzenia jest porównywana do przejrzystości diamentu.

W przypadku dumy mamy szansę przekształcić swoje ograniczające myślenie „Jestem lepszy od ciebie!”, w postawę: „Wszyscy jesteśmy wspaniali!”. A kiedy duma z powrotem rozpływa się w umyśle, nagle zdajemy sobie sprawę, że wszystko składa się z wielkiej liczby warunków. Nic nie pojawia się samo z siebie; wszystko jest współzależne. Nazywa się to mądrością wyrównującą, ponieważ wszystko nabiera takiego samego smaku bogactwa – jak klejnoty, które lśnią same z siebie.

Jakie jest antidotum na przeszkadzające emocje?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli naszym największym problemem jest gniew, powinniśmy z pełną mocą starać się życzyć wszystkim wszystkiego dobrego i rozwijać współczucie.

Gdy najsilniejszym problemem jest przywiązanie, należy zawsze pamiętać, że wszystko jest nietrwałe, że po śmierci nie będziemy mogli niczego ze sobą zabrać. Dlatego zamiast lgnąć do rzeczy i ludzi powinniśmy pozwolić wszystkim istotom uczestniczyć w naszej radości.

W przypadku pomieszania należy spocząć w tym, co jest – wyjść poza koncepcje i po prostu spocząć we własnym centrum.

Jeżeli najsilniejszą przeszkadzającą emocją jest duma, najlepszym antidotum jest uświadomienie sobie, że wszystko jest złożone z warunków, a potem ponownie się rozpada.

A to jeśli zazdrość jest najmocniejsza, trzeba przejść w pełni przez całe to doświadczenie, aby zobaczyć, że tak naprawdę jest ono jak strumień świadomości, jak strumień wody w oceanie.

Jeśli nie wyrazimy naszej złości, czy nie stłumimy jej tym samym i czy później nie przyniesie nam tak czy owak problemów?

Odpowiedź Lamy Ole:

W każdych okolicznościach złość musi przepłynąć przez nasz system: przez ciało i umysł. Jeśli zatrzymasz ją w sobie, rozchorujesz się. Jeśli jednak ją uzewnętrznisz, w niczym to nie pomoże. Gdy ktoś nie czuje się dość silny psychicznie, żeby się opanować, lepiej niech uda się do terapeuty i porozmawia z nim o swojej sytuacji.

Ktoś, kto ma silny umysł, wyjaśnia sobie sytuację w medytacji. Siada i odkrywa: „Gniewu nie było pięć minut temu i za dziesięć minut też go nie będzie. A jeśli w ciągu następnego kwadransa dam się porwać temu uczuciu, będę miał tylko problemy”. Trzymamy się tego właściwego nastawienia tak mocno, jak tonący trzyma się kłody drewna.

Jeżeli gniew pojawił się już w naszym umyśle, a umysł to zrozumiał i potem gniew się z powrotem w nim rozpłynął – i nie chwytamy się tego uczucia ani niczego nie blokujemy – następnym razem nie będziemy już traktować go tak poważnie. Za kolejnym zaś gniew w ogóle pojawi się w rozrzedzonej formie, a któregoś dnia wcale nie wróci. Ta emocja żyje tylko dzięki energii, którą w nią wkładamy.

Jeśli nie traktujemy gniewu poważnie, lecz postrzegamy przeżywanie go jak program w telewizji, myśląc: „Wczoraj był sentymentalny film, a jutro może będzie horror, to gniew nie będzie nam przeszkadzać. Emocje stają się trudne wtedy, gdy utożsamiamy się z filmami, które wyświetlają się w naszym umyśle. Zarówno dobre jak i złe zawsze dobiegną przecież końca, a w sposób trwały istnieje tylko klarowność przestrzeni, w której emocje przychodzą i odchodzą – to, co jest ich świadome, to co je przeżywa.

Jestem psychoterapeutą i zwykle mówię wściekłym, zablokowanym ludziom, aby wyładowali swój gniew. Czy odradzałbyś to w każdym przypadku?

Odpowiedź Lamy Ole:

Zdecydowanie obstaję przy swoim zdaniu, że nie powinniśmy tego robić. Zwyczajny umysł działa w sposób nawykowy. Jeśli dziś raz pozwolisz sobie na złość, jutro to uczucie odwiedzi cię dwa razy. A pojutrze będziesz samotny, ponieważ nasze otoczenie nie lubi gniewnych ludzi.

Stworzyliśmy już całe pokolenie singli, ponieważ każdy zbyt poważnie traktuje własne jazdy i emocje – masa osób uważa je za bardzo istotne i znaczące. Podchodziłbym do tego raczej zgodnie z nauką Buddy, który mówił, że lepiej jest traktować złość jako żenującego, nieprzyjemnego i nieco nachalnego klienta. Nie wkładajmy w ogóle w złość energii – również za każdym kolejnym razem, kiedy będzie powracać.

Ważne jest usunięcie warunków, które mogą wywołać gniew. Pamiętaj, że gniewu nie było wcześniej, nie będzie go później, a jeśli wybuchniesz nim teraz, przyniesie to potem wiele cierpienia.

Nie bądź dramatyczny i zachowaj zimną krew. Następnie przepracuj to i wewnętrznie pozwól trudnościom odejść podczas medytacji.

Dobrze jest również wiedzieć, że buddyzm zaczyna się tam, gdzie kończy się psychologia. Niektórzy na buddyjskiej ścieżce potrzebują dobrego psychologa i to jest w porządku. A jeśli osiągnąłeś poziom, na którym możesz stać murem za samym sobą i swoją wizją świata, po prostu pozwalaj zjawiskom przemijać, nie wkładaj w nie energii.

Co zrobić, jeśli często spotykam się z ludźmi, do których nie pasuję lub których towarzystwa tak naprawdę nie lubię?

Odpowiedź Lamy Ole:

Życz im wszystkiego najlepszego, wyjdź i zajmij się tym, co cię interesuje. Zbuduj własne pole mocy gdzie indziej. Ludzie emanują pewnymi energiami; niektóre pasują do siebie nawzajem, a inne nie. Jeśli innym przeszkadza to, co robisz, rozstań się z nimi w sposób ponadosobisty. Możesz to zrobić, ponieważ wiesz, że oni także chcą osiągnąć szczęście i uniknąć cierpienia.

Niech twoje zachowanie pasuje do sytuacji. Jeśli uważasz, że ktoś źle cię traktuje, możesz dać mu nauczkę. Musisz umieć stanąć w obronie samego siebie. Jednak twoja reakcja powinna być odpowiednia do sytuacji. Dlatego proszę, nie staraj się rozłupać orzecha młotem kowalskim.

Jeśli ktoś nieustannie sprawia mi kłopoty, jak mogę wyjaśnić tę sytuację, żebyśmy oboje nie wpadli w gniew?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najlepiej jest powiedzieć uczciwie i przyjaźnie, co się myśli. Po prostu powiedz tej osobie, bez złości, że nie lubisz pewnych rzeczy, że są dla ciebie nieprzyjemne i że chciałbyś, aby to zachowanie ustało. Jeśli ten ktoś nie reaguje nawet na powtarzające się prośby, wprowadź pewien dystans. Wyjaśnij warunki, na jakich moglibyście twoim zdaniem funkcjonować razem, a jeśli to nie zadziała, wyprowadź się lub wyrzuć tę osobę, jeśli to konieczne.

Jeśli komuś bardzo przeszkadza zachowanie innej osoby, jak można sobie z tym poradzić, nie wpadając w złość?

Odpowiedź Lamy Ole:

Kiedy złość jest wywołana przez nawyki, ważne jest, aby być świadomym tego, co się dzieje. Ogólnie rzecz biorąc, nie jestem przeciwny zdecydowanej interwencji w trudnych sytuacjach, o ile robiąc to, nie wykluczasz innych osób ze swoich dobrych życzeń!

Nie możesz oddzielić się od innych, mówiąc: „Ludzkość jest tam, a ja jestem tu”. Zamiast tego wnieś do sytuacji coś pozytywnego i pracuj z tym. Wtedy będziesz iść do przodu. Oczywiście powinieneś dać innym znać, jeśli coś ci nie odpowiada w ich postępowaniu, w przeciwnym razie staniesz się neurotyczny. Zwróć im na to po prostu uwagę w kontrolowany, przyjazny sposób.

Jeśli jest więc coś, co bardzo ci przeszkadza – jeżeli na przykład widzisz, że twój związek z chłopakiem dobiega końca, ponieważ on zawsze zostawia skarpetki na stole, kiedy właśnie zamierzacie coś zjeść – pamiętaj, że on nie robi tego, żeby cię drażnić, lecz ponieważ nie umie postępować inaczej, bo jest na przykład źle wychowany. Mówisz mu, że to ci przeszkadza i że to niszczy wasz związek. Jeśli on się zmieni, będzie to dowód prawdziwej miłości. Jeżeli natomiast dalej będzie się tak zachowywał, możesz użyć energii swojego gniewu do nagromadzenia tyle siły, ile potrzebujesz, aby odejść.

Na dłuższą metę nie należy jednak robić z siebie męczennika. Podam przykład: pewne małżeństwo mieszkało razem przez długi czas i co niedziela jadało bułki. Mąż zjadał górną połowę, a żona dolną. Zawsze czuli jednak oboje, że coś jest nie tak. Po dłuższym czasie zdali sobie sprawę, że w rzeczywistości mężczyzna chciał zjeść dolną połowę, a kobieta górną.

Nie jest dobrze, gdy ktoś jest tak delikatny, że nie może nawet porozmawiać z innymi ludźmi. Lepiej jest znaleźć skuteczny sposób komunikacji i przy jego pomocy podtrzymywać wzajemny kontakt.

Gdy widzę niesprawiedliwość bardzo szybko się denerwuję. Czy może to być pożyteczne, jeśli motywuje mnie do działania?

Odpowiedź Lamy Ole:

Z jednej strony, kiedy pojawia się gniew działanie zawsze będzie niewłaściwe, z drugiej jednak nie powinniśmy być mięczakami, czy też ograniczać sobie pola widzenia. Najlepiej jest ze współczuciem robić to, co konieczne.

Nie wiem, skąd bierze się pogląd, że lepiej się wyrażamy poprzez gniew. To nieprawda! Gniew jest trucizną dla umysłu; sprawia, że stajemy się chorzy i brakuje nam przejrzystości. Wygrać można jedynie działając “na chłodno”.

Spróbujcie zrozumieć, że wszystkie istoty pragną szczęścia i chcą uniknąć cierpienia. Nawet jeśli nie potrafimy tego zobaczyć to wszystkie istoty mają naturę Buddy, nawet ktoś taki jak Chomeini. On nie jest zły; jest tak pomieszany, że z wszystkich opcji zawsze wybiera tę złą. Chomeini także pragnie szczęścia i chce uniknąć cierpienia, ale jest tak zaślepiony, że popełnia same błędy. Dzięki zrozumieniu, że ludzie są nieświadomi, a nie źli, można uniknąć gniewu. Osiągnijcie ten wgląd i reagujcie ze współczuciem, lecz także z konieczną ostrością.