Czy powinniśmy świadomie unikać idei i pojęć, czy raczej traktować je jako narzędzia?

Odpowiedź Lamy Ole:

Z jednej strony nie unikałbym koncepcji, gdyż mogą być użyteczne, z drugiej natomiast pamiętałbym zawsze, że wszystkie są tylko snem. Nie było ich wczoraj i nie będzie ich jutro. Wiemy więc, że pojęcia są obrazami w zwierciadle, ale nie samym zwierciadłem. Prawda i mądrość przestrzeni samej w sobie jest pełna głębokiego znaczenia. Pojawia się w wibracji każdego atomu i jest bardziej rzeczywista, niż wszelkie pojęcia, idee i myśli – a my jesteśmy częścią tej przestrzeni.

Tak naprawdę możemy działać bardziej efektywnie, gdy przestaniemy ciągle pytać „Dlaczego?” i „Po co?”. Duża część naszej codziennej aktywności mentalnej przypomina zamach stanu w republice bananowej, kiedy to zaledwie dwa lub trzy aspekty promiennego klejnotu, jakim jest nasz umysł, próbują zdominować wszystko dookoła. Cały wachlarz naszych umiejętności – zdolności matematyczne, literackie i inne doskonałe właściwości – zostaje nagle zdominowany przez intelekt, dumę, oczekiwania, strach i temu podobne.

Warto to rozpuścić, żeby nasze moce mogły się w pełni przejawiać, gdy są użyteczne i zanikać, gdy już ich nie potrzebujemy. Ma to głębokie znaczenie. W pracy ta czy inna umiejętność może nam się bardzo przydawać, a gdy nie jest już potrzebna, poświęcamy czas na coś innego – zakochujemy się, cieszymy się pięknem przyrody lub odkrywamy, jak bardzo ekscytujące jest „tu i teraz”. Jeżeli natomiast zawsze kurczowo czepiamy się wszystkiego i nie spoczywamy w chwili, stajemy się neurotyczni.

Powinniśmy rozwijać umysł zgodnie z zasadą “zarówno to, jak i tamto”. Starajcie się robić zawsze to, co pojawia się przed waszym nosem, bez rozproszenia. To jest prawdziwa wolność.

Jak mogę rozwinąć i utrzymać pozytywną energię?

Odpowiedź Lamy Ole:

Nie zawsze jest to łatwe, szczególnie, gdy ciągle przydarzają ci się sytuacje, które ciągną cię w dół. Powinieneś czytać takie książki, jak „O naturze rzeczy” lub „Wielka Pieczęć”, aby być w ciągłym kontakcie z oświeconym poglądem. Zawsze pamiętaj, że świat, który cię otacza, jest Czystą Krainą i że wszyscy są buddami, bez względu na to, czy już to rozpoznali, czy nie.

Zacznij od poglądu, że najwyższa prawda jest najwyższą radością. Potem, na praktycznym poziomie, używaj medytacji, w których pozwalasz się pojawiać formom buddów, a następnie się z nimi stapiasz, stając się od nich nieoddzielnym. Robiąc to przez kilka minut dziennie, może nawet czekając na autobus lub metro, osiągniesz wiele pożytku. Kochając się z kimś, staraj się utrzymać przytomną świadomość i dbaj o szczęście partnerki lub partnera. Jest ogromna ilość takich możliwości – użyj ich!

Jak sprawdzić, czy jesteśmy na właściwej ścieżce?

Odpowiedź Lamy Ole:

Za pomocą zewnętrznych i wewnętrznych znaków. Będąc na niewłaściwej ścieżce ciągle przyciągamy trudnych ludzi, których potem trudno jest nam się pozbyć. Mamy wtedy w sobie coś w rodzaju „zewnętrznego haka energii”, który trzyma przy nas takie osoby. Taka sama zasada zadziała, kiedy jesteśmy motywowani współczuciem, ale to musi być świadome. Wewnętrznym znakiem będzie wzmocnienie przeszkadzających emocji, takich jak zawiść, zazdrość, duma, pomieszanie itd.

Na poziomie zewnętrznym, jeśli jesteś na właściwej ścieżce, poczujesz, że przyciągasz przyjemne zjawiska. Na wewnętrznym, przeszkadzające emocje znikną i w twoim umyśle wyłoni się więcej przestrzeni i wolności.

Ale to umysł jest królem – to my sami decydujemy, co się wydarza. Będąc na trudnej ścieżce możemy podjąć decyzję: „Jestem bodhisattwą. Pomagam wszystkim istotom w ich bólu i oczyszczaniu ich cierpienia”. Z takim nastawieniem bezpiecznie przebrniemy przez wszystko. Pozostawimy ciężki bagaż w tyle i szybko wyjdziemy na prowadzenie.

Jeśli ktoś osiągnie oświecenie, to pozostaje w tym stanie na zawsze, czy będzie musiał osiągać je za każdym razem?

Odpowiedź Lamy Ole:

Kiedy osiągnie się wyzwolenie lub oświecenie, nie można już spaść z tego poziomu. Wyzwolenie to pierwszy krok, po którym nie doświadcza się już siebie samego jako ciała, które starzeje się, choruje i umiera, ani jako myśli i uczuć, które nieustannie przychodzą i odchodzą. Na tym poziomie wiemy, że nie jesteśmy tym lub tamtym i przestajemy doświadczać samego siebie jako tarczy strzeleckiej. Z tego poziomu nie można już spaść, ponieważ nie ma już koncepcji „ja” lub ego. Przedmiot, podmiot i działanie stapiają się w jedność, a doświadczający, to, czego doświadcza i samo doświadczenie doskonale się uzupełniają.

Z tego poziomu bezpieczeństwa podąża się do pełnego oświecenia. Podczas gdy wyzwolenie oznacza, że całkowicie pozbywamy się przeszkadzających uczuć, to na poziomie oświecenia odpadają nawet te najbardziej subtelne zasłony i sztywne koncepcje. Doświadczamy wtedy tego, co prawdziwe: natury umysłu, ponadczasowej i wszechobecnej. Stajemy się samym oceanem postrzegającym przychodzenie i odchodzenie fal jako swobodną grę, nieoddzielną od niego. W tym stanie poza skrajnościami i pojęciami materializmu, nihilizmu, egzystencjalizmu i tak dalej – kiedy nic nie jest w stanie więcej nami zachwiać i nie ma już cierpienia – stajemy się jak filiżanka kawy, która przestała drżeć, stała się całkowicie stabilna i jej powierzchnia wszystko odzwierciedla.

W tym stanie spotykają się wszystkie zdolności, właściwości i moce, i spontanicznie się wyrażają. Doświadczamy umysłu jako przejrzystego światła. Stajemy się jak człowiek oglądający panoramę ze szczytu góry. Jednocześnie znamy ścieżkę, którą weszliśmy na szczyt i możemy pomóc tym, z którymi mamy związki.

Stanów wyzwolenia i oświecenia nie należy porównywać z innymi stanami umysłu, takimi jak stan bogów i półbogów. W światach bogów przez niewyobrażalnie długi czas doświadcza się przyjemności, ale z tych światów spada się, kiedy tylko wyczerpią się dobre wrażenia, które doprowadziły do tego odrodzenia. Na tych poziomach w dalszym ciągu istnieje koncepcja ja, ego lub osoby – duszy czy atmana. Oświecenie to naprawdę wielka sprawa, trwająca wiecznie.

Chociaż często wydaje mi się, że coś naprawdę zrozumiałem, rzadko udaje mi się przełożyć to na praktykę. Czy masz na to jakąś radę?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli w każdej sytuacji dajesz z siebie to, co najlepsze, nie możesz się pomylić. Na przykład, gdy odkryjesz, że lepiej wbiegasz po schodach, kiedy nie palisz, po prostu mówisz sobie: „Od teraz nie palę!”. Jeżeli kilka dni później odwiedza cię przyjaciel z papierosem, którego zapach jest tak dobry, że się zaciągasz, ponownie mówisz sobie: „Właściwie to ja nie palę. W niczym mi to nie służy”. W taki sposób krok po kroku odwracasz się od nawyku.

Jeśli rzeczy łatwo wyprowadzają cię z równowagi, pomyśl sobie w takiej chwili: „Za każdym razem, kiedy się denerwuje, pakuję się w kłopoty. Nie chcę tego.” A jeśli ktoś szybko cię nuży, pomyśl: „Na szczęście muszę z nim spędzić tylko 10 minut, a on musi siebie znosić codziennie przez całą dobę. Biedak!”.

Po powrocie z kursu buddyjskiego jestem pełen energii. W domu tracę to uczucie. Jak tego unikać?

Odpowiedź Lamy Ole:

To całkiem naturalne. Każdy w swoim rozwoju doświadcza wzlotów i upadków. Czujemy się dobrze przez jakiś czas, ale kiedy dobre wrażenie wyczerpią się, na nowo mogą pojawić się te nieprzyjemne. W takich sytuacjach musisz patrzeć w samo zwierciadło, a nie na pojawiające się w nim w odbicia, identyfikować się z samą przytomnością, a nie ze wzlotami i upadkami. Jeśli regularnie medytujesz, wtedy to, co znajduje się poza i pomiędzy myślami, to, co doświadcza myśli i rozumie je, stopniowo będzie stawać się coraz bardziej świetliste, przejrzyste i silne, aż w końcu już nigdy nie utracisz tego stanu.

Jeśli stale masz w sobie taką świeżość i doświadczenie „aha”, a wszystko tętni znaczeniem, nie możesz już cierpieć. To tylko kwestia czasu. Z każdą wypowiadaną mantrą, za każdym razem, kiedy pozwalasz Karmapie stapiać się ze sobą w medytacji, po czym spoczywasz w nagiej przytomności, oczyszczasz i usuwasz wszystkie możliwe przeszkody.

Pewnego dnia zatrzymasz się i pomyślisz: „Dawniej w takiej sytuacji byłbym pomieszany i nieszczęśliwy” – ale już nie jesteś. To oczyszczenie! Wszystko, co przyjemne jest błogosławieństwem, a to, co nieprzyjemne, jest oczyszczeniem na ścieżce. Ważne, żebyśmy wiedzieli, że kiedy doświadczamy cierpienia i trudności, nie gromadzimy nowych negatywnych wrażeń, ale nasz umysł uwalnia się od tych starych. Jeśli te stare, pomieszane wrażenia porównamy do zoo, możemy powiedzieć, że widzimy właśnie zadki uciekających z niego dziwnych zwierząt, a nie ich pyski. Pozbywamy się czegoś. Jest to uwalnianie się z naszego umysłu wrażeń, które później pojawiłyby się jako prawdziwe problemy i cierpienie. Zrozumienie tego jako oczyszczenia nadaje tym doświadczeniom znaczenie, a my sami w tym procesie czujemy się lepiej. 

Czy zawsze można zakładać, że bardziej radosna droga oznacza właściwy kierunek?

Odpowiedź Lamy Ole:

Zasadniczo poziomy najwyższego funkcjonowania, najwyższej radości i najwyższej prawdy są tożsame. Doświadczanie większego szczęścia, postrzeganie rzeczy bardziej przejrzyście takimi, jakie są, oraz lepsze funkcjonowanie fizyczne i mentalne są ze sobą splecione. Na przykład, jeśli używamy właściwych narzędzi w ciekawym otoczeniu, jesteśmy bliżej naszej doskonałej natury niż wtedy, kiedy używamy niewłaściwych narzędzi i powstaje nieudany produkt. 

Musimy jedynie uważać, by nie przywiązywać się do szczęścia, ale przekazywać dobre uczucia innym. Trzeba rozumieć, że uwarunkowane radości są nietrwałe.

Powinniśmy zawsze doświadczać radości bez zewnętrznej przyczyny. Bądźmy świadomi tego, że radość przynależy do naszego umysłu i starajmy się pozwalać, by stawała się niezależna od przyczyny najszybciej jak to możliwe. Zrozummy, że radość to chwila, która nie została stworzona – bez myśli, koncepcji, bez żadnych przeszkód. Pojawia się w momencie, kiedy jesteśmy otwarci. Staraj się osiągnąć ten stan bez żadnego zewnętrznego wpływu. Przychodzi to dzięki medytacji; to wtedy uczymy się, że umysł może sam z siebie w samym sobie odnaleźć absolutnie wszystko. 

Czym jest czysty pogląd i jak można go osiągnąć?

Odpowiedź Lamy Ole:

To właściwie bardzo proste. Czysty pogląd oznacza postrzeganie wszystkiego jako fantastyczne tylko dlatego, że może się wydarzać. Zazwyczaj używamy świadomości rozróżniającej. Myślimy „mądry” lub „głupi”, „lubię” lub „nie lubię” itd. Czysty pogląd oznacza, że pośród tych wszystkich odbić nie zapominamy o samym zwierciadle, zawsze pamiętamy o tym, że to, co patrzy przez nasze oczy i słyszy przez nasze uszy – przytomność sama w sobie – jest radością, nieustraszonością i miłością. Częściej patrzymy pomiędzy myśli, poza nie, na to, co postrzega myśli i uczucia – tę nieskończoną przestrzeń, przejrzystość obecną we wszystkim.

Na przykład, jeśli doświadczamy czegoś „nieprzyjemnego”, czegoś, co „boli”, to właściwie całkiem ekscytujący jest fakt, że istnieje ktoś zdolny tego doświadczać. Ból sam w sobie jest bardzo ekscytującym uczuciem i ciekawie jest zobaczyć, jak na niego reagujemy my i jak reagują inni. Ważne, by nie lgnąć do odbić pojawiających się w zwierciadle, lecz zawsze być świadomym samego zwierciadła. W ten sposób ten, który postrzega i doświadcza, jest zawsze obecny pośród wzlotów i upadków pojawiających się w umyśle. Gdy utrzymujesz taki pogląd, to wszystko, co się wydarza jest swobodną grą umysłu, jego nadmiarem, mocą, zdolnościami, światłem itd.

Myśli postrzegane przez czysty pogląd odzwierciadlają Stan Prawdy umysłu. To, że w ogóle mogą się pojawiać, jest możliwe dlatego, że istnieje coś, co doświadcza zjawisk. Gdy doświadczamy myśli w taki sposób, nie ma już lgnięcia do dobrych doświadczeń i odpychania złych. Wszystko widzimy jako ekscytujące, ciekawe, uczymy się z tego, ale nie będąc przez to schwytanym. Wszystko pokazuje nam same możliwości.

Nawet gdyby wszedł tu mafioso z garścią granatów, to nasza krew i nasze strzępy porozrzucane po ścianach wyrażałyby Stan Prawdy. Byłoby to doskonałym wyrażaniem się ładunku wybuchowego w połączeniu z ludzkim ciałem w tych okolicznościach – wszystko jest prawdą! Jeśli znajdujesz się w takiej sytuacji i myślisz: „Jestem swoim ciałem i chcę żyć długo”, to oczywiście, że będzie to bolesne. Każdy zna ten poziom doświadczenia. Mówię o postrzeganiu sytuacji w sposób ponadosobisty, poza myśleniem, że jesteśmy swoim ciałem. Mówię o wyższym poziomie, na którym wszystko jest fantastyczne tylko dlatego, że się wydarza, nieważne, czy właśnie się pojawia, czy odchodzi. Na tym poziomie jest się przejrzystym światłem, które postrzega wszystko. Nie ma tutaj moralizowania o tym czy tamtym.

Jeśli dwóch zbirów próbuje ukraść babci portfel, powstrzymałbym ich oczywiście. Jednak nie moralizowałbym na ten temat, gdyż możliwe, że w poprzednim życiu ona sama ukradła im coś, tworząc ten związek. Więc powinno się pomagać, ale bez moralizatorskiego zacięcia, bez osądzania innych. Ludzie są głupi, nie źli. Szukają szczęścia i próbują uniknąć cierpienia. Po prostu najczęściej zrywają pokrzywy zamiast kwiatów.

Czysty pogląd oznacza również, że wiesz, iż najwyższa prawda oznacza najwyższą radość. Wiesz, że jesteś w czystej krainie, że wszyscy ludzie są Buddami, którzy jeszcze tego nie wiedzą i że im bardziej potrafisz widzieć wszystko jako wzniosłe i czyste, tym bliżej jesteś prawdy. 

Na poziomie codziennego doświadczenia możesz myśleć o tym tak: wchodzi człowiek i twarza ma taką, jakby przejechał po niej pociąg towarowy. Ale dłonie ma piękne, więc patrzysz na dłonie. Może ani dłonie, ani twarz nie są piękne, ale ma dobre buty lub ładny samochód, i tak dalej. Starasz się widzieć wszystkie istoty i wszystkie wydarzenia jako nowe, świeże i ekscytujące, oraz doświadczać najpiękniejszych i najczystszych aspektów sytuacji. Jeśli udaje ci się dostrzegać coś nowego i pięknego w każdej istocie i w każdej twarzy, jaka by ona nie była, stopniowo dochodzisz do stanu, w którym każde doświadczenie jest momentem „aha!”. Oznacza to, że będziesz widzieć zwierciadło pod ładnymi i brzydkimi odbiciami; postrzegającego za tym, co jest postrzegane. 

Jeśli doświadczasz wielu nieprzyjemnych rzeczy, zawsze będziesz pozostawał na powierzchni i usiłował to czymś przykryć, bronić się lub uciekać. Chcę przez to powiedzieć, że nie jest łatwo się „obudzić” ze złego snu. A kiedy zamiast tego postanowisz dostrzegać zawsze to, co w ludziach najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej znaczące, to wtedy bardziej bezpośrednio będziesz się identyfikować z samym doświadczającym. 

Jest znacznie łatwiej obudzić się z dobrego snu niż ze złego. Dlatego pracujemy nad tworzeniem możliwie jak najpiękniejszego snu, żeby widzieć istoty i rzeczy z perspektywy ich zasadniczej doskonałości. Doświadczenie pokazuje, że na takim poziomie łatwo jest się otworzyć i z niego dotrzeć do prawdziwej czystości, prawdziwego znaczenia. A kiedy jest się pochwyconym przez kiepski sen, nie ma napędu. Wszystko jest lepkie, pół-wilgotne i pół-zimne – niezbyt zabawne. Jeśli doświadczasz siebie i wszystkich istot jak potencjalnych Buddów, całej przestrzeni jako Czystej Krainy, wszystkiego jako lśniącego, promiennego i pełnego znaczenia samego w sobie, cała reszta jest prezentem. 

Umysł jest nawykowy. Tworzy nawyki i wzmacnia je. Dlatego w sytuacjach, o których wiemy, że „zawsze wtedy wpadam do wody”, „zawsze mam z tym problemy”, „tam zawsze postrzegam rzeczy w wypaczony sposób”, powinniśmy być ostrożni. Staraj się robić to, co stwarza pożyteczne myśli, słowa i działania łatwo i naturalnie, i trzymaj się z dala od złego towarzystwa i od sytuacji prowadzących do złych nawyków. Pracuj z poglądem i praktykuj razem z innymi, aż pewnego dnia usiądziesz i zobaczysz wszystko jako piękne i porywające. Wymaga to odrobiny poglądu i dużej pracy.

Na też ścieżce bardzo ważne jest zrozumienie, że nie istnieje jakiś zwyczajny poziom prawdy, pod którym są ciemne depresje, a nad nim różowe sny. Taki obraz rzeczywistości nie jest prawdziwy. Jeśli szukamy czegoś prawdziwego i rzeczywistego, istnieje tylko jeden punkt, w którym wszystko się spotyka: najwyższa radość, miłość, moc, odwaga, znaczenie, pewność, nadmiar, mądrość, współczucie i tak dalej. Obszarem, w którym odsłaniają się wszystkie pozytywne właściwości, jest najwyższa radość i najwyższa prawda. 

Jak utrzymać czysty pogląd?

Odpowiedź Lamy Ole:

Wyobraź sobie, że twój umysł przypomina fabrykę cygar. Wytwarzasz tylko cygara dla milionerów, każde z nich jest warte dwadzieścia dolarów. Sprawdzasz ich kolor i zapach, odgłos, jaki wydają, kiedy ściskasz je między palcami. Wybierasz te, które są wystarczająco dobre, a te, które nie są, odsyłasz do przerobienia na papierosy lub tabakę. 

Z umysłem także o to właśnie chodzi – o wybieranie tylko najlepszych myśli i uczuć. Można przedstawić to inaczej: we wszystkim, co ciebie dotyczy, powinno być coś czystego. Na najwyższym poziomie samsara i nirwana są jednym. Każdy atom wibruje radością i jest utrzymywany w całości przez miłość. Każda myśl i każde uczucie, nawet najgłupsze, na najwyższym poziomie są fantastyczne po prostu dlatego, że mogą się wydarzać.

Jeśli dołożysz starań, by czuć się dobrze, doświadczysz świata jako pięknego, wspaniałego i pełnego znaczenia. Pamiętaj, że każdy ma Naturę Buddy. Zdecyduj, że chcesz doświadczać wszystkiego jako nowego i świeżego, a w każdym położeniu pragniesz dostrzegać piękno. 

Ważne jest zrozumienie, że najwyższa prawda jest najwyższą radością. Mój umysł działa w bardzo prosty sposób – posiada automatyczną funkcję lekceważenia niepozytywnych zjawisk. Jeśli cokolwiek wydaje się złe lub dziwne, mój umysł mówi mi: „Nie musisz się tym przejmować, bo w tym nie ma prawdy. To na pewno wada dzisiejszej produkcji lub jakieś inne skażenie”. Jeśli z kolei coś wydaje mi się piękne lub przyjemne, mój umysł mówi: „Wygląda na to, że zbliżasz się do czegoś prawdziwego!” – i w tym kierunku także podąża.

Ta zasada działa automatycznie i dlatego zawsze dobrze się bawię. Po prostu łączę prawdę z radością – a nieprawdę z niższym poziomem funkcjonowania. Najwyższa prawda jest najwyższą radością.

Ważne jest także, by mieć poczucie nadmiaru. Jeśli je masz, zazwyczaj będziesz dobrze postępować. Przy dobrej motywacji nie musisz kontrolować każdego słowa. Każde twoje działanie pozostanie kompletne i przyniesie pożytek innym. Jednak jeśli czujesz się niezadowolony, nawet zważając na każde swoje słowo będziesz popełniać błędy. Ludzie będą na ciebie źli tylko dlatego, że wyczują twoją wibrację i będą ją odzwierciedlać.

Najlepiej jest więc rozwinąć zdolność do postrzegania wszystkiego na najwyższym możliwym poziomie. Jeśli to potrafisz, naturalnie staniesz się współczujący, kochający, ponadosobisty i będzie pewność, że nie zrobisz niczego negatywnego.

 Im bliżej głowy złapiesz węża, tym mniej będzie on w stanie ci zaszkodzić. Po prostu postaraj się wchodzić w świat z dobrymi uczuciami. Upewnij się, że dobrze sobie radzisz i życz wszystkim wszystkiego dobrego. Jeśli jednak pomyślisz, powiesz lub zrobisz coś szkodliwego, wówczas w twoim umyśle natychmiast zamiga jednocześnie pięć światełek ostrzegawczych. 

Na zewnętrznym poziomie unikamy działań, które z pewnością ściągnęłyby nas w dół w naszym rozwoju; na wewnętrznym musimy również upewnić się, że posiadamy mądrość i współczucie – a na najwyższym utrzymujemy najwyższy pogląd. Doświadczenie najwyższego poglądu w rzeczywistości pojawia się spontanicznie i bez wysiłku, samo z siebie, nie można tego wymusić.

Możesz jedynie założyć, że prawdę zawsze będziesz utożsamiać z radością. W ten sposób rozwiniesz bardzo czuły, wewnętrzny zmysł informujący, czy zbliżamy się, czy też oddalamy od swojego wewnętrznego światła. Czy robimy coś szczerego i pełnego znaczenia, czy stajemy się obojętni i nieprzejrzyści.

Jeśli pracujemy w ten sposób z umysłem, rozwija on zdolność do wychwytywania subtelnych sygnałów ostrzegawczych w każdej sytuacji; do bycia zawsze przytomnym.

Jeśli wszystko będę postrzegać na czystym poziomie, nie doświadczę cierpienia innych jako czegoś prawdziwego. Jak w takim wypadku przejawiać współczucie dla nich?

Odpowiedź Lamy Ole:

Byłem kiedyś w 1976 roku w Araracie w Turcji, w pobliżu granicy z Iranem. Wraz z pięćdziesięcioma lub sześćdziesięcioma przyjaciółmi jechaliśmy autobusem na Bliski Wschód, a potem do Afganistanu, Pakistanu i Indii. W pewnym momencie musieliśmy się nagle zatrzymać, ponieważ na drodze leżał martwy człowiek.

Podszedłem, by pomóc – i to doświadczenie było całkowicie nagie, czyste i promieniujące! Wydarzyło się na kilku poziomach świadomości jednocześnie. Z jednej strony w tle widać było jasnoniebieskie niebo i imponującą górę pokrytą wiecznym śniegiem. Z drugiej przede mną leżał ten martwy mężczyzna, a dookoła stało wielu innych ludzi – wszyscy niedożywieni, nieogoleni i kompletnie zszokowani. Zwłoki leżały z otwartymi oczami; zmarły usta miał pełne krwi, a tuż obok leżała odłamana część jego kości biodrowej.

Wszystko to wydarzało się jednocześnie – doświadczałem współczucia dla tego mężczyzny, który na pewno miał piętnaścioro dzieci, które teraz będą musiały pracować w kopalniach soli; równie głęboko współczułem jego żonie i ludziom stojącym dookoła, niezdolnym do zrozumienia ani zrobienia czegokolwiek. Widziałem też fantastyczną górę, lśniącą krew na kości i w jego ustach. W pewien sposób doświadczenie to było czyste – zwyczajnie dlatego, że się wydarzało. Wykraczało całkowicie poza lubienie i nielubienie. Było to doświadczenie postrzegania bezpośrednio i bez jakichkolwiek przesłon tego, co się właśnie wydarza.

Kiedy pojawiają się takie chwile, często myślimy: „Gdzie podziało się moje współczucie?” albo „Powinieneś był coś zrobić!”. Jednak w rzeczywistości, nawet pomimo tych myśli, okazuje się, że zareagowaliśmy pięć razy lepiej i bardziej autentycznie, niż gdybyśmy podeszli do tej sytuacji pełni różnorakich sentymentalnych uczuć i sztywnych koncepcji o współczuciu. Ponieważ potrafiłem zobaczyć tę sytuację na czystym poziomie, mogłem odpowiednio zareagować. W ten sposób robimy to, co najlepsze o wiele lepiej, niż przez pryzmat sztywnych koncepcji.

Kiedy tylko mam do czynienia z innymi ludźmi, zawsze tracę czysty pogląd. Od razu myślę: „Ten ma za tłusty tyłek”, „Ma też za długi nos” i tak dalej. Co mogę z tym zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najbardziej pomocne w takich przypadkach będzie współczucie. Życz ludziom wszystkiego, co najlepsze, żeby wszystko inne stało się drugorzędne. Nieważne, czy ten ktoś ma dziwny kolor włosów, czy jest za chudy lub za gruby – po prostu spójrz na niego pozytywnie i świadomie życz mu wszystkiego, co najlepsze. Wtedy wszystko będzie w porządku.

Możemy w tym przypadku użyć również mądrości – na przykład wyobrażać sobie, jakie to karmiczne przyczyny sprawiły, że ta osoba wygląda dzisiaj i postępuje właśnie tak. Myślę jednak, że współczucie jest najlepsze.

Nie rozumiem, o co chodzi z czystym poglądem! Po prostu fakty są takie, że niektóre rzeczy i niektórzy ludzie są piękni, a inni nie! Czy to nie jest tak, że próbujemy się oszukiwać?

Odpowiedź Lamy Ole:

W tym przypadku chodzi o to, aby we wszystkim dostrzec coś fantastycznego – na przykład w byciu szczupłym lub w byciu grubym. Jest to poziom wykraczający poza zwykłe doświadczanie, poziom, na którym wszystko jest fantastyczne tylko dlatego, że może się wydarzyć. Na zwykłym poziomie każda dama chce wyglądać trochę jak klepsydra, a każdy dżentelmen chce mieć kształt litery Y. Jest to poziom przywiązania. Na wyższym poziomie, nawet gdy widzę, że ktoś wygląda inaczej, to wiem, że potrzebne były do tego pewne procesy mądrości.

To samo dotyczy myśli. Każdy chce być mądry i nigdy się nie mylić. Ale w
rzeczywistości nawet pomieszane myśli są prawdziwe w swojej istocie tylko dlatego, że mogą się pojawić. Jeśli wyjdziemy poza przywiązanie, zobaczymy, że wszystko jest fantastyczne tylko dlatego, że się wydarza – ponieważ pokazuje możliwości przestrzeni. Oczywiście trudno jest wyjść poza codzienny świat. W buddyzmie mamy kilku ludzi, którzy to osiągnęli. Na przykład w okolicy Lhasy mieszkała pewna wysoce urzeczywistniona dama, która pracowała jako rzeźniczka. Wszyscy przechodzący tamtędy wołali: „Ratunku! Co to za dziki stwór! Uciekajmy!”. A ona stała tam, dziko przewracając oczami, i odcinała zwierzętom głowy!

Pewien nauczyciel Dharmy zobaczył jednak, że rzeźniczka wysyła umysły tych zwierząt na czyste poziomy świadomości. Podszedł do niej i skłonił się. Położyła swój krwawy nóż na jego głowie, a on spontanicznie rozwinął dwadzieścia jeden specjalnych umiejętności.

Są takie przypadki, w których nie sprawdzają się powszechnie przyjęte standardy. Normy społeczne prowadzą nas do pewnego miejsca, a potem pojawia się poziom ogromnej wolności. Ale każdy, kto wejdzie już na ten poziom, musi mieć też wielkie poczucie odpowiedzialności. Dopóki miotasz się jak wszyscy inni, podążając za oczekiwaniami społecznymi, masz ochronę tłumu. Ale gdy tylko wyjdziesz dalej, niezbędne jest ogromne współczucie, wyczuwalne dla każdego. Musimy bardzo ciężko pracować i naprawdę kochać ludzi. Jeżeli w trakcie tego procesu troszczysz się tylko o siebie, wpadniesz w kłopoty i narobisz sobie wrogów. Dopiero gdy przekroczymy poziom osobisty, nasze niekonwencjonalne zachowanie spotka się z akceptacją i nie doprowadzi do utraty szacunku. Gdy pracujemy dla dobra wszystkich istot motywowani głęboką miłością, nie będziemy już przyklejeni do uwarunkowanego świata. Zyskamy prawdziwą swobodę działania. Najlepiej jest mieć kilka stóp, na których można się oprzeć – rozwijać wolność i nowe możliwości na
kursach oraz pogłębiać te doświadczenia w codziennej medytacji. W ten sposób sprowadza się na świat dodatkową moc, czerpaną z tego ponadosobistego poglądu, i jest to pożyteczne dla wszystkich istot.

Jak można jednocześnie doświadczać zjawisk na najwyższym poziomie i pracować z nimi praktycznie na poziomie uwarunkowanym?

Odpowiedź Lamy Ole:

To proste: trzeba tyko pamiętać, że wszyscy są Buddami, ale tego nie wiedzą. Dlatego nie należy pijakowi dawać butelki wina a komuś rozwścieczonemu pistoletu. Gdybyśmy nie wiedzieli, że wszystkie istoty są Buddami, nie byłoby sensu niczego robić. To, że wszystkie istoty mają naturę Buddy, sprawia, że warto praktykować buddyzm.

Pogląd jest najważniejszy. Wyobraź sobie, że jesteś nauczycielem, wchodzisz do klasy i myślisz: „Kto przyprowadził tu tych trzydzieści wściekłych goryli?”. Wtedy równie dobrze możesz od razu wyjść, ponieważ goryli nie da się niczego nauczyć. Co możesz zdziałać z takim podejściem? Ale gdy pomyślisz: „Kto przyprowadził do mojej klasy trzydziestu Einsteinów?”, nagle wszystko jest możliwe i dajesz z siebie wszystko. A oni może przestaną dłubać sobie ołówkami w uszach, faktycznie będą słuchać i czegoś się nauczą.

Wszystko jest projekcją naszego umysłu. Błędy, które widzimy u innych, w rzeczywistości mamy w sobie. Na przykład kiedy ktoś się na coś złości, dzieje się tak, ponieważ coś w nim samym zostało zaatakowane. Jeśli nie mamy w sobie gniewu, a ludzie zachowują się dziwnie, myślimy: „Dlaczego to robią? Co to oznacza?”. Patrzysz na to jak na dziwny przedmiot w gablocie. A gdy się denerwujesz, znaczy to, że coś w tobie zostało dotknięte. Nie postrzegamy świata bezpośrednio; widzimy go przez własne czarne lub różowe okulary. Im bardziej widzimy ludzi jako czystych i pięknych, tym bardziej zbliżamy się do tego, kim naprawdę są.

Nie musimy umierać, żeby udać się do czystej krainy, nie trzeba też donikąd iść, żeby spotkać Buddów. Należy tylko dokładnie wyczyścić własne okulary. Gdy to zrobimy, będziemy w domu; widzimy wtedy, że każdy atom wibruje radością i jest utrzymywany w całości przez miłość, że wszystko ma znaczenie tylko dlatego, że może się pojawiać lub nie pojawiać.

Na poziomie najwyższym jesteś jak ktoś siedzący na szczycie góry z widokiem na 360 stopni – wszystko jest otwarte, ogromne i pełne możliwości. A jednocześnie można spojrzeć z tej góry w dół i powiedzieć: „Wszyscy ci ludzie byli kiedyś moimi rodzicami lub przyjaciółmi. Wszyscy starają się znaleźć szczęście i unikać cierpienia, a także stwarzają sobie pewne trudności w tym procesie”. Następnie, nie tracąc czystego poglądu, pracujesz na poziomie uwarunkowanym, żeby zachować i przekazać buddyjskie metody.

Nauki Mahamudry mówią, że wszystko jest fantastyczne po prostu dlatego, że może się wydarzyć. Lecz z drugiej strony gdy ludzie zabijają się nawzajem, to nie jest to fantastyczne, prawda?

Odpowiedź Lamy Ole:

Możemy na to spojrzeć na dwa sposoby. Kiedy widzimy, jak ludzie źle się nawzajem traktują, jest to nieprzyjemne i myślimy wtedy: „Dlaczego tak postępują? W przyszłym życiu zamienią się rolami i znów będą tak samo ze sobą postępować? Dlaczego więc, dlaczego?”

Można jednak przyjrzeć się temu także z absolutnej perspektywy – zarówno ofiara, jak i sprawca mają naturę buddy i w którymś momencie ją urzeczywistnią. Na przykład, gdyby ktoś tu przyszedł i porozrzucał odbezpieczone granaty, to z pewnością nie spodobałoby nam się, że przeróżne elementy naszego cennego ciała poszybowały we wszystkie strony. Jedneocześnie trajektoria lotu każdego kawałka ciała, metalu i kości zdeterminowana byłaby przez wyższą, matematyczną mądrość. Musimy uwolnić się od przywiązania do ciała, w przeciwnym razie nigdy nie zrozumiemy najwyższego poglądu. 

Budda otwiera przed nami oba poziomy zrozumienia jednocześnie – o to właśnie chodzi. Jeśli zapanujemy nad oboma, będziemy mogli pod koniec życia powiedzieć to samo, co rzymski cesarz Oktawian August: „Jeżeli dobrze odegrałem swoją rolę, proszę o oklaski”. Po prostu robimy w życiu, co w naszej mocy i w chwili śmierci wiemy, że możemy wszystko odpuścić, bo tak naprawdę wszystko jest tylko snem. Chociaż potrzebujemy medytacji, żeby naprawdę to zrozumieć, to samo już intelektualne zrozumienie tej prawdy na początku ścieżki jest również bardzo pomocne. 

Jak mądrość podobna zwierciadłu przejawia się w codziennym życiu?

Odpowiedź Lamy:

Jeżeli pozwalamy, żeby gniew przeminął bez naszego zaangażowania, doświadczamy szczególnego, promiennego rodzaju zrozumienia. Nazywamy je mądrością podobną zwierciadłu, gdyż pokazuje wszystko takim, jake jest – bez dodawania lub odejmowania czegokolwiek. Dziś najlepszym wyrażeniem określającym ten rodzaj osiągnięcia jest „panowanie nad sobą”. Widzisz, jak rzeczy przychodzą i odchodzą. Wiesz, że emocji, które przeżywasz, nie było wcześniej i nie będzie później. Po co więc angażować się w nie teraz? Po prostu starasz się zapanować nad sobą: rozluźniasz się, spoczywasz w sobie, w swoim centrum. Jesteś po prostu „głupcem na wzgórzu”, który przygląda się, jak światy powstają i znikają, jak śpiewał Paul McCartney. Jednocześnie starasz się zachować przejrzystość i świadomość tego, co się wydarza i oczywiście próbujesz dzielić tym doświadczeniem z innymi.