Czy umysł potrzebuje ciała, żeby osiągnąć oświecenie?

Odpowiedź Lamy Ole:

Lepiej jest mieć ciało na drodze do oświecenia. W czystych krainach, gdzie istnieje tylko ciało wyobrażone, oświecenie jest pewne, ale jego osiągnięcie wymaga więcej czasu. Posiadanie ciała oznacza doświadczanie pożądania, przywiązania, dumy i innych stanów emocjonalnych. Kiedy ogromna moc zawarta w tych uczuciach zostaje przekształcona, faktycznie bardzo szybko prowadzą do promieniującego oświecenia. To zaleta posiadania ciała. Jeżeli prawidłowo użyjemy silnych uczuć związanych w dużym stopniu z ciałem, będziemy się szybko zbliżali do oświecenia. 

Ciało jest także użyteczne, bo można poprzez nie wpływać na umysł – na przykład użyć tej czy innej pozycji w medytacji, żeby go uspokoić i skoncentrować na jednej rzeczy. Ciało umożliwia nam również pracę z wrażeniami zmysłowymi i utożsamianiem się z nimi. 

Co tak naprawdę wiąże umysł z ciałem?

Odpowiedź Lamy Ole:

Nawyk! W ciele utrzymuje nas iluzja ego; to ona będzie także powstrzymywać nas przed jego opuszczeniem w chwili śmierci. Tak naprawdę nie ma jednak różnicy pomiędzy wibracją w naszej skórze i wibracją we wszystkich zjawiskach i miejscach wszędzie. Nie musimy opuszczać ciała, żeby osiągnąć oświecenie. Nasz nawyk utożsamiania się z ciałem będzie trwać aż do rozpadnięcia się iluzji ego. 

Dlaczego nieoświecony umysł zawsze znów szuka ciała?

Odpowiedź Lamy Ole:

To nasze słowa, myśli i działania z poprzednich żywotów – cała nasza karma – sprawiają, że rzeczy wyłaniają się z przestrzeni. To na skutek związków karmicznych znajdujemy rodziców, którzy się kochają – łączymy się z zapłodnionym jajeczkiem i rodzimy się. Rozpoczynamy nowe życie, gdyż pojawiły się ku temu warunki – ogólnie, ponieważ nie byliśmy w stanie zobaczyć swojego umysłu jako przejrzystego światła. To dlatego nadal utożsamiamy się z ciałem.

Jeśli myślimy, że jesteśmy ciałem, to sami siebie oszukujemy. W rzeczywistości tylko posiadamy ciało – możemy dzięki niemu aktywnie działać, ale naszą prawdziwą naturą jest przejrzyste światło. Dopóki tego nie rozpoznamy, będziemy wierzyć, że jesteśmy ciałem i z tego powodu doświadczać straty, starości, choroby, śmierci i wszystkich innych życiowych trudności. Budda w oparciu o własne doświadczenie naucza, że tak naprawdę jesteśmy przejrzystym światłem. To jest cel. Ciało jest tylko narzędziem, dzięki któremu możemy przynosić pożytek innym. Najlepiej jest podążać tą ścieżką bez wzlotów, upadków, obaw i oczekiwań – po prostu dlatego, że jest to właściwe.

Co to oznacza, gdy nagle widzę samego siebie z góry?

Odpowiedź Lamy Ole:

To dobry stan. Jeśli potrafimy opuścić ciało, jest to oznaką dobrej karmy, wcześniejszej medytacji i tego, że nie jesteśmy bardzo przywiązani do ciała. W tej sytuacji łatwiej nam będzie robić w życiu coś dla innych i pod jego koniec przejść przez proces umierania. Powinniście łączyć tą mądrość ze współczuciem, żeby świadomie robić to, co przynosi pożytek istotom.

Hannah, moja żona, często doświadczała tego zjawiska – w dzieciństwie często widziała samą siebie z rogu pokoju. Ja głównie doświadczałem takich stanów po wzięciu LSD lub podczas wypadków. Pewnego razu w czasie wspinaczki spadłem z wysokości dziesięciu metrów i nagle znalazłem się poza ciałem. Zobaczyłem jak się ono obraca i wiedziałem, że jak wszystko dobrze pójdzie, to będę dalej żyć, a jak nie, to przeniosę się gdzieś indziej.

Czy sensowne jest utrzymywanie ciała w dobrej formie, na przykład przez uprawianie kulturystyki?

Odpowiedź Lamy Ole:

Trochę kulturystyki z pewnością nie zaszkodzi, sam jednak nie mam dużo czasu na sport. Chociaż zazwyczaj trzymam w rękach albo długopis, albo kierownicę, i tak jestem ogólnie w dość dobrej formie, ponieważ postrzegam swoje ciało jako narzędzie do ochrony innych. Doświadczam siebie jako kształtu litery Y – szerszej na górze i węższej na dole. Myśląc o sobie w ten sposób można pozbyć się zbędnych kilogramów – po prostu nie pasują one do tego obrazu.

Efektywność kulturystyki związana jest również w ogromnym stopniu z umysłem, z naszymi postanowieniami, motywacją itd. Jeśli będziemy identyfikować się z Buddą Nieograniczonego Życia, z pewnością pożyjemy długo i w dobrym zdrowiu.

Czasami nagle czuję się bardzo zmęczony, gdy mam wiele rzeczy do zrobienia. Skąd mogę wiedzieć, że to naprawdę fizyczna potrzeba snu, a nie tylko złudzenie, oczyszczenie lub zły nawyk?

Odpowiedź Lamy Ole:

Decyduje tu twoja motywacja. Możesz na przykład chcieć zrobić coś znaczącego i myśleć o swoim ciele jako o narzędziu, lecz jednocześnie czaszka ci pęka, masz grypę lub nie spałeś kilka nocy. Wtedy trzeba się na chwilę położyć. Po prostu kieruj się swoją motywacją przynoszenia pożytku innym – kompletnie wykończony nie będziesz użyteczny. Używając snu jako lekarstwa postępujemy naturalnie i właściwie.

Jeżeli natomiast mamy z kimś problemy i bierzemy pięć tabletek nasennych, żeby wyłączyć się na dwadzieścia cztery godziny, to nie jest to dobre.

Problemy ciała związane są z materiałem, którego umysł nie jest w stanie przetrawić. Gdy mamy przeróżne trudności w umyśle, wyrażają się one czasem przez ciało, które nie czuje się nagle zbyt dobrze. Jeżeli jednak robimy to, co lubimy i co uważamy za sensowne, wtedy ciało może naprawdę dużo wytrzymać i zdziałać.

Obserwujcie samych siebie – sprawdzajcie, czy doświadczacie radości, czy może przede wszystkim niechęci wobec tego, co macie właśnie do zrobienia. Gdy was to cieszy i tylko jesteście zmęczeni, to odpocznijcie; jeżeli jednak czujecie awersję do wysiłku, zafundujcie sobie kopniaka i zróbcie jednak coś pożytecznego.

Jak możemy uczynić swoje ciało bardziej zdyscyplinowanym i osiągnąć większą moc do pracy?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najlepszą metodą buddyzmu Diamentowej Drogi jest zrobienie 111 111 pokłonów. Jeśli przebrnąłeś przez tą praktykę, wszystko w życiu staje się łatwe. Kiedy przejdziesz przez tę intensywną kurację, ciało nie będzie już dla ciebie trudnym panem, ale posłusznym sługą. Od tego momentu używasz ciała tak jak chcesz i nie musisz już z wielkim wysiłkiem brnąć do przodu. Po pokłonach twoje ciało będzie zupełnie inne.

Dałbym każdemu taką radę: wykorzystaj pokłony, aby usunąć z ciała skutki brania narkotyków, lenistwo, wszystkie kompromisy, wszystko czym się ograniczałeś – z pełną mocą usuń to wszystko z siebie przy pomocy pokłonów.

Ponieważ ciało jest ważnym narzędziem, należy poważnie traktować jego potrzeby i dbać o nie, prawda?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak, oczywiście. Jednak jako ludzie jesteśmy narażeni na starość, chorobę i śmierć. Dlatego opłaca się zabrać jak najwięcej pieniędzy z banku o niskim oprocentowaniu i włożyć je do banku o wyższych stopach zwrotu. Oznacza to przeniesienie przywiązania do rzeczy namacalnych i do idei solidnego, uwarunkowanego świata, którego doświadczamy przez zmysły, na poziom świeżości, wolności i wielkiej radości. To kwestia wartości, którym ufamy i w które się angażujemy. I tutaj warto zainteresować się wartościami, które są ponadczasowe i wiarygodne.

Obecnie jesteśmy jeszcze na uwarunkowanym poziomie, ale słyszeliśmy już, że istnieje absolutny poziom pełnego oświecenia. Jakaś część nas jest w stanie to zrozumieć, podczas gdy inna nadal tego nie potrafi. Najpierw słyszymy o tym najwyższym poziomie i spoglądamy w lustro. Następnie medytujemy, a dzięki mocy nauk i zawartemu w nich błogosławieństwu, przywiązanie i ograniczenia bardzo szybko się rozluźnią.
 I w końcu będziemy doświadczać jako daru wszystkiego tego, o co wcześniej musieliśmy walczyć. Co więcej, widzimy rzeczy na poziomie, na którym niczego nie możemy utracić, nic nie może zniknąć. Jest to pogląd „zarówno to, jak też tamto”. Z jednej strony to, co mamy teraz, staje się lepsze, bardziej rozluźnione i łatwiejsze; z drugiej natomiast możemy osiągnąć absolutny poziom, którego w tej chwili jeszcze nie znamy.

Czy to prawda, że oświecona osoba wciąż jednak odradza się w ludzkim ciele?

Odpowiedź Lamy Ole:

Oświecone istoty odradzają się tylko wtedy, gdy chcą. Mają wolny wybór. Bodhisattwa Kochające Oczy wielokrotnie odradzał się wśród ptaków, ponieważ najwyraźniej potrafią nauczyć się pewnych rzeczy. A przestrzeń jest prawdą. Gdziekolwiek pojawi się w nas otwartość na prawdę, przejawi się ona w taki sposób, żebyśmy mogli nawiązać z nią kontakt, uczyć się i rozwijać.

Czy to prawda, że moje działania w tym życiu decydują o tym, z jakim ciałem odrodzę się w następnej egzystencji?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak. Ciało, które mamy teraz, jest konsekwencją karmy. To, co robimy w tym życiu, przynosi cztery skutki. Po pierwsze, określa doświadczenia, jakie będziemy mieć po śmierci – jakie podświadome wrażenia się pojawią i czy doświadczymy szczęścia, czy cierpienia. Po drugie, gdy odrodzimy się jako ludzie, nasza karma zadecyduje o tym, jaki rodzaj ciała i genów otrzymamy. Po trzecie, określi kraj, w którym się urodzimy – przyjemny lub nieprzyjemny, bogaty lub biedny i tak dalej. I wreszcie to, co robimy w tym życiu, kształtuje postawy, które rozwijamy odradzając się – czy jesteśmy zasadniczo przyjaźnie nastawieni, lubimy ludzi i chcemy im pomóc, czy też ogólnie jesteśmy trudni i stanowimy dla innych przede wszystkim źródło cierpienia i problemów.

Oto cztery rezultaty naszych wcześniejszych myśli, słów i działań. Można powiedzieć, że ciało jest skoncentrowanym stanem świadomości; odzwierciedla wrażenia, które tkwią w umyśle. W ten sposób można wpływać na umysł poprzez ciało i na ciało przez umysł.

Jak ważne jest zdrowe ciało w pracy z umysłem?

Odpowiedź Lamy Ole:

To zależy od poziomu medytacji. Na najwyższym poziomie możesz medytować na wszystko – na choroby, cierpienie i trudności, zmęczenie i tak dalej. Wszystko można przekształcić i wykorzystać jako surowiec do medytacji. Większość naszych rinpocze ma kiepskie zdrowie. Jedzą niewłaściwe rzeczy i tak naprawdę nie dbają o swoje ciała, ponieważ od pewnego poziomu medytacji wszystko jest przyjemne – wszystko ma ten sam smak. W tym stanie nawet choroba czy ból nie są niczym strasznym, ponieważ bez względu na to, co się dzieje, po prostu siedzisz i doświadczasz radości.

Jak to możliwe, że ktoś, kto osiągnął wysoki poziom urzeczywistnienia, wciąż może być ograniczony przez ciało – na przykład przez alkoholizm?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tybetańczycy porównują ciało do czterech węży w rurze. Muszą one mieć głowy na tym samym poziomie, bo w przeciwnym razie gryzą się nawzajem i chorują. Musi istnieć równowaga między krwią, limfą, czarną i żółtą żółcią. Jeśli organizm utraci równowagę, może to spowodować poważne trudności. Mamy takich nauczycieli jak Trungpa Tulku, którzy zmarli z powodu alkoholizmu. Przywódca szkoły Ningma został tak mocno pobity przez Chińczyków, że częściowo postradał zmysły.

Dopóki mamy ciało, zawsze będą pojawiać się trudności. Jeśli ktoś nie ma ciała, nie może rozmawiać z ludźmi. Jest to więc po prostu wyzwanie, z którym trzeba się zmierzyć. Ważne jest, aby zrozumieć słowo “tulku”. Znaczy ono „ciało iluzoryczne” – doświadczasz wtedy, że posiadasz ciało, a nie, że nim jesteś.

Jaki stosunek powinniśmy mieć do własnego ciała jako buddyści?

Odpowiedź Lamy Ole:

Budda udziela bezpośrednich wskazówek, jak postrzegać swoje ciało, mowę i umysł. Wyjaśnia, że ciało jest ważnym narzędziem ochrony istot. Można to zinterpretować mniej lub bardziej psychologicznie. Ciało jest po to, żeby być szczodrym i dawać innym to, czego potrzebują. To także narzędzie do dawania miłości. W porównaniu z chrześcijaństwem buddyzm postrzega ciało zupełnie inaczej. Nie jest ono w żaden sposób brudne ani grzeszne.

Im wyższe nauki, tym bardziej czyste jest ciało. Na poziomie praktyki postrzegamy je jako pełne kanałów energii i całkowicie czyste, ciągle świeże i nowe, ekscytujące i pełne znaczenia. Postrzegamy wszystko, co żeńskie, jako wyraz pięciu mądrości, a wszystko, co męskie, jako wyraz czterech rodzajów oświeconej aktywności. Trzymając się tego poglądu i nigdy nie postrzegając innych jako niemądrych lub nieatrakcyjnych uwalniamy w sobie mnóstwo kreatywności, miłości, radości i mocy, które następnie działają dla pożytku istot. Chronić innych, dawać im rzeczy materialne i miłość – oto właściwe rozumienie roli ciała w buddyjskim ujęciu.

Wyjątkowo mocno doświadczam moich fizycznych potrzeb jako przywiązania i jest to bardzo nieprzyjemne. Jak sobie z tym poradzić?

Odpowiedź Lamy Ole:

W Diamentowej Drodze praktykujemy jako ludzie świeccy i jogini, dlatego że widzimy przeszkadzające emocje jako surowiec do oświecenia. Odróżnia nas to od hinajany czy terawady, od poziomu mnichów i mniszek.

Dobrą rzeczą jest to, że można otworzyć się na Buddę w pełni, włączając w to naszą seksualność. Budda naucza, że ciało jest świątynią z 72 000 kanałami energii. Kobiece organy są kwiatem lotosu, a męskie diamentem. Wszystko jest doświadczane jako czyste, pełne mądrości i znaczenia. Kiedy sami czujemy się czyści, możemy otworzyć się na Buddę i uczyć się od niego; możemy pracować z tymi energiami. W każdym wydarzeniu, w każdej chwili, pojawia się czystość, ekscytacja i świeżość. 

Jeżeli ktoś był tak wychowany, żeby postrzegać ciało jako wroga i wszystko, co jest poniżej pasa, jako złe, stanowi to prawdziwą przeszkodę. Częstą przyczyną jest tu katolickie wychowanie. Według mnie wielu katolików potrzebuje terapii, żeby mogli przywrócić w miarę zdrowy stosunek do własnego ciała.

Ważne jest, żeby w pełni otworzyć się na Buddów, razem z naszymi pragnieniami i uczuciami. W ten sposób prosimy ich, żeby do nas sięgnęli, szczególnie gdy to dotyczy miłości. W tej kwestii kobiety sa bardziej świadome od mężczyzn. Rozumieją wagę miłości o wiele lepiej niż mężczyźni.

Kiedy mężczyzna przychodzi do kobiety, powinien otworzyć się na doświadczenie jej mądrości i zrozumieć doniosłą wagę miłości oraz znaczenie otwartości.