Czy możesz powiedzieć coś o małżeństwie i rodzicielstwie we współczesnym świecie?

Odpowiedź Lamy Ole:

Podobnie jak w innych obszarach życia, w małżeństwie partnerzy chcą osiągnąć szczęście i uniknąć cierpienia. Pod tym względem małżeństwo nie różni się niczym innym od związku mężczyzny i kobiety – z aktem ślubu czy bez niego. Oboje partnerzy mogą zawsze robić, co chcą. Ale zmienia się to, gdy rodzą się dzieci, ponieważ są one zależne od rodziców. Gdy w grę wchodzą dzieci, para powinna starać się pozostać razem, nawet jeśli czasami trudno jest znaleźć wspólny język. W takim przypadku byłoby lepiej, aby dzieci spędzały czasem więcej czasu z matką, a czasem więcej z ojcem, jak wolą.

Najważniejsze jest nasze podejście: powinniśmy wspierać wzrost i rozwój drugiej osoby, co oznacza dawanie zamiast brania lub wykorzystywania. Aby to zrobić, zasadniczo musimy postrzegać naszego partnera jako kogoś bardzo cennego, z potencjałem rozwoju.

Jeżeli związek się rozpada, czy ludzie powinni zostać ze sobą dla dobra dzieci?

Odpowiedź Lamy Ole:

To zależy od jakości relacji między rodzicami. Nikomu nie przyniosą pożytku wybuchowi, pozbawieni radości rodzice, którzy sami czują się jak ofiary, ponieważ kiedyś przytrafiły im się dzieci. Według mnie jest to ucieczka od życia. Ani rodzice, ani dzieci nie czują się z tym dobrze. Dzieciom będzie lepiej się dogadać z jednym rodzicem, niż z rodzicami, którzy się kłócą czy nawet nastawiają dzieci przeciwko sobie nawzajem. Dzięki temu mogą być z jednym rodzicem a potem z drugim, jak same wybiorą.

Kiedy dzieci są małe, to lepiej jest na początku zostać razem. A jeśli to nie działa, raczej należałoby się rozejść, niż usiłować skleić coś, co i tak do siebie nie pasuje. Rodzice nigdy nie powinni zapominać o tym, żeby dobrze się wyrażać o sobie nawzajem, dlatego ważne jest utrzymanie pewnego dystansu.

Czasem ludzie schodzą się tylko z powodu wspólnych długów karmicznych. Kochają się w gorącą letnią noc, kobieta zachodzi w ciążę, ma dziecko i dzieje się to z powodu starego długu karmicznego, który trzeba zapłacić innej istocie. W tym przypadku trzeba z tym pracować najlepiej jak się da, ale sytuacja nie powinna sprawiać, żeby ktokolwiek czuł się nieszczęśliwy.

Sprawdziłbym, czy partner jest moim przyjacielem – czy się razem rozwijamy i dobrze sobie życzymy, czy też on lub ona widzi mnie tylko w określonej roli. Na tej podstawie można zdecydować, co chce się robić. Obecne życie jest tylko jednym z niezliczonej liczby żywotów i ponieważ tak jest, trzeba wykroczyć w myśleniu poza perspektywę aktualnego życia. Na dłuższą metę najważniejszy jest prawdziwy rozwój.

Nie ma wątpliwości, że ze względu na rozwój duchowy partnera i dzieci najlepiej będzie, jeśli oboje rodzice są na miejscu i dzielą się pracą. Jedno może opiekować się dziećmi. a drugie ma wtedy czas na medytację. Dzięki temu nie są konieczne ograniczenia. Możemy się dobrze rozwijać i w rezultacie przynosi to wszystkim pożytek.

Mój mąż i jego rodzice sprzysięgli się przeciwko mnie i wszyscy mnie gnębią. Chciałabym odejść, ale obawiam się, że już tak mocno wpłynęli na dzieci, że nie będą chciały ze mną pójść. Czy możesz mi coś doradzić?

Odpowiedź Lamy Ole:

To, co powiem, zabrzmi może dość dziko, ale chciałbym przedstawić ci kilka nowych myśli – dodać parę klawiszy do pianina – żebyś miała więcej możliwości, z którymi możesz pracować. Możliwe, że podążysz za najbardziej oczywistym wyborem i pokłócisz się z mężem i z teściami. Chciałbym jednak podsunąć ci szerszy wachlarz rozwiązań i wtedy możesz zdecydować, jak postąpić. Generalnie jestem zwolennikiem poglądu, że należy cierpieć jak najmniej i powodować też jak najmniej cierpienia u innych. Proponowałbym, żebyś urządziła sobie własne życie ze swoimi przyjaciółmi. Traktuj męża jak pogodę, na którą nie masz wpływu. Kiedy pada, ziarno wzrasta, a w słoneczny dzień jest miło. To znaczy, że cieszysz się tym, co chcesz mieć i przełykasz jakoś to, czego nie chcesz.

Jeżeli on się o tobie źle wyraża w obecności innych i zachowuje się w sposób, który jest nie do przyjęcia, wykop go. Każdy dzień jest pierwszym dniem reszty naszego życia i nie powinniśmy go tracić na zajmowanie się trudnymi rzeczami. Dzieci będą wolały zostać z matką, zamiast oglądać ciagle ojca, który źle się wyraża na jej temat. Jeżeli nie zechcą z tobą pójść – pomyśl, że to dobrze. Możesz zacząć od nowa i zorganizować sobie nowe życie. Dzieci wrócą, gdy będą dość duże, żeby myśleć samodzielnie. Będą takie dni, gdy twój mąż coś sobie zaplanuje, ale nie będzie mógł zostawić dzieci u dziadków. Wtedy być może cię poprosi, żebyś je wzięła na weekend.

Dla dzieci jest lepiej, jeżeli pozostają w jednym miejscu aż do czasu, gdy będą potrafiły samodzielnie myśleć. W wieku trzech czy czterech lat już doskonale wiedzą, czego chcą. Jeśli zostaną przekupione przez dziadków, którzy mają dużo pieniędzy i mogą zrobić dla nich wszystko, wówczas jest to ich osobista karma i mogą mieć silniejszy związek z dziadkami niż z tobą. Ale przynajmniej możesz być pewna, że zrobiłaś wszystko co w twojej mocy. 

Kiedy rodzice się rozstają, z którym z nich powinny zostać dzieci?

Odpowiedź Lamy Ole:

W ludzkim ciele odradzasz się jako kobieta, jeżeli masz silniejszy związek z ojcem, a jako mężczyzna, gdy masz silniejszy związek z matką. To znaczy, że dziewczynki czują mocniejsze przyciąganie do ojca, a chłopcy do matki. Na przestrzeni życia może się to zmieniać z powodu innego rodzaju karmy. Uważam, że najprostsze rozwiązanie jest takie, żeby dzieci zamieszkały z tym rodzicem, który znalazł nowego partnera mającego dobry związek z tymi dziećmi. Szczególnie sprawdza się to, gdy jedno z rodziców nie ma nowego partnera. Rodzina jest z całą pewnością lepsza niż samotny rodzic, chyba że związek z tym rodzicem jest wyjątkowo silny.

W większości przypadków polecam stworzenie poszerzonej rodziny, na przykład tak, jak to robią Nepalczycy. W ich kulturze poprzedni partnerzy i ich nowi partnerzy tworzą dwie rodziny w jednej, gdzie dzieci mogą utrzymać dobry związek z obojgiem rodziców. W tej sytuacji ważne jest, żeby poprzedni partnerzy nie czuli gniewu do siebie, z powodu porzucenia. Obie strony powinny być zadowolone, kiedy się rozstają. 

Jak dostrzec piękno w byciu matką? Mam dziecko i nie wysypiam się od ośmiu miesięcy. Jestem wyczerpana, a dziecko często choruje. Chcę dać mu miłość, ale jestem tak zmęczona, że boję się, iż padnę z wyczerpania.

Odpowiedź Lamy Ole:

Ja też zawsze działam na granicy swoich możliwości. Często przyjeżdżam do jakiegoś miejsca, spotykam wszystkich przyjaciół i chętnie z nimi rozmawiam. Jednak wiem, że jeśli najpierw nie położę się na godzinę, to później wygłoszę bardzo nudny wykład, ponieważ będę się powtarzał z powodu zmęczenia.

Można też wykorzystać ból jako źródło energii. Kilka razy przetrwałem wykład pomimo bólu, ponieważ użyłem go jako siły napędowej. Pamiętam, że kiedyś bardzo przedłużyłem wykład, bo policjnci stali na zewnątrz i chcieli ze mną porozmawiać o samochodzie, którym przyjechałem. A ponieważ nie chcieli przerywać wykładu, przedłużałem go coraz bardziej, aż sobie poszli. Byłem tak zmęczony, że ledwo mogłem utrzymać otwarte oczy. Miałem akurat za ciasne buty i ten ból pozwolił mi to wytrzymać.

Aktor Laurence Olivier poradził kiedyś komuś, żeby włożył sobie kamień do buta, gdy chce się czegoś nauczyć. Ten bolesny ucisk był dla niego punktem odniesienia, z którego mógł czerpać siłę. Jeśli bolą cię oczy, bądź tego świadomy i czerp z nich energię bólu. Jeśli bolą cię plecy, bądź tego świadomy i używaj tego bólu jako źródła energii.

W twoim przypadku najlepiej byłoby, gdybyś wykorzystała swoją matczyną miłość jako źródło siły. Właśnie to robią w tej chwili dwa miliardy matek na całym świecie. Spróbujcie czerpać siłę z miłości i doświadczenia macierzyństwa.

Znajdź to, co jest najsilniejsze i czerp energię właśnie z tego. Jakiekolwiek myśli się pojawią, wykorzystaj je. Wzbogacaj się własnymi doświadczeniami. Startuj z pozycji bogatej perspektywy, a nie ubogiej. Sami tworzymy własne życie; sami wybieramy, co się stanie. Wybierz drogę identyfikacji – jest najszybsza i najbardziej bezpośrednia.

Na poziomie zewnętrznym unikaj wszystkiego, co może prowadzić do ciężkich słów i doświadczeń. Nie angażuj się w wojny ani duże problemy, na przykład nigdy nie pożyczaj od nikogo dużych sum pieniędzy. Kolejny krok to poziom wewnętrzny – tu chodzi o rozwijanie współczucia i mądrości. Współczucie to dbanie o innych na tyle, że nie ma się już czasu dla siebie – to odczuwanie tego, jak bardzo wszyscy chcą być szczęśliwi. Mądrość oznacza, że nie traktujemy już sytuacji osobiście – wiemy, że trudności i problemy przydarzają się każdemu.

Na najwyższym poziomie utożsamiamy się bezpośrednio z Buddami. Wszystkie nasze medytacje działają dokładnie w ten sam sposób. Po dwudziestominutowej medytacji wszystko się zmienia. Wychodząc z medytacji wchodzimy do czystego świata: każdy jest Buddą, niezależnie od tego, czy o tym wie, czy nie. Wszystko jest z natury czyste, pełne wartości i możliwości. Ważne jest doświadczanie wszystkiego z poziomu nadmiaru. A to oznacza nie tylko medytację, ale także zachowywanie się jak Budda, najlepiej jak nas na to stać. Po medytacji nasz partner wciąż ma kilka kilo nadwagi, pies nadal szczeka, dzieci są niesforne, a szef wciąż jest nie do zniesienia, ale tego wszystkiego doświadczamy już w inny sposób. Przy wychodzeniu z medytacji ważne jest doświadczanie czystego poziomu.