Odpowiedź Lamy Ole:
Spokój umysłu to nieustanna świadomość tego, że już teraz wszyscy jesteśmy buddami, niezależnie od tego, czy o tym wiemy, czy też nie. Oznacza to, że nie padamy ofiarą przywiązania i niechęci; nie dzielimy rzeczy na „dobre” i „złe”, a wszystkim istotom życzymy zawsze wszystkiego, co najlepsze. Oczywiście należy nadal działać praktycznie i wiedzieć, co jest właściwe, a co nie, lecz każde nasze działanie powinno wydarzać się bez gniewu czy innych negatywnych uczuć.
Najlepszym antidotum na zazdrość i wszelkie oczekiwania jest odkrywanie bogactwa własnego umysłu – to dzięki niemu będziemy mogli dawać innym wszelkie możliwe szczęście. Za każdym razem, gdy czegoś oczekujemy – kiedy pragniemy na przykład, żeby ktoś nas kochał – powinniśmy życzyć tej osobie wszelkiego szczęścia. Budzi to poczucie wewnętrznego bogactwa, które z kolei chroni nas przed popełnianiem błędów.
Sytuacje w życiu stają się tym trudniejsze, im bardziej są ograniczone. Kiedy na przykład nasz były partner jest teraz z kimś innym, myślimy zwykle: „Oni teraz robią to i tamto, robią to wszystko, co dawniej robiliśmy razem”. Nie możemy odegnać od siebie tej myśli i cała sytuacja staje się ciasna i ograniczająca. Jeśli natomiast uda nam się życzyć byłemu partnerowi pięćdziesięciu tancerek, a partnerce pięćdziesięciu wąsatych oficerów na białych rumakach – gdy potrafimy życzyć wszystkim przez cały czas wszystkiego co najwspanialsze, to nasze najróżniejsze życiowe dramaty nie będą już tak osobiste i zaczną przypominać oglądanie disneyowskiego filmu. Nasze problemy nagle się wtedy rozpuszczą – to, co osobiste, stanie się czymś głębokim i otwartym. Dzięki takiemu przekształceniu swojego nastawienia do zjawisk będziemy mogli szybko się rozwijać, stanie się to pewnego rodzaju turbodoładowaniem.
Nagle wydostaniemy się z ciemności i zaczniemy naprawdę promieniować – będziemy mogli żartować z tego, co wcześniej nas raniło. W efekcie uzyskamy wiele mocy i staniemy się jeszcze bardziej niezależni.