Czy sensowne jest utrzymywanie ciała w dobrej formie, na przykład przez uprawianie kulturystyki?

Odpowiedź Lamy Ole:

Trochę kulturystyki z pewnością nie zaszkodzi, sam jednak nie mam dużo czasu na sport. Chociaż zazwyczaj trzymam w rękach albo długopis, albo kierownicę, i tak jestem ogólnie w dość dobrej formie, ponieważ postrzegam swoje ciało jako narzędzie do ochrony innych. Doświadczam siebie jako kształtu litery Y – szerszej na górze i węższej na dole. Myśląc o sobie w ten sposób można pozbyć się zbędnych kilogramów – po prostu nie pasują one do tego obrazu.

Efektywność kulturystyki związana jest również w ogromnym stopniu z umysłem, z naszymi postanowieniami, motywacją itd. Jeśli będziemy identyfikować się z Buddą Nieograniczonego Życia, z pewnością pożyjemy długo i w dobrym zdrowiu.

Czasami nagle czuję się bardzo zmęczony, gdy mam wiele rzeczy do zrobienia. Skąd mogę wiedzieć, że to naprawdę fizyczna potrzeba snu, a nie tylko złudzenie, oczyszczenie lub zły nawyk?

Odpowiedź Lamy Ole:

Decyduje tu twoja motywacja. Możesz na przykład chcieć zrobić coś znaczącego i myśleć o swoim ciele jako o narzędziu, lecz jednocześnie czaszka ci pęka, masz grypę lub nie spałeś kilka nocy. Wtedy trzeba się na chwilę położyć. Po prostu kieruj się swoją motywacją przynoszenia pożytku innym – kompletnie wykończony nie będziesz użyteczny. Używając snu jako lekarstwa postępujemy naturalnie i właściwie.

Jeżeli natomiast mamy z kimś problemy i bierzemy pięć tabletek nasennych, żeby wyłączyć się na dwadzieścia cztery godziny, to nie jest to dobre.

Problemy ciała związane są z materiałem, którego umysł nie jest w stanie przetrawić. Gdy mamy przeróżne trudności w umyśle, wyrażają się one czasem przez ciało, które nie czuje się nagle zbyt dobrze. Jeżeli jednak robimy to, co lubimy i co uważamy za sensowne, wtedy ciało może naprawdę dużo wytrzymać i zdziałać.

Obserwujcie samych siebie – sprawdzajcie, czy doświadczacie radości, czy może przede wszystkim niechęci wobec tego, co macie właśnie do zrobienia. Gdy was to cieszy i tylko jesteście zmęczeni, to odpocznijcie; jeżeli jednak czujecie awersję do wysiłku, zafundujcie sobie kopniaka i zróbcie jednak coś pożytecznego.

Jak możemy uczynić swoje ciało bardziej zdyscyplinowanym i osiągnąć większą moc do pracy?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najlepszą metodą buddyzmu Diamentowej Drogi jest zrobienie 111 111 pokłonów. Jeśli przebrnąłeś przez tą praktykę, wszystko w życiu staje się łatwe. Kiedy przejdziesz przez tę intensywną kurację, ciało nie będzie już dla ciebie trudnym panem, ale posłusznym sługą. Od tego momentu używasz ciała tak jak chcesz i nie musisz już z wielkim wysiłkiem brnąć do przodu. Po pokłonach twoje ciało będzie zupełnie inne.

Dałbym każdemu taką radę: wykorzystaj pokłony, aby usunąć z ciała skutki brania narkotyków, lenistwo, wszystkie kompromisy, wszystko czym się ograniczałeś – z pełną mocą usuń to wszystko z siebie przy pomocy pokłonów.

Ponieważ ciało jest ważnym narzędziem, należy poważnie traktować jego potrzeby i dbać o nie, prawda?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak, oczywiście. Jednak jako ludzie jesteśmy narażeni na starość, chorobę i śmierć. Dlatego opłaca się zabrać jak najwięcej pieniędzy z banku o niskim oprocentowaniu i włożyć je do banku o wyższych stopach zwrotu. Oznacza to przeniesienie przywiązania do rzeczy namacalnych i do idei solidnego, uwarunkowanego świata, którego doświadczamy przez zmysły, na poziom świeżości, wolności i wielkiej radości. To kwestia wartości, którym ufamy i w które się angażujemy. I tutaj warto zainteresować się wartościami, które są ponadczasowe i wiarygodne.

Obecnie jesteśmy jeszcze na uwarunkowanym poziomie, ale słyszeliśmy już, że istnieje absolutny poziom pełnego oświecenia. Jakaś część nas jest w stanie to zrozumieć, podczas gdy inna nadal tego nie potrafi. Najpierw słyszymy o tym najwyższym poziomie i spoglądamy w lustro. Następnie medytujemy, a dzięki mocy nauk i zawartemu w nich błogosławieństwu, przywiązanie i ograniczenia bardzo szybko się rozluźnią.
 I w końcu będziemy doświadczać jako daru wszystkiego tego, o co wcześniej musieliśmy walczyć. Co więcej, widzimy rzeczy na poziomie, na którym niczego nie możemy utracić, nic nie może zniknąć. Jest to pogląd „zarówno to, jak też tamto”. Z jednej strony to, co mamy teraz, staje się lepsze, bardziej rozluźnione i łatwiejsze; z drugiej natomiast możemy osiągnąć absolutny poziom, którego w tej chwili jeszcze nie znamy.

Czy to prawda, że oświecona osoba wciąż jednak odradza się w ludzkim ciele?

Odpowiedź Lamy Ole:

Oświecone istoty odradzają się tylko wtedy, gdy chcą. Mają wolny wybór. Bodhisattwa Kochające Oczy wielokrotnie odradzał się wśród ptaków, ponieważ najwyraźniej potrafią nauczyć się pewnych rzeczy. A przestrzeń jest prawdą. Gdziekolwiek pojawi się w nas otwartość na prawdę, przejawi się ona w taki sposób, żebyśmy mogli nawiązać z nią kontakt, uczyć się i rozwijać.

Czy to prawda, że moje działania w tym życiu decydują o tym, z jakim ciałem odrodzę się w następnej egzystencji?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak. Ciało, które mamy teraz, jest konsekwencją karmy. To, co robimy w tym życiu, przynosi cztery skutki. Po pierwsze, określa doświadczenia, jakie będziemy mieć po śmierci – jakie podświadome wrażenia się pojawią i czy doświadczymy szczęścia, czy cierpienia. Po drugie, gdy odrodzimy się jako ludzie, nasza karma zadecyduje o tym, jaki rodzaj ciała i genów otrzymamy. Po trzecie, określi kraj, w którym się urodzimy – przyjemny lub nieprzyjemny, bogaty lub biedny i tak dalej. I wreszcie to, co robimy w tym życiu, kształtuje postawy, które rozwijamy odradzając się – czy jesteśmy zasadniczo przyjaźnie nastawieni, lubimy ludzi i chcemy im pomóc, czy też ogólnie jesteśmy trudni i stanowimy dla innych przede wszystkim źródło cierpienia i problemów.

Oto cztery rezultaty naszych wcześniejszych myśli, słów i działań. Można powiedzieć, że ciało jest skoncentrowanym stanem świadomości; odzwierciedla wrażenia, które tkwią w umyśle. W ten sposób można wpływać na umysł poprzez ciało i na ciało przez umysł.

Jak ważne jest zdrowe ciało w pracy z umysłem?

Odpowiedź Lamy Ole:

To zależy od poziomu medytacji. Na najwyższym poziomie możesz medytować na wszystko – na choroby, cierpienie i trudności, zmęczenie i tak dalej. Wszystko można przekształcić i wykorzystać jako surowiec do medytacji. Większość naszych rinpocze ma kiepskie zdrowie. Jedzą niewłaściwe rzeczy i tak naprawdę nie dbają o swoje ciała, ponieważ od pewnego poziomu medytacji wszystko jest przyjemne – wszystko ma ten sam smak. W tym stanie nawet choroba czy ból nie są niczym strasznym, ponieważ bez względu na to, co się dzieje, po prostu siedzisz i doświadczasz radości.

Jak to możliwe, że ktoś, kto osiągnął wysoki poziom urzeczywistnienia, wciąż może być ograniczony przez ciało – na przykład przez alkoholizm?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tybetańczycy porównują ciało do czterech węży w rurze. Muszą one mieć głowy na tym samym poziomie, bo w przeciwnym razie gryzą się nawzajem i chorują. Musi istnieć równowaga między krwią, limfą, czarną i żółtą żółcią. Jeśli organizm utraci równowagę, może to spowodować poważne trudności. Mamy takich nauczycieli jak Trungpa Tulku, którzy zmarli z powodu alkoholizmu. Przywódca szkoły Ningma został tak mocno pobity przez Chińczyków, że częściowo postradał zmysły.

Dopóki mamy ciało, zawsze będą pojawiać się trudności. Jeśli ktoś nie ma ciała, nie może rozmawiać z ludźmi. Jest to więc po prostu wyzwanie, z którym trzeba się zmierzyć. Ważne jest, aby zrozumieć słowo “tulku”. Znaczy ono „ciało iluzoryczne” – doświadczasz wtedy, że posiadasz ciało, a nie, że nim jesteś.

Jaki stosunek powinniśmy mieć do własnego ciała jako buddyści?

Odpowiedź Lamy Ole:

Budda udziela bezpośrednich wskazówek, jak postrzegać swoje ciało, mowę i umysł. Wyjaśnia, że ciało jest ważnym narzędziem ochrony istot. Można to zinterpretować mniej lub bardziej psychologicznie. Ciało jest po to, żeby być szczodrym i dawać innym to, czego potrzebują. To także narzędzie do dawania miłości. W porównaniu z chrześcijaństwem buddyzm postrzega ciało zupełnie inaczej. Nie jest ono w żaden sposób brudne ani grzeszne.

Im wyższe nauki, tym bardziej czyste jest ciało. Na poziomie praktyki postrzegamy je jako pełne kanałów energii i całkowicie czyste, ciągle świeże i nowe, ekscytujące i pełne znaczenia. Postrzegamy wszystko, co żeńskie, jako wyraz pięciu mądrości, a wszystko, co męskie, jako wyraz czterech rodzajów oświeconej aktywności. Trzymając się tego poglądu i nigdy nie postrzegając innych jako niemądrych lub nieatrakcyjnych uwalniamy w sobie mnóstwo kreatywności, miłości, radości i mocy, które następnie działają dla pożytku istot. Chronić innych, dawać im rzeczy materialne i miłość – oto właściwe rozumienie roli ciała w buddyjskim ujęciu.

Co to znaczy, że przeszkadzające emocje są surowcem oświecenia?

Odpowiedź Lamy Ole:

Chrześcijaństwo uważa przeszkadzające emocje za grzech; w większości innych religii są one również postrzegane jako negatywne. Jednak w buddyzmie Diamentowej Drogi te emocje są surowcem na drodze do wyzwolenia i oświecenia. Czerpiąc z nich energię i moc sprawiamy, że stają się użyteczne.

Symbolem tego jest paw. Tybetańczycy mówią, że paw zjada truciznę, żeby pióra zabłysły mu pięknymi kolorami. Podobnie człowiek może przekształcić wszystkie niepokoje, cierpienia i trudności w energię i siłę. Potraktuj przeszkadzające emocje jak odpady organiczne: jeżeli dobrze je wykorzystasz, otrzymasz kompost, a nowe nasiona wykiełkują.

Ważne jest, żeby najpierw zbudować odpowiedni dystans do rozmaitych trudności i nie tracić kontroli. Dopiero wtedy zobaczysz, że przeszkadzające emocje nie są rzeczywiste – że pojawiają się, zmieniają i ponownie rozpuszczają. Następnie idziesz o krok dalej i obserwujesz, jak emocja pojawia się i znika. Jesteś jak pusty dom, do którego wchodzi złodziej, ale nie może z niego nic ukraść.

Na poziomie praktycznym chwytasz energię szkodliwego zwykle uczucia i używasz jej do zrobienia czegoś pożytecznego – na przykład do zmywania naczyń. Gdy tylko emocja przekroczy swój moment szczytowego natężenia, nie może cię już więcej wciągnąć w swój wir; nie zareagujesz tak, jak dawniej. Wówczas można użyć mocy tego uczucia do przekopania ogródka lub innych prac. Ten sposób sterowania energią to moja praktyczna rada – tej wskazówki nie dostałem od moich nauczycieli. Bardzo przydatne jest wykorzystanie energii emocji do konkretnych zadań.

Jak przeszkadzające emocje przekształcają się w mądrości Buddy i co one oznaczają?

Odpowiedź Lamy Ole:

W kwestii przeszkadzających emocji bardzo ważny jest nasz pogląd: z punktu widzenia orła wszystko jest mądrością, a z poziomu widzenia kreta wszystko jest przeszkadzającą emocją. Tylko nieliczni patrzą na zjawiska z perspektywy orła – większość ludzi doświadcza w kontakcie z nimi złości, zazdrości itp. Jednak, jeśli nie dasz się ponieść emocjom, jeśli po prostu pozwolisz im się pojawić w umyśle i ponownie rozpłynąć, pojawi się zupełnie nowy wymiar, zupełnie nowe doświadczenie – tak jak pył węglowy przekształca się w diament.

Kiedy gniew się rozpuszcza, pojawia się mądrość podobna zwierciadłu – jak lustro, które pokazuje wszystko takim, jakie jest. Widzi się zjawiska i rozpoznaje je dokładnie takimi, jakie są. Nie dodaje się ani nie usuwa niczego. Ta umiejętność wyraźnego widzenia jest porównywana do przejrzystości diamentu.

W przypadku dumy mamy szansę przekształcić swoje ograniczające myślenie „Jestem lepszy od ciebie!”, w postawę: „Wszyscy jesteśmy wspaniali!”. A kiedy duma z powrotem rozpływa się w umyśle, nagle zdajemy sobie sprawę, że wszystko składa się z wielkiej liczby warunków. Nic nie pojawia się samo z siebie; wszystko jest współzależne. Nazywa się to mądrością wyrównującą, ponieważ wszystko nabiera takiego samego smaku bogactwa – jak klejnoty, które lśnią same z siebie.

Jak mądrość podobna zwierciadłu przejawia się w codziennym życiu?

Odpowiedź Lamy:

Jeżeli pozwalamy, żeby gniew przeminął bez naszego zaangażowania, doświadczamy szczególnego, promiennego rodzaju zrozumienia. Nazywamy je mądrością podobną zwierciadłu, gdyż pokazuje wszystko takim, jake jest – bez dodawania lub odejmowania czegokolwiek. Dziś najlepszym wyrażeniem określającym ten rodzaj osiągnięcia jest „panowanie nad sobą”. Widzisz, jak rzeczy przychodzą i odchodzą. Wiesz, że emocji, które przeżywasz, nie było wcześniej i nie będzie później. Po co więc angażować się w nie teraz? Po prostu starasz się zapanować nad sobą: rozluźniasz się, spoczywasz w sobie, w swoim centrum. Jesteś po prostu „głupcem na wzgórzu”, który przygląda się, jak światy powstają i znikają, jak śpiewał Paul McCartney. Jednocześnie starasz się zachować przejrzystość i świadomość tego, co się wydarza i oczywiście próbujesz dzielić tym doświadczeniem z innymi.

Jak uniknąć podążania za każdą przeszkadzającą emocję i zamiast tego używać ich w sposób pełen znaczenia?

Odpowiedź Lamy Ole:

Ciągle przychodzą mi do głowy nowe pomysły. W tej chwili myślę, że najbardziej sensowną metodą jest traktowanie przeszkadzających emocji jak półproduktów. Jeśli coś w piecu dopiero się rozgrzewa, jest nadal brudne lub nieudane, nie wyjmuj tego jeszcze. Zamiast tego poczekaj na doskonale wypalony, gotowy i piękny produkt.

Tak samo można radzić sobie z przeszkadzającymi emocjami. Zdajemy sobie sprawę, że złość jest wstępnym etapem doświadczenia mądrości podobnej zwierciadłu. Dlaczego mielibyśmy rezygnować z tego promiennego doświadczenia i odpłynąć na fali złości? To byłoby naprawdę głupie. Lepiej poczekać, aż jagody dojrzeją, bo inaczej wywołają ból brzucha. Jeśli naprawdę wiemy, że każda przeszkadzająca emocja jest nasieniem stanu oświecenia, to po prostu czekamy, aż owoc dojrzeje, zamiast zbierać go zbyt wcześnie.

Więc jeśli jesteś zły, możesz pomyśleć: „Jak tylko złość minie, mój umysł stanie się niezwykle przenikliwy, więc będę teraz cierpliwy”. A jeśli doświadczasz dumy, myślisz: „Wkrótce zobaczę świat jako niezmiernie bogaty”. Wtedy nie będziesz działał pod wpływem gniewu czy dumy. Jeśli doświadczasz właśnie silnego przywiązania, powiedz sobie: „Wkrótce będę umiał wszystko wyraźnie rozróżnić, więc nie zepsuję tego przez działanie już teraz”. Jeśli pojawiła się akurat zazdrość, możesz pomyśleć: „Wkrótce będę w stanie rozpoznać wiele powiązań między przeszłością a przyszłością, więc nie poddam się teraz emocjom i nie zrobię sceny”. Jeżeli czujesz się głupi, nie traktuj tego poważnie myśląc: „Nigdy się niczego nie nauczę”, ale zamiast tego poczekaj, aż chmury pomieszania ponownie się rozpłyną, a wtedy będziesz świecić jaśniej niż kiedykolwiek.

W ten sposób wszystko się dopełnia i pojawia się rozwój. Należy zdać sobie sprawę, że każda przeszkadzająca emocja jest w swojej prawdziwej naturze jedną z mądrości , a następnie poczekać, aż ta mądrość się ujawni.

Jakie jest antidotum na przeszkadzające emocje?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli naszym największym problemem jest gniew, powinniśmy z pełną mocą starać się życzyć wszystkim wszystkiego dobrego i rozwijać współczucie.

Gdy najsilniejszym problemem jest przywiązanie, należy zawsze pamiętać, że wszystko jest nietrwałe, że po śmierci nie będziemy mogli niczego ze sobą zabrać. Dlatego zamiast lgnąć do rzeczy i ludzi powinniśmy pozwolić wszystkim istotom uczestniczyć w naszej radości.

W przypadku pomieszania należy spocząć w tym, co jest – wyjść poza koncepcje i po prostu spocząć we własnym centrum.

Jeżeli najsilniejszą przeszkadzającą emocją jest duma, najlepszym antidotum jest uświadomienie sobie, że wszystko jest złożone z warunków, a potem ponownie się rozpada.

A to jeśli zazdrość jest najmocniejsza, trzeba przejść w pełni przez całe to doświadczenie, aby zobaczyć, że tak naprawdę jest ono jak strumień świadomości, jak strumień wody w oceanie.