Czy możliwe jest konstruktywne wykorzystanie niecierpliwości?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak, tak uważam. Dam wam przykład, jak sam radzę sobie z niecierpliwością. Niecierpliwość jest użyteczna, dopóki w kontakcie z innymi udaje nam się utrzymywać wskazówkę swojego wewnętrznego obrotomierza w przedziale zielonym.

Gdy jest w przedziale białym, w obszarze najniższej prędkości, tłoki zbyt mocno tłoczą, co nie jest dobre, natomiast gdy wskazówka jest w przedziale czerwonym, to można zniszczyć film olejowy w silniku. Tak więc chodzi o to, żeby utrzymywać się pośrodku, w obszarze od dwóch do sześciu tysięcy obrotów na minutę.

Sztuczka polega na tym, żeby mieć zawsze w danym momencie dość rzeczy do zrobienia, ale żeby nie było ich też zbyt wiele. Jeżeli na przykład ktoś potrzebuje pełni twojej uwagi, to jesteś z nim przez cały czas. Gdy nie ma takiej wyraźnej potrzeby, to możesz, będąc z tą osobą, robić jednocześnie wiele różnych praktycznych rzeczy. A kiedy ktoś zajmuje się już w pełni sobą, to możesz na przykład odpisywać jednocześnie na zaległe listy, żeby utrzymać związki z innymi osobami. Jeśli utrzymujecie się zawsze w przedziale zielonym, to dobrze używacie swojej niecierpliwości i staje się na tyle pożyteczna dla wszystkich, na ile to możliwe.

Jak możemy nauczyć się cierpliwości?

Odpowiedź Lamy Ole:

Powiedziałbym, że najprostszą drogą jest unikanie sytuacji, w których ulegamy zniecierpliwieniu. Jeśli po jakimś czasie unikania czegoś czujemy się silniejsi, to możemy spojrzeć na tę irytującą sytuację z humorem, możemy się z niej śmiać i patrzeć na nią z poziomu ponadosobistego.

Także wtedy, gdy mamy więcej dystansu do wydarzeń, to w końcu będziemy mogli “wpuszczać złodzieja do pustego domu”. Oznacza to po prostu, że nie będziemy już wkładać energii w uczucie niecierpliwości czy pobudzenia. Zamiast tego zobaczymy, jak ta czy inna emocja biega to tu, to tam, próbując nas sprowokować, ale my nic sobie z tego nie robimy. Wtedy możemy wykorzystać tę energię, żeby umyć naczynia, samochód albo przekopać ogródek. 

Więc na początek unikaj sytuacji, w których stajesz się niecierpliwy. Gdy jesteś silniejszy i masz już więcej dystansu, uzmysłowisz sobie, że wszystko i tak jest jak sen, więc możesz obserwować dane uczucie, ale nie reagując na nie. 

Cierpliwości trzeba się jednak nauczyć i nie oznacza to powstrzymywania się od działania i reagowania dopiero po jakimś czasie. Moglibyśmy tak siedzieć, jak kot, który czeka godzinami na mysz, żeby ją upolować. To nie jest cierpliwość. Ważne jest stworzenie sobie przestrzeni, żeby móc spojrzeć na sytuację z dystansu. Jeżeli chcemy pracować z tym w taki sposób, to będzie można coś zmienić. Podczas tego procesu dojrzewamy w taki sposób, że pojawia się coraz więcej przestrzeni i wolności. Nabywamy więcej umiejętności radzenia sobie z trudnościami i nie doświadczamy już całkowitej blokady albo przeszkód nie do pokonania.

Czy to prawda, że zużywamy dobrą karmę, jeśli nie jesteśmy cierpliwi?

Odpowiedź Lamy Ole:

Niecierpliwość oznacza złość. A gniew spala różne rodzaje dobrej karmy. Wiele pozytywnych wrażeń w naszym umyśle wypala się wtedy i znika.

Jest na świecie wiele istot, które myślą, mówią i robią dobre rzeczy. Ale za każdym razem, kiedy otwiera się przed nimi nowy wymiar świadomości, doświadczają strachu i gniewu. Wtedy zaczynają się złościć i upadają. Następnie, gdy dawniejsze nawykowe uczucia i myśli znów ustępują, istoty te po raz kolejny budują dobro, po czym znów upadają itd.

Od kiedy postanowiłem świadomie pracować, żeby pozbyć się gniewu, coraz rzadziej jestem się w sytuacjach, w których wcześniej bym się zezłościł. Czy to przypadek?

Odpowiedź Lamy Ole:

Zdecydowanie nie. Bardzo ważnym filarem naszej pracy jest Obietnica Boddhisatwy. Od momentu jej złożenia, ponieważ zaczynamy wtedy świadomie pracować z gniewem, pojawia się wokół nas coraz mniej nieprzyjemnych ludzi. Obiecuję wam to. 

To samo wydarza się, kiedy przestajemy zabijać komary. Coraz mniej komarów będzie przylatywać, żeby nas ukąsić, ponieważ mają karmę krótkiego życia i jeśli ich nie zabijamy, to muszą polecieć gdzieś indziej. Gdy przestajemy się złościć, efekt jest taki sam – gniewni ludzie zostawią nas w spokoju, ponieważ nie będą mieć z nami związku. Nie będziemy ich już widywać. 

Hannah i ja złożyliśmy Obietnicę Boddhisatwy u 16 Karmapy w pełnię księżyca, we wrześniu 1970 roku. Przedtem zawsze napotykaliśmy na wiele kłótni i awantur, ale po Obietnicy Bodhisattwy okazało się, że ci gniewni ludzie gdzieś zniknęli, nie mamy już z nimi nic wspólnego. Ja wszędzie spotykam tylko miłych ludzi. Czasami pojawiają się wokół mnie tacy czy inni plotkarze, ale nawet oni mówią coraz mniej. 

To działa w ten sposób: poruszamy się w obszarze określonych pól mocy, czy też pól energii. Jeśli na przykład opuścimy krąg przemocy, to nie będziemy już spotykać agresywnych ludzi. Kiedy w naszym umyśle rozpuszcza się gniew, przestają nas  niepokoić.

Hannah i ja zaobserwowaliśmy to w czasie pięciu lat spędzonych w Himalajach. Na przykład nigdy nie widzieliśmy zabijanego zwierzęcia. A tam zabija się zwierzęta na każdej ulicy, na poboczu. Potem widzieliśmy już tylko kilka wesołych kóz, a później kilka kotletów.

Dzięki przyjęciu Obietnicy Boddhisatwy wiele trudności, negatywności i rzeczy powodujących ból i cierpienie zniknie z waszego życia. Mogę wam to obiecać.

Gdy uda mi się uniknąć gniewu, to później doświadczam lekkiego uczucia arogancji. To także nie jest dobre, prawda?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli pomaga ci to uniknąć gniewu, to każde uczucie zastępcze jest do przyjęcia – w końcu ono też odejdzie.

Traktuj gniew jak truciznę – po prostu musisz rozbić go na mniej niebezpieczne składniki, a później te rozbić na jeszcze mniejsze. Na koniec rozrzucasz to na ziemi jako nawóz.

Prawie każda metoda jest dozwolona dla uniknięcia gniewu. Polecam też myślenie: “Ja z nim przebywam tylko przez dziesięć minut, ale on jest sam ze sobą przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu”. To też jest lekko aroganckie, ponieważ wywyższamy się w ten sposób, lecz jeśli powstrzyma cię to przed wybuchem gniewu, to jest to jednocześnie pożyteczne. 

Na końcu po prostu przyglądamy się komuś i myślimy: “Dlaczego on tak postępuje?”. Nie złościmy się już i nie wiemy nawet, gdzie ten gniew zniknął.

Mój brat jest bardzo agresywny i ciągle wdaje się w bójki. Czy jest jakiś sposób, by mu pomóc?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli może powtarzać mantry to kilka milionów powtórzeń OM MANI PEME HUNG byłoby dobre. To usuwa dużo agresji.

Ja sam straciłem zainteresowanie bójkami podczas mojej pierwszej wizyty w saunie. Wtedy zobaczyłem nagle, jak wiele skóry można skaleczyć, jak bezbronni tak naprawdę są ludzie. Kiedy wyszedłem z sauny pomyślałem: “Teraz będę ich chronić. Teraz nie będę już nikogo bić; przeprogramuję się”. I to było bardzo dobre!

Wydaje mi się, że mój gniew nie przychodzi z wewnątrz, lecz zostaje we mnie zasiany z zewnątrz. Czy to możliwe?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeżeli nie masz gniewu w sobie, to nie poczujesz go z zewnątrz! Mówię wam, to kwestia pierścienia i haka. Gdy nie ma pierścienia, o który hak gniewu może się zaczepić, to rzekomego przeciwnika będziemy widzieć bardziej jako dziwne zwierzę w zoo, robiące salta. Wtedy gniew nie może się pojawić; myślimy po prostu: “Dziwne, dlaczego on się tak śmiesznie zachowuje?”.

Dzięki medytacji i pozbyciu się gniewu jesteśmy jak kaczka: wszystko, co zostaje na nas wylane, spływa na boki i nie stajemy się mokrzy. Na to jesteśmy nastawieni.

Można pokryć cały zewnętrzny świat skórą, żeby wygodnie spacerować boso. To byłoby miłe, ale wymagałoby dużo pracy. Można też zamiast tego założyć buty. Efekt jest ten sam. 

Czy możliwe jest, że chociaż złościmy się na kogoś z jakiegoś powodu, to prawdziwa przyczyna pochodzi z poprzedniego życia?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak, całkiem możliwe, że w poprzednim życiu ktoś porwał waszego partnera lub was zabił. Taka mogłaby być wasza karma.

To między innymi właśnie dlatego tak trudno jest zaprzestać prowadzenia wojen. Wiele istot zabija się nawzajem, a później spotykają się w następnym życiu w różnych krajach tylko po to, żeby znów się zabijać i tak dalej. Jedynym antidotum jest to, żeby ludzie w danym obszarze stali się wyjątkowo pozytywnie nastawieni – wtedy ci o złej karmie nie odrodziliby się już w tym samym kraju.

Jeśli całkowicie odpuścimy gniew, to czy inni nie zaczną nas ignorować i czy będą nas nadal traktować poważnie?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli skończymy z nastawieniem “albo-albo”, czy też “ja-ty” – jeśli przestaniemy żywić obawy i oczekiwania – to wcale nie oznacza, że nagle zmienimy się w wesołe warzywa, które siedzą razem, wpatrują się we własne pępki i co godzinę powtarzają “OM”.

Dopiero wtedy, gdy pozbędziemy się przeszkadzających emocji, staniemy się naprawdę efektywni. Poza tym, co myślimy, czego chcemy i co sobie wyobrażamy, znajdują się absolutna radość, moc i miłość – pełna energia naszego umysłu. Wszystko już tam jest i dopiero wtedy, gdy nie blokują już tego potencjału żadne przeszkadzające emocje, może się on wyrażać w pełni. 

Nie oznacza to wcale, że stajemy się bierni i pozwalamy wszystkim na wszystko. Chodzi o to, że dopiero po uwolnieniu się od przeszkadzających uczuć będziemy naprawdę skuteczni. Będziemy jak “szalony słoń”, jak to określił Milarepa – bez oczekiwań i obaw będziemy robić dokładnie to, co jest pożyteczne i konieczne. 

Kiedy przestawimy się z myślenia “albo – albo” na płynne “i to, i tamto” możemy pracować z energiami i kierować je tam, gdzie chcemy. Więc zamiast powstrzymywać tygrysa, przywiązujemy mu pług do ogona. Kierujemy nim, a on orze cały kawałek ziemi, który chcemy obsiać. 

Sam widzę wszystko, co nieprzyjemne, jako oczyszczenie, a wszystko, co przyjemne jako błogosławieństwo. Zdaję sobie sprawę z tego, co jest przyczyną problemów istot, z nieosobistą motywacją wkraczam w różne sytuacje i sprawiam, że rzeczy wydarzają się tak, jak chcę. Każdy z was też będzie mógł działać w ten sposób, gdy tylko pozbędziecie się obaw i oczekiwań. Mamy wtedy nagle o wiele więcej siły niż przedtem. Jesteśmy bardziej efektywni i pewni tego, co robimy. Gdy wiemy, że dzięki wolności od ego robimy to, co właściwe, mamy o wiele więcej siły i wytrwałości.  

W sztukach walki mówi się, że należy strzec się gniewu cierpliwego człowieka, ponieważ on wie, co robi. Nie traci energii na pięciominutowe dramaty – działa w sposób skoncentrowany i tak, jak chce. Upewniajcie się zawsze, że wasze działanie wynika z czystej postawy; w przeciwnym razie stracicie twarz i nikt nie będzie was traktował poważnie. 

Mając buddyjskie nastawienie nie staniemy się nigdy mięczakami. To jednak często jest rozumiane błędnie. Kraj buddyjski zazwyczaj łatwo jest najechać i zniszczyć. Gdy atakuje je wróg, to takie państwo zazwyczaj nie broni się dość skutecznie. To odnosi się do krajów, które w większości zarządzane są przez mnichów. Kiedy więcej osób praktycznych – ludzi świeckich i joginów – miało tam wpływ na bieg wydarzeń, społeczeństwa te potrafiły skuteczniej się bronić.

Jeśli myślimy: “Każdy ma naturę Buddy; wszyscy są w porządku i nie musimy się bronić”, to wtedy sąsiad, który jest może tylko drobnym złoczyńcą, rośnie w siłę, ponieważ ma na to szansę, ponieważ nikt nie pokazał mu, gdzie są granice, żeby nauczył się zachowywać właściwie.

Powinniśmy być silni i umieć ochraniać siebie i innych!

Próbuję pracować z przeszkadzającymi emocjami, ale niektórzy często powodują, że staję się agresywny. Co mam zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Pomyśl o tym, że wszyscy ludzie – nawet ci, którzy cię złoszczą – będą kiedyś starzy, chorzy i w końcu umrą. Wtedy twój gniew zamieni się we współczucie.

Spójrz na swojego oponenta w taki sposób: urodził się, to go bolało, płakał, był mały i bezbronny. Przez całe dalsze życie miał wiele marzeń, z których niektóre się spełniły, ale inne nie. Teraz wciąż pragnie wielu rzeczy, których nie może mieć, stara się uniknąć problemów, które mimo to nieustannie przychodzą i stale musi zabiegać o wszystko, co jednak posiada. Być może chce uniknąć również ciebie, ale ty i tak stajesz na jego drodze. 

Jeśli przyjrzymy się temu dokładnie, to zauważymy, że nasz przeciwnik jest w kiepskim położeniu i ma problemy. Możemy wówczas nabrać więcej współczucia i zobaczyć, że człowiek ten potrzebuje raczej wsparcia, niż kolejnej kłótni. Wówczas można w ostatniej chwili zrobić unik, żeby uderzył w ścianę i czegoś się z tego nauczył, albo bezpośrednio go powstrzymać w nieprzyjemny dla niego sposób. Jeżeli jednak reagujemy tak zdecydowanie, to nigdy nie powinien to być skutek gniewu! Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że gdy szkodzenie innym wejdzie komuś w krew, stanie się to nawykiem, który trudno będzie tej osobie usunąć z umysłu. Dlatego lepiej jest powstrzymywać kogoś takiego już teraz. 

Możecie radzić sobie z ludźmi jak chcecie, jeżeli zasadniczo pragniecie im pomóc w osiągnięciu wyzwolenia. Można być czarującym i uprzejmym, jeżeli to akurat najlepiej działa, albo surowym, jeśli to właśnie przynosi najlepszy skutek. Ważne jest tylko, żeby w tym pierwszym przypadku nie stawać się sentymentalnym, a w tym drugim nie działać pod wpływem gniewu. Sprawdzajcie się!

Na pierwszym miejscu utrzymujcie w umyśle wyzwalający buddyjski pogląd. Kiedy zaczniecie już wyraźniej widzieć, jak ludzie żyją, czego chcą, jak wiele tak naprawdę mają problemów, to wasza niechęć będzie słabła, a coraz silniejsze będzie życzenie, żeby byli szczęśliwi. 

Jaka jest różnica pomiędzy nienawiścią, a gniewem?

Gniew jest czymś automatycznym. Natomiast nienawiść była gromadzona w magazynie przez jakiś czas.

Gniew pojawia się, gdy na coś reagujemy, a nienawiść wyłania się ze wspomnień, wypełnionych nieprzyjemnymi doświadczeniami. Nienawiść ma głębokie korzenie i może szeroko się rozprzestrzeniać. Gniew jest reakcją bardziej krótkoterminową, po której szybko zapominamy o całej sytuacji.

Ciekawa jest też rola geografii w przejawianiu się obu tych emocji – im dalej na południe Europy, tym łatwiej ludzie wybuchają tam gniewem, ale też szybciej się go pozbywają. W północnej Europie gniew pojawia się wolniej, ale też pozostaje na dłuższy czas.

Czy istnieje szybkie antidotum na gniew?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najlepszym antidotum na gniew jest być na niego przygotowanym – praca z umysłem, zanim się pojawi. Zanim wyskoczysz przez okno, dobrze jest założyć spadochron.

Jeżeli nagle uderzy w nas fala gniewu, najlepiej jest wyobrazić sobie lamę nad głową i wtedy, niczym woda wylana z wiadra, jego błogosławieństwo spływa na nas z góry i sami stajemy się lamą. To jest najszybsza metoda.

W różnych fazach medytacji uczymy się obserwować, jak uczucia się pojawiają, próbują nas pochwycić i następnie znów się rozpuszczają. Gdy już wystarczająco wiele razy zaobserwujemy to w medytacji i nauczymy się nie reagować na emocje, będziemy mieli do nich większy dystans również w codziennych sytuacjach. To dla nas wielka korzyść. 

Co powinienem zrobić z gniewem, jeśli już się pojawił?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli to rodzaj gniewu, który stopniowo narasta i czujesz go fizycznie, to idź przekopać ogródek. Jeżeli masz gwałtowny temperament, to pomyśl: „Teraz będę jak pień drzewa”. Lub po prostu wyobrażaj sobie Karmapę nad głową, pozwól mu opaść na poziom twojego serca i niech tam promienieje.

Jeśli możesz wytworzyć tyle przestrzeni w umyśle, by rozpoznać emocje, zanim się pojawią, to będziesz w stanie z nimi pracować. Kiedy nie jesteś już celem dla wszystkich i wszystkiego, możesz zobaczyć świat w sposób ponadosobisty. 

Zobaczysz wtedy, że wszystkie istoty chcą być szczęśliwe i pragną uniknąć cierpienia, nie rozumieją tylko, co tak naprawdę się im przydarza. Zwykle też nie potrafią nic poradzić na to, co im się przytrafia. Każdemu zależy na osiągnięciu szczęścia i każdy chce uniknąć cierpienia. Lecz ludzie są tak pomieszani, że prawie zawsze łapią się za pokrzywy zamiast za kwiaty. Wierzą, że mogą skorzystać na czyjejś krzywdzie, a to jest niemożliwe. Prędzej czy później trudności, które spowodowali, do nich powrócą. Wszystko jest przyczyną i skutkiem. Jeśli więc masz związek z trudnymi ludźmi, pomyśl: „Musiałem im wcześniej zaszkodzić. Teraz upuszczę tę piłkę na ziemię, bo jeśli znów w nich rzucę, oni po raz kolejny trafią mnie nią w następnym życiu. Zamiast tego cisnę ją więc w kąt i więcej jej nie podniosę. Wtedy nie będę im już nic winien. Pa, pa, powodzenia!”. Takie myślenie byłoby mądre.

Najgłupszą rzeczą, jaką można zrobić, jest traktowanie swoich osobistych wyobrażeń poważnie – kiedy myślimy, że są one prawdziwe i z tego powodu kurczowo się ich trzymamy.

Jaka jest różnica pomiędzy gniewem, a rozczarowaniem?

Odpowiedź Lamy Ole:

Gniew to chęć zranienia innych. Rozczarowanie oznacza zawód, że nasze wspaniałe możliwości nie mogły zostać wykorzystane. Jeśli na przykład ominie nas wspaniała okazja lub naszym przyjaciołom nie powodzi się zbyt dobrze, doznajemy głębokiego uczucia zawodu. Jeśli stracone okazje mają na nas silny wpływ, musimy uważać, żeby to uczucie nie przerodziło się w gniew.

Czy prawdą jest, że gniew to najgorsze z przeszkadzających uczuć?

Odpowiedź Lamy Ole:

Gniew jest największym wrogiem naszego rozwoju. Jeśli jesteśmy gniewni, niszczymy wszystko: radość, dobre uczucia – wszystko.

Gniew to tak naprawdę oznaka słabości. Przynajmniej tak widzimy to w Skandynawii, skąd pochodzę. Jeśli się złościsz, już odniosłeś porażkę, bo nie potrafiłeś poradzić sobie z daną sytuacją.

Nie znaczy to jednak, że nie należy działać z mocą. Zdecydowane działanie jest ważne, nie można jednak być przy tym gniewnym. Możemy robić bardzo wiele różnych rzeczy, gdy naszą motywacją jest sprawianie jak najmniejszejszego cierpienia. W taki sposób można nawet zostać żołnierzem, będąc buddystą. Sam podjąłbym drastyczne kroki, gdyby w mojej obecności ktoś chciał zaszkodzić komuś innemu. Jednak zrobiłbym to bez złości. Chodzi w tym przypadku przede wszystkim o uczucie towarzyszące naszemu działaniu. Lekarz, który nie zoperuje pacjenta dlatego, że operacja byłaby bolesna, nie będzie dobrym lekarzem.