Mój partner nie podziela mojego podejścia do buddyzmu i generuje to coraz więcej problemów. Czy myślisz, że ten związek ma przyszłość?

Odpowiedź Lamy Ole:

Możesz to sprawdzić w następujący sposób: jeśli cię kocha i powiesz mu, że buddyzm jest dla ciebie pożyteczny, to partner będzie miał do niego pozytywne podejście. Jeżeli powiesz, że to jest dla ciebie dobre, a on wciąż to będzie odrzucał, to znaczy, że albo jest zazdrosny o dharmę, albo jest egoistą, który się boi, że staniesz się tak silna i niezależna, iż nie będziesz już go potrzebować. W tym przypadku możesz zdecydowanie wymienić go na nowszy i lepszy model.

W ten sposób możemy sprawdzić dużo rzeczy w życiu. Jeśli ludzie są szczęśliwi, kiedy ty jesteś szczęśliwa, to są przyjaciółmi. Jednak jeżeli chcą tylko potwierdzić swoje poglądy i mają problem, kiedy ty się zmieniasz i przestajesz pasować do ich pomysłów i schematów, to nie można im zaufać.

Jeśli mój partner nie lubi buddyzmu i z tego powodu w związku pojawia się poważny kryzys, czy powinnam iść na kompromis i praktykować mniej? Albo może lepiej żebym praktykowała w tajemnicy?

Odpowiedź Lamy Ole:

Nie, to byłoby bez sensu. Jeśli partner nie będzie zazdrosny o praktykę, będzie zazdrosny o wieczorne wyjście na brydża lub o cokolwiek innego, co tylko zechcesz zrobić. Bycie słabym i blokowanie własnego rozwoju nie pomaga nikomu. Pozostawanie w tym samym dole z innymi, kiedy mamy możliwość się z niego wydostać, jest źle pojętym poczuciem solidarności. Lepiej jest zaufać własnym możliwościom i wzmacniać się. Później w życiu możemy również pomóc innym w wydostaniu się z tego dołu.

Jeśli oboje partnerzy praktykują, ale jeden z nich rozwija się szybciej i to jest powodem depresji drugiego – co zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Powinniśmy wzmacniać poczucie “my” i patrzeć na siebie nawzajem jako całość. Wtedy obie strony mogą czerpać ze swoich doświadczeń. Czasami, jeśli kobieta jest w przodzie, ciągnie mężczyznę, a gdy mężczyzna znalazł nieco siły, motywuje kobietę. Dopóki myślimy „my” zamiast „ja”, nie ma żadnych problemów. Oboje wiedzą, czym jest najwyższy poziom i gdzie jest cel, i oboje się z nim utożsamiają. Praktykujące pary mogą się bardzo dobrze uzupełniać.

Jeśli w związku jest silne przyciąganie, ale każdy temat prowadzi do konfliktu, czy taki związek ma przyszłość?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli kłótnie zdarzają się zbyt często i są zbyt zajadłe, z pewnością będzie nam lepiej samemu albo z innym partnerem. Jeżeli zawsze mamy odmienne zdanie i walczymy o każdy drobiazg, zawsze jest zwycięzca i pokonany. Na dłuższą metę nic się nie da na tym zbudować

 Ty i twój partner powinniście mieć wspólny grunt i dzielić cele, co do których się zgadzacie. Inaczej nic się nie rozwinie.

Co mam zrobić, jeśli mój partner często się złości?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli jest gniewny, uświadom mu jak głupio wygląda. Powiedz: „Powinieneś siebie zobaczyć, kiedy tak stoisz i wymachujesz rękami, mówisz dziwne rzeczy, kręcisz głową, wchodzisz na ścianę, wydajesz śmieszne dźwięki. Te przedstawienia są zanadto dramatyczne dla widowni, która jest zbyt mała dla ciebie, a do tego niewdzięczna”. Wielki show, z wypiętą piersią i błędnym wzrokiem, marnuje się w kuchni, przy wykończonej żonie i dwójce skołowanych dzieci. Powiedz tak: „Potrzebujemy dla ciebie godnej widowni. To za wiele dla nas samych! Zawołajmy sąsiadów. Oni też to powinni zobaczyć.”

Trzeba to mówić innym, gdy robią z siebie głupków. Powiedz mu, żeby zachował tę jazdę dla siebie i że ty jej nie chcesz. Powiedz, że go lubisz i dlatego nie chcesz go widzieć, gdy staje się taki głupi i słaby.

Mój partner zrobił się trudny i kłótliwy. Nasz związek nie działa, ale on nigdy nie chce rozmawiać o problemach. Co mam z tym zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli rozmowa nie jest możliwa, ponieważ doświadczenia za bardzo się różnią, można zastosować kilka trików dla rozluźnienia sytuacji. Można sobie powiedzieć: „Spędzam z nim tylko kilka godzin dziennie, a on jest ze sobą samym przez cały dzień i całą noc, biedaczyna”. Możesz sobie również przypomnieć, że przy kimś takim jak on można ćwiczyć cierpliwość, a bez cierpliwości nie ma oświecenia. Można spróbować widzieć wszystko, co mówi, jako mantrę. Nawet jeżeli jęczy i stęka, ty słyszysz tylko Om Mani Peme Hung albo Karmapa Czienno, Karmapa Czienno.

Częstym powodem, dla którego ludzie są trudni, są ich problemy z samymi sobą. Mają w sobie tak dużo napięcia, że tworzą przeciwwagę tego napięcia na zewnątrz, zaczynając kłócić się z innymi. Możesz świadomie usunąć to ciśnienie – na przykład wychodząc z pokoju za każdym razem, gdy zbiera mu się na kłótnię. Powiedz mu: „To nie jest mój stolik. Ja tu dziś nie obsługuję”. Jesteś przyjazna, ale kiedy próbuje cię wciągnąć w swoje jazdy, nie wchodzisz w to. Po prostu się w to nie angażujesz.

Jeśli nie znajdzie niczego dla neutralizacji tego wewnętrznego ciśnienia, w końcu wybuchnie. To właśnie wtedy problemy ujrzą światło dzienne i tylko wtedy możesz zacząć o nich mówić, pracować z nimi i myśleć, co z tym dalej zrobić.

Albo może znajdzie sobie inne osoby do kłótni. Wtedy można zadziałać bardziej jak sędzia, niż jak wróg. Możesz posłużyć się swoją kobiecą mądrością i on cię posłucha. Jest jednak jedna rzecz, na którą kobiety powinny uważać, jeśli nie mają dzieci. Nie należy dawać upustu swojej tłumionej potrzebie pouczania partnera. To może sprawić, że będzie się zachowywał w sposób kapryśny i lekceważący, chcąc, żebyś w końcu zostawiła go w spokoju.

W tym przypadku najlepszym działaniem jest dzielenie ze sobą tylko dobrych rzeczy. Kiedy wszystko idzie gładko to jesteś z nim, a kiedy tak nie jest, idziesz sobie poczytać książkę. Życie jest zbyt krótkie, żeby popadać w złe nastroje. Kiedy słońce świeci idziemy do ogrodu, ale nie robimy tego, gdy pada. Jeżeli uważamy, że słońce świeci za rzadko, to można pomyśleć o przeprowadzce do innego miejsca z ładniejszą pogodą.

Czy można kontrolować seksualność i wykorzystywać ją w praktyce? Doświadczam tego jako niekontrolowanej energii.

Odpowiedź Lamy Ole:

To pytanie w psychologii pojawia się od stulecia. Ludzie myśleli, że seksualność po prostu jest i że nie da się jej kontrolować. Dziś widzimy ją jako część całości, zamiast postrzegać jak armatę, która strzela gdzie popadnie, we wszystkie możliwe strony. Możemy seksualność obudzić albo uspokoić, lub poprowadzić w upragnionym kierunku.

Podczas zjednoczenia seksualnego czasami doświadczam, że energie rozchodzą się i podnoszą troszkę do góry. Co można zrobić w takiej chwili, żeby odnieść z tego pożytek?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jako mój dobry uczeń zrób to, co ja zawsze robię: myśl o wszystkich przyjemnych doświadczeniach jak o błogosławieństwie, które chcesz przekazać, a o nieprzyjemnych jako oczyszczeniu i nauce pomagania innym. Cokolwiek się wydarza, spoczywamy w tym, cieszymy się z tego i nie tworzymy na ten temat dziwnych pomysłów.

Jeżeli pojawia się to naturalnie, można to rozszerzyć. Może znasz centra energii w ciele: cztery palce poniżej pępka, w pępku, w sercu, w gardle i w głowie. Jeśli dostrzegamy energię w jednym albo w kilku z tych miejsc, sprowadzamy tę energię do serca i stamtąd promieniujemy do wszystkich istot. Kiedy sprowadzimy ją do centrum naszej klatki piersiowej, na poziomie serca, wtedy zadziała najbardziej całościowo.

Jeżeli w głowie kłębi się za dużo myśli i nie sposób ich uspokoić, wtedy ściągamy wszystko do serca i stamtąd nią promieniujemy. Gdy jest za dużo energii w dolnych czakrach, również zbieramy tę energię do serca i stamtąd wypromieniowujemy. Gdziekolwiek pojawia się nadmiar, sprowadź to do serca i rozszerz. Jeżeli potrafimy odrzucić uczucie oddzielenia pomiędzy nami a partnerem, wtedy główne energie w kanałach bocznych wejdą do kanału centralnego. Na skutek tego pojawią się w ciele różne stany i doświadczenia otwartości.

To samo wydarza się, kiedy uczymy się utrzymywać ten stan w medytacji – wypełniając całą górną część ciała z centrum serca i dolną część ciała z pępka. Jeśli chodzi o medytację, w większości przypadków wydarza się to dzięki otwartości i oddaniu, odwadze i radości. W miłości dzieje się to poprzez wzajemne dopełnianie się kobiety i mężczyzny. Ale nie należy też tworzyć na ten temat zbyt wielu koncepcji, ponieważ to nie jest proste.

Dlaczego za Zachodzie tak często mamy problemy w związkach?

Odpowiedź Lamy Ole:

To prawda; problemy w związkach często się pojawiają i jest wysoki wskaźnik rozwodów. Jest po temu wiele powodów. Dawniej nie istniała pomoc społeczna, więc trzeba było polegać na szeroko pojętej rodzinie i trzymać się razem. Nie było profesjonalnej edukacji dla kobiet i często nie wolno im było posiadać własnego majątku. Dlatego kobieta nie mogła żyć sama, bez rodziny, a  pary, które się nienawidziły i tak zostawały razem. Dzisiaj wkracza w to państwo, jest więcej wolności i ludzie nie są już od siebie zależni pod względem ekonomicznym.

Jednak ta nowo uzyskana wolność ma także złe strony. Jeśli zmieniamy partnerów, to często doświadczamy tych samych trudności, które mieliśmy w poprzednim związku, z tego prostego powodu, że są to nasze osobiste przeszkody, które co chwilę się wyłaniają. Należało rozpuścić je za pierwszym razem. Ponadto w dzisiejszych czasach szerzy się konsumpcja. Na przykład samochody i ubrania są robione tak, żeby szybko znikały z reklamowych stron czasopism. Po kilku latach chcemy mieć coś innego. W przeciwieństwie do tego co było kiedyś, wytwarzane dziś przedmioty nie mają zbyt długiego życia i dużo szybciej się rozpadają. Gdy rzeczy daje się łatwo zastępować, to myślę, że ludzie częściej też rozważają zastępowanie ludzkich istot i partnerów.

Prawdziwą słabością dzisiejszych związków jest nastawienie na oczekiwania i myślenie: „Co mogę dostać?”. Lepiej jest myśleć: „Co mogę dać?”. Przestrzeń jest nieograniczona i ci, którzy dają, zawsze się bogacą. Woda jest świeża, jeśli ciągle się ja czerpie ze studni. Z drugiej strony ci, którzy tylko biorą i pilnują swojego stanu posiadania, zbiednieją jeszcze bardziej. I kiedy zajrzą do swojej studni, nie znajdą tam niczego poza pięcioma zdechłymi żabami.

Kiedy mi mówicie, że jesteście zmuszeni ciągle tak wiele dawać, odpowiadam, żebyście się tym cieszyli i dawali jeszcze więcej: pokażcie swoją wielkość, bądźcie nieograniczeni i nigdy nie oczekujcie niczego w zamian. Naprawdę liczy się spontaniczność i bezwysiłkowość. Oświecenie to nic innego, jak tylko porzucenie lęków, oczekiwań i pragnień.

W chwili, gdy umysł spontanicznie i bez wysiłku spoczywa sam w sobie, bez oczekiwań i lęków, wszystko przejawia się samo. To tak, jak z filiżanką kawy: z początku kawa jest mętna, ale gdy przestajemy nią poruszać, da się zobaczyć  dno. Jest jeszcze jeden dobry przykład, który być może zabrzmi nieco pospolicie – niech panie mi wybaczą – ale to sprawi, że go nie zapomnicie. Osiąganie oświecenia jest jak poznawanie pięknej kobiety. Jeżeli będziesz za nią ganiał, to zawoła policję, ale gdy zaparkujesz przed domem BMW i położysz na dachu książeczkę czekową – sama do ciebie przyjdzie. Tak samo jest z oświeceniem: jeśli się za nim uganiasz, to go nie osiągniesz, ale jeżeli się rozluźnisz w tu i teraz, to wszystko wydarzy się samo. 

Jeżeli związek się rozpada, czy ludzie powinni zostać ze sobą dla dobra dzieci?

Odpowiedź Lamy Ole:

To zależy od jakości relacji między rodzicami. Nikomu nie przyniosą pożytku wybuchowi, pozbawieni radości rodzice, którzy sami czują się jak ofiary, ponieważ kiedyś przytrafiły im się dzieci. Według mnie jest to ucieczka od życia. Ani rodzice, ani dzieci nie czują się z tym dobrze. Dzieciom będzie lepiej się dogadać z jednym rodzicem, niż z rodzicami, którzy się kłócą czy nawet nastawiają dzieci przeciwko sobie nawzajem. Dzięki temu mogą być z jednym rodzicem a potem z drugim, jak same wybiorą.

Kiedy dzieci są małe, to lepiej jest na początku zostać razem. A jeśli to nie działa, raczej należałoby się rozejść, niż usiłować skleić coś, co i tak do siebie nie pasuje. Rodzice nigdy nie powinni zapominać o tym, żeby dobrze się wyrażać o sobie nawzajem, dlatego ważne jest utrzymanie pewnego dystansu.

Czasem ludzie schodzą się tylko z powodu wspólnych długów karmicznych. Kochają się w gorącą letnią noc, kobieta zachodzi w ciążę, ma dziecko i dzieje się to z powodu starego długu karmicznego, który trzeba zapłacić innej istocie. W tym przypadku trzeba z tym pracować najlepiej jak się da, ale sytuacja nie powinna sprawiać, żeby ktokolwiek czuł się nieszczęśliwy.

Sprawdziłbym, czy partner jest moim przyjacielem – czy się razem rozwijamy i dobrze sobie życzymy, czy też on lub ona widzi mnie tylko w określonej roli. Na tej podstawie można zdecydować, co chce się robić. Obecne życie jest tylko jednym z niezliczonej liczby żywotów i ponieważ tak jest, trzeba wykroczyć w myśleniu poza perspektywę aktualnego życia. Na dłuższą metę najważniejszy jest prawdziwy rozwój.

Nie ma wątpliwości, że ze względu na rozwój duchowy partnera i dzieci najlepiej będzie, jeśli oboje rodzice są na miejscu i dzielą się pracą. Jedno może opiekować się dziećmi. a drugie ma wtedy czas na medytację. Dzięki temu nie są konieczne ograniczenia. Możemy się dobrze rozwijać i w rezultacie przynosi to wszystkim pożytek.

Mój mąż i jego rodzice sprzysięgli się przeciwko mnie i wszyscy mnie gnębią. Chciałabym odejść, ale obawiam się, że już tak mocno wpłynęli na dzieci, że nie będą chciały ze mną pójść. Czy możesz mi coś doradzić?

Odpowiedź Lamy Ole:

To, co powiem, zabrzmi może dość dziko, ale chciałbym przedstawić ci kilka nowych myśli – dodać parę klawiszy do pianina – żebyś miała więcej możliwości, z którymi możesz pracować. Możliwe, że podążysz za najbardziej oczywistym wyborem i pokłócisz się z mężem i z teściami. Chciałbym jednak podsunąć ci szerszy wachlarz rozwiązań i wtedy możesz zdecydować, jak postąpić. Generalnie jestem zwolennikiem poglądu, że należy cierpieć jak najmniej i powodować też jak najmniej cierpienia u innych. Proponowałbym, żebyś urządziła sobie własne życie ze swoimi przyjaciółmi. Traktuj męża jak pogodę, na którą nie masz wpływu. Kiedy pada, ziarno wzrasta, a w słoneczny dzień jest miło. To znaczy, że cieszysz się tym, co chcesz mieć i przełykasz jakoś to, czego nie chcesz.

Jeżeli on się o tobie źle wyraża w obecności innych i zachowuje się w sposób, który jest nie do przyjęcia, wykop go. Każdy dzień jest pierwszym dniem reszty naszego życia i nie powinniśmy go tracić na zajmowanie się trudnymi rzeczami. Dzieci będą wolały zostać z matką, zamiast oglądać ciagle ojca, który źle się wyraża na jej temat. Jeżeli nie zechcą z tobą pójść – pomyśl, że to dobrze. Możesz zacząć od nowa i zorganizować sobie nowe życie. Dzieci wrócą, gdy będą dość duże, żeby myśleć samodzielnie. Będą takie dni, gdy twój mąż coś sobie zaplanuje, ale nie będzie mógł zostawić dzieci u dziadków. Wtedy być może cię poprosi, żebyś je wzięła na weekend.

Dla dzieci jest lepiej, jeżeli pozostają w jednym miejscu aż do czasu, gdy będą potrafiły samodzielnie myśleć. W wieku trzech czy czterech lat już doskonale wiedzą, czego chcą. Jeśli zostaną przekupione przez dziadków, którzy mają dużo pieniędzy i mogą zrobić dla nich wszystko, wówczas jest to ich osobista karma i mogą mieć silniejszy związek z dziadkami niż z tobą. Ale przynajmniej możesz być pewna, że zrobiłaś wszystko co w twojej mocy. 

Chcę zerwać z partnerem, bo od dłuższego czasu związek się pogarsza, ale wiem, że głęboko go to zrani. Co powinnam zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

W przypadku związków, które są dysfunkcyjne lub rozwinęły się w niewłaściwym kierunku, chciałbym zacytować fragment wspaniałej, powojennej prozy angielskiej: William Somerset Maugham powiedział, że związek kończy się z chwilą, gdy nie masz już ochoty używać czyjejś szczoteczki do zębów. Uważam to za punkt zwrotny w miłości. Dopóki możesz używać szczoteczki partnera, podstawa relacji jest dobra. Jeżeli już nie jesteś w stanie tego zrobić, związek się kończy i najlepiej będzie po przyjacielsku się z niego wycofać. Zakończcie taką relację najlepiej jak się da, dzięki czemu w następnych żywotach spotkacie się jako przyjaciele. Trzymanie się związku z powodu uczuć macierzyńskich lub potrzeby ochrony siebie nie przyniesie pożytku ani jemu, ani tobie. Doprowadzi tylko do dziesięciokrotnie gorszej kłótni.

Nie poświęcaj najpiękniejszych lat młodości dla kogoś, kto nie jest otwarty lub dla kogoś, z kim nie możesz już niczego dzielić. Będziesz tracić rok za rokiem myśląc o przystojnym Hansie, a łóżko dzieląc z Erykiem. Bądź ze sobą szczera. Jeśli zostaniesz, jemu to nie pomoże, bo nie będzie mógł skonfrontować się z sytuacjami, w których będzie musiał zająć konkretne stanowisko. Nie będzie miał szansy, żeby stać się lepszym człowiekiem.

Jak można stwierdzić czy przelotny romans ma potencjał, by stać się czymś więcej?

Odpowiedź Lamy Ole:

Moja pierwsza rada jest taka: należy uważać, żeby nie zajść w ciążę, ponieważ jeśli to się wydarzy, ten związek stanie się bliższy i prawdziwszy, niż byś sobie tego życzyła.

Druga rada, to zorientować się, jakiego rodzaju związek się z tego wyłania. Czy pojawia się coś ponadczasowego, na przykład zainteresowania intelektualne lub chęć przynoszenia pożytku partnerowi, czy też wspólnego przynoszenia pożytku innym – coś ponadosobistego? Jeśli tak jest, to widać, że nie jest to coś uwarunkowanego albo tylko przelotny romans. Wasz związek będzie zawsze pomocą dla innych i będzie wam i innym przynosił pożytek.

Jeżeli związek opiera się tylko na wspólnym oglądaniu piłki nożnej lub chodzeniu do kina i jedzeniu dobrych obiadów, nie zbudujecie razem niczego stałego i nie potrwa to długo.

Jak najlepiej radzić sobie z rozstaniem?

Odpowiedź Lamy Ole:

Bardzo ważne jest, żeby przy rozstaniu nie wracać do spędzonych wspólnie lat. Dlatego z góry należy założyć, że były one sukcesem.

W związku zawsze wydarza się rozwój lub oczyszczenie. Jeżeli dzieliliście ze sobą dużo dobrych sytuacji, na przykład takich, jak przekazy mocy, to ta pozytywna energia pozostanie między wami, jeśli będziecie życzyć drugiej osobie wszystkiego najlepszego. Wtedy rozstanie nie będzie zerwaniem, lecz zmianą relacji. Wcześniejsza żona zmieni się w siostrę, matkę lub córkę, a były kochanek w brata, ojca lub syna.

Ponadto, w trudnym związku można się dużo nauczyć o tym, czego nie należy robić w przyszłości. Jeśli doświadczyłeś czegoś bolesnego, pamiętaj, że wspólna karma się rozpuszcza. Być może zrobiliście sobie coś trudnego w poprzednim życiu. Zasada przyczyny i skutku działa w życiu każdego przez cały czas. Jeśli popełnia się negatywny czyn, później ma się trudności.

Dla uniknięcia gromadzenia coraz to nowych cierpień bardzo ważne jest, żebyśmy nie tworzyli nowych negatywnych związków przez rozstawanie się w gniewie. W przeciwnym razie będziecie się wciąż od nowa spotykać w przyszłych żywotach i powtarzać w kółko te same błędy.

Proszę, wyrażajcie zawsze dobre życzenia dla tej drugiej osoby. Takie życzenia pomogą wam i innym, niezależnie od tego, jak źle byście nie zostali potraktowani. Człowiek mądry wybacza i odcina; dzięki temu związku już nie będzie. Większość partnerów ma możliwość zdecydowania, że chcą się skupić się na tym, co było dobre i podkreślać to, co miało sens. Każdy sam tworzy własne niebo i piekło.

W poprzednim związku wydarzyło się wiele negatywnych rzeczy i zakończyło się to kłótnią. Czy to możliwe, aby po wszystkim rozpuścić taki trudny karmiczny związek?

Odpowiedź Lamy Ole:

Znam tylko jeden dobry sposób zakończenia związku w taki sposób, żeby oboje partnerzy wyszli z tego bogatsi. Trzeba od samego początku przyzwyczaić się do życzenia byłemu partnerowi wszystkiego co najlepsze, przez cały czas. Jeżeli wmiesza się w to myślenie typu „zwycięstwo – porażka” – nikt się nie uwolni. Po prostu z zasady wyrażajcie dobre życzenia; dawajcie sobie nawzajem wszystko co najlepsze i szczodrze dzielcie się tym, co macie. Jedyny wyjątek stanowi sytuacja, gdy druga osoba wykorzystuje waszą szczodrość. W tym przypadku negatywne nawyki będą się w niej wzmacniać i wtedy najlepiej jest je odciąć. 

Kiedy dwie nowoczesne, utalentowane, humanistycznie nastawione osoby się rozchodzą, bo wyczerpała się ich wspólna dobra karma lub nie stworzyły jeszcze razem nowej dobrej karmy, wtedy radziłbym rozstać się tak, żeby wygrały obie strony. Oboje powinni poczuć się po wszystkim dobrze i pozostać przyjaciółmi. Nie należy z tym wiązać poczucia straty czy ograniczenia, ponieważ wtedy ciągniemy za sobą wszystkie te trudności, których doświadczyliśmy. Jeżeli związek zakończył się jakiś czas temu, możemy życzyć sobie z oddali wszystkiego najlepszego.