Często nie mam pewności, czy w jakiejś sytuacji mam coś zrobić, czy raczej się w nią nie mieszać. Możesz mi coś doradzić?

Odpowiedź Lamy Ole:

To kwestia twojego charakteru. Ja sam jestem typem działania, „wskakuję” w każdą sytuację. Naturalną koleją rzeczy biorę udział we wszystkim, co dzieje się wokół mnie, w taki czy inny sposób. Kiedy chodzi o rozwój naszej linii lub jej bezpieczeństwo – czyli o rzeczy ponadosobiste – wtedy działam od razu. To moja odpowiedzialność. Karmapa mi ją powierzył i w takich sytuacjach natychmiast działam. Ale jeżeli ktoś chce przebić głową ścianę i musi się sam przekonać, że to nie działa, to trzymam się z daleka. Na poziomie osobistego rozwoju interweniuję tylko wtedy, gdy ktoś tego chce – przychodzi do mnie i mówi: „Lamo, mam problem”. Udzielam oczywiście instrukcji, ale jeżeli ludzie nie są nimi naprawdę zainteresowani i wolą robić coś innego, nie naciskam.

Dzięki temu widać, że nie jesteśmy sektą, ponieważ sekty trzymają swoich członków pod kontrolą. Jak ktoś nie pokazuje się w świątyni przez kilka tygodni, to najpierw dostaje list, po jakiś czasie telefon, a wkrótce potem zaczynają się wizyty domowe. My tego nie robimy – każdy może przychodzić i odchodzić kiedy zechce. Jeżeli się oddala, przechodzi jakiś trudny czas, a potem wraca, kiedy ponownie się otworzy, nikt nie robi z tego problemu. W naszym przypadku wszystko to działa na poziomie niezależności. Oczywiście jesteśmy przyjaciółmi i pomagamy, gdy wiemy, że ktoś choruje. Ale jeżeli potrzebuje trochę czasu bez buddyzmu, to nie biegamy za nim.

Powinniśmy wykształcić sobie instynkt rozpoznawania sytuacji, w które chcemy wchodzić. Nabieramy wyczucia czy rozgrywa się komedia, czy tragedia – coś pomocnego czy raczej szkodliwego – i odgrywamy dwie role w komedii, a tragedii pozwalamy przeminąć. W zależności od swojej funkcji i wewnętrznego nastawienia, dostrzegamy, czy trzeba podjąć drastyczne kroki, żeby chronić istoty, czy nie. Jeżeli dzieje się coś naprawdę niepokojącego, dobrze jest wkroczyć do akcji – kiedy na przykład duży facet bije staruszkę. Możesz ingerować, gdy nie ma wątpliwości, że to, co powstrzymujesz, jest złe i przyniesie trwałe, negatywne rezultaty. Zarazem jednak należy starać się nie oceniać sytuacji, bo możliwe, że ta starsza pani w poprzednim życiu pozwoliła temu człowiekowi umrzeć z głodu albo wyrządziła mu jakąś inną krzywdę.

Jeżeli taka sytuacja trwa dłużej – na przykład jest to nękanie w pracy czy inne problemy pomiędzy ludźmi – spróbuj sprawdzić, czy sam się w to wplątałeś i czy masz sztywne koncepcje z rodzaju „lubię – nie lubię”. Jeśli tak jest, zachowaj dystans, bo popełnisz błędy. Jeżeli jednak cię to nie wciągnęło, zrób to, co na dłuższą metę pomoże innym najwięcej się nauczyć. W ten sposób stajesz się dla nich lustrem i  kierujesz ich uwagę na ich własne możliwości i właściwości. Jeśli ktoś w biurze zachowuje się fatalnie, można się z nim skonfrontować, powiedzieć „Nie próbuj tego ze mną!”. Wszyscy to zauważą – on zainkasował cios, a ty w przyszłości postawisz mu się jeszcze lepiej. Możesz też poddać próbie jego moc i wykpić jego zachowania.

Każdy z nas ma wiele różnych właściwości i zdolności. Niektórzy najchętniej uspokajają wszystkich i wszystko, automatycznie tworzą wokół siebie dobrą atmosferę. Inni wciąż myślą: „Oni tak tylko siedzą i nic nie robią!” – ci wnoszą do każdej sytuacji właściwości pomnażające, wzbogacające. Stosując te dwie pierwsze aktywności trudno jest popełnić błąd, tym niemniej, kiedy uspokajasz, sprawdź czy  ludzie nie zasypiają, a kiedy pokazujesz im możliwości, nie dawaj zbyt wiele zbyt szybko.

Jeżeli twoje otoczenie już coś osiągnęło, ma nadmiar i czuje się dobrze, wtedy pojawia się przestrzeń na trzecią aktywność – fascynującą lub inspirującą. W tym przypadku ludzie się zakochują i są oczarowani; doświadczają czegoś wspaniałego i wzbogacają innych. Pracując z inspiracją nauczyciel musi być uważny, ponieważ ryzyko popadnięcia w dumę jest bardzo wysokie. Im więcej pracuje z inspiracją i bezpośrednią otwartością, tym bardziej powinien się upewniać, że wciąż potrafi zachowywać się jak każdy inny, że nie gra w żadne gry, a po zejściu z tronu i zakończenia pracy, staje się całkiem zwyczajny. Powinien sprawdzać, czy inni naprawdę mogą na niego liczyć.

Gdy potrafimy inspirować innych nie wywołując przywiązania, to znaczy, że rzeczywiście pokazujemy im lustro i mówimy: „Tak naprawdę widzisz tylko własną twarz. Dostrzegasz we mnie coś pięknego tylko dlatego, że masz to w sobie!”. Jeżeli nauczyciel jedynie pokazuje innym ich własne zdolności, w sposób nieosobisty, to może pracować z inspiracją.

Do czwartego działania dochodzi wtedy, kiedy podejmujemy drastyczne akcje i ochraniamy z pełną mocą, kiedy po prostu wiemy, że coś nie powinno już dalej trwać. To najtrudniejsza, ale też często najważniejsza funkcja – powstrzymywanie tego, co zmierza w złym kierunku. Każdy, kto ma taki ochronny instynkt, musi pilnować, żeby nie wpadać w gniew, gdy za nim podąża.

Czasami pomagamy innym, ale gdy sami potrzebujemy pomocy, nic do nas nie wraca. Co można o tym myśleć?

Odpowiedź Lamy Ole:

To kwestia stylu. Po prostu musisz zdecydować, czy jesteś w przedszkolu, czy wśród dorosłych. Jeżeli ludzie zachowują się dziecinnie, to oznacza, że są emocjonalnie niedojrzali i nie można ich traktować poważnie. Albo być może to tylko ty uważasz, że pomogłeś, tak jak te osoby, które wierzą, że pomagają lamie, a postępują odwrotnie do tego, co im powiedział, ponieważ uważają się za mądrzejszych. Możliwe także, że inni nie są ci wdzięczni, ponieważ działałeś według własnych pomysłów, a nie w oparciu o ich sytuację. Często się zdarza, że w pomoc innym  angażuje się za dużo ego. I wtedy, choć przynosisz skrzynię pełną pomysłów, wszystko się bardzo komplikuje.

Z mojego doświadczenia wynika, że osoby, którym pomagasz bez ukrytego motywu, będą wdzięczne i rozwiną dobre właściwości. Na początku będą chciały sprawdzić, czy nie próbujesz ich uzależnić od siebie. Jeżeli jednak promieniujesz na nich tak jak słońce, raz za razem – jesteś miły bez względu na to, co oni robią – w końcu coś dadzą ci w zamian. Bardzo trudno jest też pomagać z użyciem pieniędzy. Ja sam nie pożyczam innym; raczej daję, gdy ktoś naprawdę potrzebuje. Nie powstaje wtedy poczucie zależności.

Są osoby, które chcą zawsze pomagać, a jednak nie są zbyt pomocne. Czy możesz powiedzieć coś o takim syndromie „pomagacza”?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeżeli ktoś chce pomagać, nie pomagając wcześniej sobie, zwykle zostaje odepchnięty. Nikt nie lubi takich prób pomocy, które są lepkie i zbyt osobiste. Wiele osób ma dobre poczucie tego, co niezdrowe – gdy taki „pomagacz” ukrywa się przed własnymi problemami i dlatego rzuca się w wir pomagania innym. Istnieją też tacy ludzie, którzy może nie robią zbyt wiele, ale są na tyle mocni, że każdy chce się podłączyć do ich wibracji. Tacy są bardziej pomocni, niż nam się wydaje.

Jest to też powód, dla którego ludzie kpią z różnych organizacji pomocowych i z wielu instytucji religijnych, pomimo że są użyteczne. Pijacy chodzą tam dopóki są głodni; dostają wtedy miskę zupy i kazanie. Ale gdy tylko lepiej sobie radzą, zaczynają naciskać, żeby dostać zupę bez kazania. Potrafimy wyczuć, co jest zdrowe, a co nie. Nawet pies umie wyczuć, dlaczego ktoś go głaszcze – czy naprawdę go lubi, czy po prostu nie chce być ugryziony.

Kiedy można komuś powiedzieć, że już się nie chce mu pomagać?

Odpowiedź Lamy Ole:

Gdy uznasz, że nie pracuje już ze swoją sytuacją i nie robi postępów. Dopóki czujesz, że ktoś naprawdę się angażuje i robi, co może, pomaganie jest dobre. Ale gdy tylko kreuje się na ofiarę i czegoś ciągle oczekuje, zostaw go w spokoju, bo nie będzie się rozwijać.

Być może brzmi to surowo i niezgodnie ze stylem lat sześćdziesiątych, w których kształtował się nasz nowy humanizm, jednak naprawdę trzeba mieć przytomnie na uwadze rzeczywiste dobro innych. Instytucje społeczne i psychiatryczne w Europie Zachodniej są dziś bardzo dobre. Wielu moich uczniów pracuje w takich miejscach i jestem pewien, że wykonują bardzo dobrą pracę. Nie musisz mieć wyrzutów sumienia oddając w ręce profesjonalistów kogoś, komu sam tak naprawdę nie możesz pomóc. 

Nie należy także być zbyt łagodnym wobec osób, które chcą popełnić samobójstwo. Jeśli kandydat na samobójcę zaczyna się migać, nie chce już z niczym pracować i reaguje na wszystko w słodkim stylu, z nieszczerym uśmieszkiem – od tego momentu już nie będziesz mogła go uratować. Gdy tylko się zakocha w pomyśle samobójstwa, nic więcej nie da się zrobić. Ale dopóki czuje się jakiś opór, dopóki ta osoba wciąż toczy ze sobą wewnętrzną walkę i ma choć trochę inteligencji, można spróbować go zaszokować i powiedzieć na przykład: „Jak popełnisz samobójstwo, to na pewno odrodzisz się w strefie wojny gdzieś w Afryce!”. Jeżeli widział w telewizji, co robią sobie nawzajem Hutu i Tutsi, to może uda ci się takim szokiem wybudzić go z  osobistej jazdy.

Kiedy jesteśmy ciągle tylko mili, ludzie o samobójczych skłonnościach coraz bardziej zakochują się w tym pomyśle – są zachwyceni tym, że otoczenie traktuje to tak poważnie. I w końcu rzeczywiście się zabijają, już ze względu na innych, bo czują się do tego zobowiązani.

Ile możemy dać nie uzależniając innych od swojej pomocy?

Odpowiedź Lamy Ole:

Współczesna psychologia ma wiele pomysłów na ten temat, ale dla mnie jest to o wiele prostsze: pomagasz innym dopóty, dopóki jest to użyteczne, a oni nie popadają w oportunizm. Pomagaj, dopóki zachodzi między wami naturalna wymiana. Kiedy ktoś staje się od ciebie zależny albo przestaje cokolwiek robić sam, możesz przy nim  usiąść i powiedzieć radośnie: „Podsunąłem ci moje pomysły, a skoro ci nie odpowiadają, to radź sobie dalej sam”.

Gdybym na przykład dawał dobry wykład tylko wtedy, kiedy przychodzą bogate osoby, a kiepski wykład, gdy słucha mnie tylko kilku starych hipisów, to nie byłbym ani dobrym nauczycielem, ani uczciwym człowiekiem. Mam dawać z siebie wszystko w każdej sytuacji. I wtedy to, czy coś dociera do słuchaczy, czy nie, będzie jedynie ich karmą.

Nie sądzę, żeby odmierzanie własnej miłości było dobrym pomysłem. Wolałabym raczej dawać z siebie wszystko – z miłością i na pełny gaz. Chciałbym uścisnąć każdego, kto się do mnie zbliży, a jeśli chce zachować dystans, to pozwolę mu go zachować. Idź naprzód z pełną mocą i dawaj z siebie wszystko. To mój przepis. Jeżeli inni mogą dostać od nas wszystko, to dostaną sto procent, a jeśli karma pozwala im skorzystać tylko z pięciu procent naszej propozycji, to wcale nie oznacza, że daliśmy mniej.

Co zrobić z przyjaciółmi, którzy nieustannie pakują się w trudne sytuacje, ale nie są otwarci na pomoc?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli ktoś naprawdę musi uderzyć głową o ścianę, nie powinieneś zawsze trzymać przed nim poduszki. Zachowuj się jak torreador, który krzyczy “Olé!” i pozwala bykowi szarżować w ścianę. Zanim złe nawyki zbyt głęboko się zakorzenią, ludzie powinni szybko się przekonać, że konsekwencje są naprawdę bolesne – że bolą tak bardzo, iż ego nie może już lukrować sytuacji. Być może dzięki temu przyjdzie im do głowy, żeby jednak coś zmienić.

Oczywiście istnieje kilka sytuacji, które nie powinny  się zdarzyć: na przykład trzeba zrobić wszystko, co możliwe, żeby się upewnić, że ktoś nie zarazi się AIDS, ani go nie rozprzestrzeni. Nie można nikomu pozwolić, żeby poważnie szkodził zdrowiu innych.

Nauki Buddy są bardzo, bardzo cenne. Nie można gonić z nimi za innymi ludźmi! Po prostu dajemy znać, że nimi dysponujemy, i stwarzamy możliwość, żeby sami odkryli, że ich potrzebują. Wtedy możemy dzielić się tym, co mamy. Nikt jednak nie ma prawa oczekiwać, że ktoś będzie za nim gonił z naukami. 

Często odczuwam presję oczekiwań rodziny wobec mnie. Jak mogę zmniejszyć ten stres, nie rozczarowując nikogo?

Odpowiedź Lamy Ole:

Albo rozdasz ludziom ryby, albo nauczysz ich łowienia. Jako buddyści powinniśmy uczyć innych łowienia ryb – sprawiać, żeby stawali się niezależni. Bawmy się z dziećmi dopóty, dopóki nie nauczą się bawić same. Wtedy czasami możemy być z nimi, a innym razem robić coś innego. Jeżeli zawsze dążymy świadomie do pomagania innym, żeby stawali się autonomiczni i niezależni – pomagamy im się rozwijać i aktywizować pełnię własnych możliwości – to możemy wiele osiągnąć.

Kiedy patrzymy na zjawiska z tej perspektywy, nie będzie nam trudno poświęcić pół godziny rodzinie, nawet jeżeli wracamy do domu bardzo zmęczeni. Potem można powiedzieć: „Teraz są wiadomości i chciałbym je obejrzeć”; a później znowu poświęcamy trochę uwagi rodzinie. Fakt, że pokolenia oddalają się od siebie, staje się teraz prawdziwym problemem. We wszystkich społeczeństwach dzieci były wychowywane przez dziadków, a rodzice pracowali. Szkoda, że teraz starsze pokolenie siedzi w domach starców, a ludzie w pełni sił zamiast ciężko pracować i coś wytwarzać, muszą spędzać całe dnie na zajmowaniu się dziećmi.

Niektórzy są dumni z tego, że praktykują długo i mają bliski kontakt z Lamą, i patrzą na początkujacych z góry. Czy możesz coś o tym powiedzieć?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeżeli chcemy pomagać innym, duma jest największym wrogiem. Dumni ludzie myślą, że są lepsi, odcinają się od pozostałych i powodują, że czują się oni niekomfortowo.

Chciałbym, żebyście – szczególnie ci z was, którzy blisko ze mną współpracują – zachowywali się jak “sługi ludu”, jak to ujął Fryderyk Wielki. Lojalność, podziw wobec innych, jest prawdopodobnie najsilniejszym możliwym uczuciem. Oczywiście należy pozwolić zainspirować się “z góry” ale też być solidarnym i pomyśleć o słabszych. Powinniśmy nauczyć się nie tylko lojalności, ale też widzieć, co można zrobić dla innych. To cenna ludzka właściwość, ale trzeba się jej nauczyć, ponieważ pojawia się dopiero na pewnym poziomie świadomości. Chcę, żeby moi uczniowie zawsze myśleli “Jestem tu dla ludzi” a nie “Nie mam teraz czasu” albo “Tego to będę trzymał krótko”.

Nie można nigdy lekceważyć czyichś problemów. Oczywiście, dziewięćdziesiąt procent problemów nadaje się do zlekceważenia, ale są one częścią ludzkiego rozwoju. I jeśli ludzie nie dostaną tego, czego potrzebują, nie będą się rozwijać. Problem może wydawać się głupi tym z nas, którzy medytują pięć lat dłużej albo więcej zrobili w poprzednim życiu, ale dla ludzi ich problemy są rzeczywiste. Musimy się do nich odnieść i działać najlepiej jak potrafimy – bez myślenia o “lepszych” i “gorszych”. Stańmy się najskromniejszym sługą dla każdego, kto do nas przyjdzie.

To jest trudne. Często się spieszymy i nie mamy czasu. Większość z nas nie jest przyzwyczajona do działania w ten sposób. Nie musimy robić tego w biznesie, ale w buddyzmie już tak! Odnosi się to do was wszystkich w ośrodkach i tych, którzy ze mną podróżują. Kiedy ludzie chcą stwarzać problemy, można im powiedzieć “Porozmawiaj z kimś innym” albo po prostu ich odesłać, ale gdy mają prawdziwy kłopot, należy się nim zająć i nie wolno nam myśleć, że jesteśmy dla nich zbyt dobrzy.

Czy nadal da się podejmować praktyczne decyzje po osiągnięciu poziomu, na którym nie ocenia się zbyt wiele ani nie myśli w kategoriach dobra i zła?

Odpowiedź Lamy Ole:

Oczywiście, że nadal będziesz widział cierpienie i trudności na świecie. Chodzi o to, żebyś sam nie był w nich uwięziony. Jeśli nie jesteś już związany własnymi przeszkadzającymi emocjami i widzisz możliwości istot, możesz działać z pozycji nadmiaru i mocy.

Chodzi o to, abyś sam osiągnął poziom, na którym nie jesteś już bezbronny. W ten sposób możesz pracować dla innych. Jeśli nie jesteś już uwięziony we własnych trudnościach, możesz zobaczyć trudności innych i zrobić to, co pomoże im na dłuższą metę. W przeciwieństwie do polityków, którzy myślą tylko dwa lata naprzód, do następnych wyborów, myśl jak mąż stanu, który widzi, jak będą wyglądać Niemcy, Dania lub Europa za sto lat. Bądź dalekowzroczny. Zajmuj się tylko naprawdę ważnymi rzeczami długoterminowymi. To, czy ludzie otrzymają teraz pięć centów więcej w ramach wypłaty, nie jest tak ważne. Ważne są wolność, rozwój, status kobiet i żeby ludzie pozostawali inteligentni.

Z jednej strony mamy brać odpowiedzialność, z drugiej, nie traktować rzeczy zbyt poważnie. Jak to połączyć?

Odpowiedź Lamy Ole:

Można wziąć odpowiedzialność i nie stać się śmiertelnie poważnym. Dołączcie do tego trochę humoru i dalekowzroczności. Jeśli macie poczucie humoru i widzicie rzeczy ponadosobiście, problemy się nie pojawią. Ale nie można działać jak silnik bez oleju. Mam może sto tysięcy uczniów i ludzi, z którymi mam związki na całym świecie. Traktuję to poważnie. Daję z siebie wszystko 24 godziny na dobę, ale w dobrym nastroju, nie w złym. Róbcie to, co trzeba, ale nie róbcie z tego wielkiej historii.

Jak można pomóc ludziom, którzy wciąż narzekają – nigdy nie są zadowoleni, ale nie chcą nic zrobić ze swoimi problemami?

Odpowiedź Lamy Ole:

Niech zobaczą, że takie zachowanie cię nie interesuje. Nie odpowiadaj na nie! Kiedy zwracasz innym uwagę na ich bogactwo, stają się bogaci. A jeśli oni zwracają uwagę tylko na swoje słabości i błędy, są ubodzy. Generalnie, najwyższa prawda jest najwyższą radością. Dobrze jest też pokazać ludziom, co dzieje się na świecie, żeby zobaczyli swoje problemy z odpowiedniej perspektywy. To bardzo im pomaga.

Jak można pomóc komuś, kto ciagle ma kiepski nastrój?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najpierw mu pokaż, że to nie jest ciekawe. Znosisz to, bo jesteście przyjaciółmi, ale nikt w ten sposób nie wygrywa i nie staje się od tego ciekawszym człowiekiem. Potem możesz tą osobę mentalnie połaskotać – jeśli nie da się zrobić tego innaczej. Bądź uporczywie przyjacielski i odpowiadaj tylko na pozytywne zachowania. Sam tak robię. Wiem, że czasem działam wam w ten sposób na nerwy. Przychodzicie do mnie z wielkim problemem, kiedy w rzeczywistości chodzi o rozpoznanie zwierciadła za wszystkimi odbiciami, które się na nim pojawiają.

Podczas kiedy wy zauważacie wiele obrazów na zwierciadle i spływającą z nich brudną wodę, ja widzę, że ono coraz bardziej lśni. To mnie interesuje. Zasłony i przeszkody przychodzą i odchodzą i ciągle się zmieniają. Kto brałby je na serio? Nie są ważne.

Ważna jest natura buddy za zasłonami. To jest to, co jest prawdziwe. Staje się coraz silniejsza i będziemy jej doświadczać coraz bardziej. Nie drażnię się z wami ani nie jestem powierzchowny, kiedy mówię, że dobrze wyglądacie. Im dłużej jesteście w Dharmie, tym lepiej wyglądacie – naprawdę czegoś się uczycie, rozwijacie się.

Gdy ktoś przychodzi do nas i chce rozmawiać o swoich problemach, jak można nie dać się wciągnąć w ten kiepski klimat?

Odpowiedź Lamy Ole:

Nie akceptuj tego. Najwyższy poziom radości to najwyższy poziom prawdy! Przeszkadzające uczucia są negatywne same w sobie – są czymś, co przynosi cierpienie, błędem w programie. Zamiast brać udział w ich nastrojach, zaproś ich do swojego świata. To nazywa się realizmem – sprawiasz, że dobre rzeczy stają się prawdziwe.

Siedź z nimi utrzymując w sercu Lamę który się śmieje i wysyła do wszystkich światło. Mogą dalej opowiadać te swoje historie aż sami zaczną się śmiać albo sobie pójdą. Błędem jest umacnianie innych w ich neurozach. To jest niezrozumienie aktywności boddhisattwy. Prawdziwą aktywnością boddhisattwy jest tłumaczenie ludziom: “To wszystko jest sen. Ten film nie ma znaczenia. Nie było go wcześniej i wkrótce znowu zniknie”.

Jaką wskazówkę możemy dać niebuddyjskim przyjaciołom, kiedy zauważymy, że zbytnio lgną do swoich przeszkadzających uczuć?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jest takie powiedzenie, które warto sobie w tych sytuacjach przypomnieć: “Płakałem, bo nie miałem butów, dopóki nie spotkałem człowieka bez stóp”. Możesz im przypomnieć, że wielu ludziom powodzi się o wiele wiele gorzej. Kiedy to zrobisz, może się okazać, że przestaną cię lubić – pozbędziesz się w ten sposób trudnego towarzystwa. Ale gdy wszystko zacznie im się lepiej układać, wrócą i znowu będą cię lubić. Być może nawet docenią twoją uczciwość.

Jeśli próbuję pomóc komuś, kto ma problemy, ale nie widzę efektów, jak długo warto być cierpliwym i próbować, a kiedy lepiej się wycofać?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli ktoś chce się uczyć, pomagajmy mu. Ale jeżeli szuka tylko miejsca do przeżywania swoich złych nawyków, należy go powstrzymać. Sprawdźcie po prostu, czy się rozwija dzięki przestrzeni, którą mu dajecie, czy też używa jej, żeby utrwalić swoje złe nawyki. Gdy pozwalamy ludziom wzmacniać negatywne albo głupie nawyki, to jest to idiotyczna forma współczucia, która przynosi im szkodę.

Najlepsze jest stare niemieckie powiedzenie: “Co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Najcięższa szkoła to najlepsza szkoła i wytrzymanie jej to zdecydowanie najlepszy i najszybszy sposób rozwoju.