Dlaczego rozstania są tak bolesne?

Odpowiedź Lamy Ole:

Przeważnie myślimy o przestrzeni jako o czymś, co nas dzieli – jako o dystansie, ogromnej nicości między nami. W tym przypadku logiczne jest doświadczanie oddzielenia jako czegoś nieprzyjemnego. Radzę ci zmienić postrzeganie przestrzeni.

Buddyści postrzegają przestrzeń jako pojemnik. Ilustruje to prosty eksperyment: wyobraź sobie, że masz oczy nie z przodu głowy, ale na plecach. Wówczas zauważyłbyś, że za tobą zawsze jest o wiele więcej przestrzeni niż między tobą a innymi. Przestrzeń rozszerza się wokół ciebie o lata świetlne, bez ograniczeń i we wszystkich kierunkach. A jeśli nie tylko postrzegasz przestrzeń między sobą a innymi, ale doświadczasz również przestrzeni wokół siebie, to nie ma już między wami oddzielenia. Przestrzeń to pojemnik, który zawiera w środku i ciebie, i innych.

Ja sam tak pracuję z moimi uczniami, z naszymi ośrodkami i ze wszystkim, z czym jestem związany. Od czasu do czasu wizualizuję krajobrazy i miasta tak, jakby były na mapie przede mną. Widzę te lokalizacje wokół siebie. Nie widzę dokładnie, co robią ludzie, ale czuję wibracje i wiem, czego doświadczają. W ten sposób wykorzystuję przestrzeń. Przestrzeń łączy. Przestrzeń jest informacją.

Co mówi buddyzm o wierności w partnerstwie?

Odpowiedź Lamy Ole:

Przede wszystkim ważne jest zrozumienie, że Budda nie jest bogiem stwórcą ani gniewnym bogiem, który grozi nam palcem z jakimś moralnym osądem. Budda po prostu życzy nam dobrze – żebyśmy żyli, umierali i odradzali się lepiej, oraz żebyśmy się rozwijali. Generalnie Budda trzyma się z dala od sypialni swoich uczniów i jest to bardzo mądre.

W tych kwestiach ludzie bardzo się różnią. Z kulturowego punktu widzenia istnieje wiele podejść do wierności. Na Zachodzie dominuje model 1+1: jeden mężczyzna z jedną kobietą, jedna kobieta z jednym mężczyzną, plus kilkoro dzieci. Ten model zbudował najbardziej solidne, zachodnie społeczeństwa. I rzeczywiście wygląda na to, że najlepiej pasuje on większości ludzi. Ale często ten schemat może okazać się trochę zbyt ciasny. Pojawia się zbyt dużo presji i zbyt wiele oczekiwań; presja jak w szybkowarze. W innych krajach praktykowana jest poligamia, w której mężczyzna ma różne partnerki. Ale są też kraje, takie jak Tybet, w których to kobiety mają po kilku partnerów.

Na Grenlandii zasady gościnności wymagają, aby gospodarz pozwolił gościowi spędzić noc ze swoją żoną. To dlatego, że gość często podróżował w śniegu przez kilka tygodni, podczas gdy mąż cały czas jest blisko kobiety. Oczywiście wszystko pod warunkiem, że żona się na to zgadza.

Z kolei w krajach arabskich kobiety muszą zakrywać swoje ciała, ponieważ mężczyźni nie chcą, aby inni ludzie widzieli, jakie są piękne lub brzydkie. Niestety, w rezultacie kobiety mają mocno ograniczone ruchy i wydarza się wiele wypadków drogowych, ponieważ słabo widzą.

Między tymi modelami wolności i ograniczeń jednostki znajdują swoją ścieżkę. W dużej mierze zależy to od karmy. W większości przypadków prawdopodobnie mamy najsilniejszą karmę z jednym lub dwoma partnerami, z którymi byliśmy już razem w poprzednich wcieleniach.

Kazirodztwo jest jedyną rzeczą, której Budda zdecydowanie się sprzeciwia. W tej kwestii absolutnie nie ma wątpliwości. Ale poza tym, będąc buddystą można dobrze żyć w prawie każdym społeczeństwie bez popadania w kłopoty. Związek seksualny, który nie powoduje cierpienia, to dobry związek seksualny.

Natomiast z chwilą pojawienia się dzieci pojawia się prawdziwa odpowiedzialność. Sprowadziliśmy na świat istoty zależne od nas. W takim przypadku powinniśmy starać się być dobrą rodziną lub przynajmniej mieć ze sobą dobre relacje.

Co jest lepsze, długoterminowy związek czy dużo przelotnych znajomości?

Odpowiedź Lamy Ole:

Na ten temat jest wiele różnych opinii. Na przykład Duńczycy mówią: „Po co unieszczęśliwiać jedną osobę, skoro możesz uszczęśliwić wielu ludzi?”. To była dobra opcja przed pojawieniem się AIDS. Wraz z AIDS dni łatwej i radosnej miłości odeszły do przeszłości. Od tego czasu jest to bardziej ryzykowne i powinniśmy uważać i zabezpieczać się.

Trzeba też się starać, żeby nie łamać zbyt wielu serc. Rozumiem przez to, że od razu należy wysyłać wyraźne sygnały. Jeśli chcesz tylko krótkiej znajomości, bądź szczery od samego początku – nie obciążaj się fałszywymi obietnicami lub innymi nieprzyjemnymi sytuacjami. Miłość powinna być źródłem radości, a nie trudności.

Dlaczego mężczyźni i kobiety tak często czują, że płeć przeciwna ich nie rozumie?

Odpowiedź Lamy Ole:

Po prostu doświadczamy niektórych rzeczy inaczej. Na przykład mężczyznom trudno zrozumieć, że kobieta funkcjonuje w 24-godzinnym rytmie: jeśli nie spotka się ze zrozumieniem w ciągu dnia, wieczorem wiele się nie wydarzy – nie pojawi się ciepło. Z mężczyzną jest inaczej. Potrafi całkiem dobrze podzielić swój czas – w ciągu dnia może być odcinający i nieco oschły, skupiony na przetrwaniu, podczas gdy w nocy nagle staje się miły i pragnie szczęścia i miłości. Ważne jest, aby mężczyzna wiedział, że kobieta doświadcza doby jako 24-godzinnej całości i żeby kobieta zrozumiała, że mężczyzna nie jest hipokrytą, nawet jeśli wydaje się trzeźwo zorganizowany w ciągu dnia, a w nocy zamienia się w zakochanego księcia.

Podam przykład pokazujący, jak różnie można doświadczać rzeczy. Para wychodzi wieczorem. Kolacja jest dobra, film jest kiepski, ale seks jest dobry. Następnego dnia, gdy mężczyzna zapyta, jak podobał jej się film, kobieta powie, że był dobry, ponieważ uważa go za część całości. Potem on myśli: „Czy ona kompletnie nie ma gustu?”. A gdy kobieta zapyta go, jak ocenia wyjście, odpowie: „Film był kiepski”, a ona myśli, że on ma na myśli również kolację i seks. Dobrze więc jest wiedzieć, że różnie doświadczamy różnych rzeczy. Bądźcie dla siebie mili i cieszcie się sobą; to chyba najlepsza rada.

Życie jest za krótkie na wojnę płci!

Czasami związek powstaje tylko dlatego, że dana osoba pasuje do naszych wzorców – na przykład reprezentuje postać matki lub ojca. Jak sobie z tym poradzić? Czy to analizować, czy po prostu zignorować?

Odpowiedź Lamy Ole:

Gdy tylko nazwiemy daną rzecz, jej rozmiar od razu się zmniejsza. Jeśli mówimy „jest tak”, definiujemy tę rzecz i nie dajemy jej szansy na bycie czymś innym. W ten sposób zabieramy przestrzeń z sytuacji i odbieramy jej wszystkie inne możliwości. Najlepiej pozostawić sprawy „w ruchu”. Moja rada jest taka, że lepiej samemu sprawdzić, jak można się nawzajem uzupełniać, jak najlepiej być razem. Analiza dobrze się sprawdza w stosunku do rzeczy martwych. Jeśli ktoś zaczyna coś kroić, żeby to zbadać i trzeba to poćwiartować na kawałki – jest to już martwe.

Ale związek jest dynamiczny i nie starajmy się go sparaliżować. Po prostu dążymy do tego, co chcemy osiągnąć. Nie oznacza to, że jesteś nieuczciwy albo udajesz, że czegoś nie widzisz. Ale w każdej sytuacji dajemy z góry „zaliczkę” – dajemy przestrzeń, aby mogło pojawić się to, co najlepsze. Nazywam to „dynamiczną prawdą”. Czyli dostrzegamy bardziej możliwości niż to, co już zostało osiągnięte. To jest jak woda: płynie i jest żywa!

Wyjątkowo mocno doświadczam moich fizycznych potrzeb jako przywiązania i jest to bardzo nieprzyjemne. Jak sobie z tym poradzić?

Odpowiedź Lamy Ole:

W Diamentowej Drodze praktykujemy jako ludzie świeccy i jogini, dlatego że widzimy przeszkadzające emocje jako surowiec do oświecenia. Odróżnia nas to od hinajany czy terawady, od poziomu mnichów i mniszek.

Dobrą rzeczą jest to, że można otworzyć się na Buddę w pełni, włączając w to naszą seksualność. Budda naucza, że ciało jest świątynią z 72 000 kanałami energii. Kobiece organy są kwiatem lotosu, a męskie diamentem. Wszystko jest doświadczane jako czyste, pełne mądrości i znaczenia. Kiedy sami czujemy się czyści, możemy otworzyć się na Buddę i uczyć się od niego; możemy pracować z tymi energiami. W każdym wydarzeniu, w każdej chwili, pojawia się czystość, ekscytacja i świeżość. 

Jeżeli ktoś był tak wychowany, żeby postrzegać ciało jako wroga i wszystko, co jest poniżej pasa, jako złe, stanowi to prawdziwą przeszkodę. Częstą przyczyną jest tu katolickie wychowanie. Według mnie wielu katolików potrzebuje terapii, żeby mogli przywrócić w miarę zdrowy stosunek do własnego ciała.

Ważne jest, żeby w pełni otworzyć się na Buddów, razem z naszymi pragnieniami i uczuciami. W ten sposób prosimy ich, żeby do nas sięgnęli, szczególnie gdy to dotyczy miłości. W tej kwestii kobiety sa bardziej świadome od mężczyzn. Rozumieją wagę miłości o wiele lepiej niż mężczyźni.

Kiedy mężczyzna przychodzi do kobiety, powinien otworzyć się na doświadczenie jej mądrości i zrozumieć doniosłą wagę miłości oraz znaczenie otwartości. 

 

 

Jaki jest cel praktyk tantrycznych w zjednoczeniu?

Odpowiedź Lamy Ole:

W praktykach tych główny nacisk kładziony jest na zbliżenie mężczyzny i kobiety, tak żeby się „uzupełnili”. Oczywiście zachowujemy nasz zewnętrzny wygląd, ale na poziomie wewnętrznym i tajemnym możemy szybko przejąć cechy drugiej płci: mężczyźni zyskują intuicję właściwą kobietom, a kobiety siłę mężczyzn. Na najgłębszym poziomie mężczyzna otrzymuje przestrzeń, która przekształca wszystko w coś ponadosobistego, podczas gdy kobieta uzyskuje radość, która wszystko zaokrągla.

Te praktyki świetnie działają, jeżeli ktoś naprawdę potrafi je wykonywać. Mężczyźni i kobiety naprawdę mogą się w ten sposób uzupełniać. Kobiety mają w ciele pewną energię, która zawiera różne mądrości i wgląd: istnieje mądrość podobna zwierciadłu, która pokazuje wszystko takim, jakie naprawdę jest. Istnieje mądrość wyrównująca, która pokazuje złożoność rzeczy. Istnieje również mądrość rozróżniająca, mądrość doświadczenia oraz intuicyjna, wszechprzenikająca mądrość. Jeśli mężczyzna idzie do kobiety, jakby szedł do świątyni, pełen szacunku i godności, jeśli otworzy się przed nią i zobaczy ją na bardzo wysokim poziomie, otrzyma te mądrości. Jeśli kobieta podejdzie do mężczyzny w ten sam sposób, otrzyma cztery aktywności: uspokajającą, wzbogacającą, fascynującą i pełną mocy – ochraniającą.

Na najgłębszym poziomie kobieta jest jak kwiat lotosu – ciepła, otwarta i szczęśliwa, gdy ma co podtrzymywać – podczas gdy mężczyzna jest jak diament, który cieszy się promieniując sam z siebie. Ale lotos, który niczego nie trzyma i diament, który nie promieniuje dla nikogo, są bezużyteczne. Dlatego ważne jest połączenie męskości i żeńskości. Na poziomie wewnętrznym i tajemnym to spotkanie tworzy kompletną ludzką istotę.

Tym niemniej, nawet jeżeli to osiągniemy, nadal będziemy odczuwać pożądanie wobec płci przeciwnej. Kiedy ktoś uwolni się od przeszkód i zasłon, jego wygląd fizyczny może stać się wyraźniej męski lub żeński, a zdolność kochania staje się silniejsza. A na poziomie wewnętrznym i tajemnym pojawi się wielkie bogactwo.

Jeśli zakochujemy się w kimś, kto jest w związku, co najlepiej zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeżeli istniejący związek układa się dobrze i oboje partnerzy cieszą się swoim towarzystwem, poszukałbym innej damy lub dżentelmena. Nawet jeżeli istnieją oczywiste oznaki, że związek już dobrze nie funkcjonuje, poczekałbym, aż rozpuści się karmiczne połączenie między partnerami.

Jeżeli para połączy się zbyt wcześnie, podczas gdy były partner jest totalnie nieszczęśliwy z powodu rozstania, wówczas powstaje negatywna karma. Należy poczekać, aż związek rozpadnie się sam. A kiedy to się stanie i dawni partnerzy będą mogli sobie dobrze życzyć, nowy związek też będzie dobry.

Kiedy czujemy nagły pociąg do kogoś, dzieje się tak dlatego, że mamy więź z osobą, która stanęła na naszej ścieżce. I nie ma możliwości moralnego osądu w tej sprawie. Nigdy bym tego nie osądzał. Niemniej jednak warto nie podążać za nowym uczuciem natychmiast; może być silne, ale może też szybko przeminąć.

Jednym z powodów, dla których nie warto się spieszyć z wchodzeniem w nowy związek, jest to, że przyczyną spotkania ludzi mogą być zarówno dobre, jak i złe działania z przeszłości. Już po krótkim czasie można wyczuć czy łączy nas coś pozytywnego, czy negatywnego. W sytuacji, gdy wszystko staje się coraz trudniejsze, a z drugą osobą wiąże nas coś niedobrego, wciąż macie szansę się rozejść. Właśnie dlatego nie warto rezygnować za szybko z tego, co już mamy, tylko po to, żeby dostać coś, czego nie jesteśmy pewni. To moja rada. Bądźcie uważni – zarówno dobre, jak i złe działania są jak klej i wiążą nas ze sobą.

Czasami do partnerstwa może wkraść się nuda. W takim przypadku relację może ponownie wzmocnić i przywrócić do życia nowy zawodnik, który na krótko dołączy do gry. Ta rada jest ważna dla ludzi świeckich. Pamiętajcie jednak, że celem jest utrzymanie związku, zwłaszcza jeśli są dzieci.

Dla joginów ważne jest coś jeszcze. Chodzi o to, by wykorzystać seksualność do stworzenia jak największej radości i rozwijać się jak najszybciej. Dla joginów kluczowe jest więc poznawanie ludzi, z którymi praktykujemy oraz doświadczenie dużej ilości przestrzeni i szczęścia. I tutaj niekoniecznie ogranicza się to do jednej osoby. Można pozwolić sobie na inspirację od kilku partnerów.

Słyszałem kiedyś od ciebie, że gdy kobieta ma romans, jest to bardziej niepokojące dla związku, niż kiedy mężczyzna ma romans. Co dokładnie miałeś na myśli?

Odpowiedź Lamy Ole:

Zawsze mam bliski kontakt z ludźmi. Przychodzą do mnie i piszą listy z prośbą o radę. Dlatego widzę pewne wzorce. Mogą nie być widoczne u wszystkich, ale powiedziałbym, że istnieją w większości przypadków.

Na podstawie tego, co widziałem i słyszałem, uważam, że dla kobiety ważniejszy jest poziom mentalny związku, podczas gdy dla mężczyzny poziom fizyczny. Dopóki mężczyzna nie buduje relacji zaufania z inną kobietą, partnerka nie poczuje się zbytnio zaniepokojona, jeżeli jej partner od czasu do czasu bawi się gdzie indziej. Z drugiej strony kobieta może mieć na ścianie plakaty gwiazdorów filmowych i nie przeszkadza to mężczyźnie, dopóki czeka na niego obiad, gdy wraca do domu. Zarazem jednak nie chce, żeby sypiała z innymi. Poziom fizyczny jest ważniejszy dla mężczyzny, podczas gdy poziom mentalny jest ważniejszy dla kobiety.

Dość często romans ma inne znaczenie dla obojga – z pewnością istnieje tu różnica. Jeśli mężczyzna ma romans, może to wynikać po prostu z jego dobrego humoru. Wychodzi, bawi się, budzi się w cudzym łóżku, sprawdza czy ona jest blondynką, czy rudą, a potem wraca do domu i zapomina o tym. Ale jeżeli robi tak kobieta, to w większości przypadków w jej związku coś kuleje. Kiedy kobieta ma romans, mówi to więcej o stanie związku niż w przypadku mężczyzny. Dlatego powstało powiedzenie: „Nieważne, co robi Cezar; lepiej zobacz, co robi żona Cezara, a odkryjesz prawdziwy stan narodu”.

Mówi się, że należy unikać wyrządzania cierpienia w sferze seksualnej. Jeśli jednak ktoś nie chce być monogamistą, dzieje się to dość szybko, prawda?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak to prawda. Seksualność oznacza także cierpienie. To bardzo silna rzecz. Pożądanie jest najsilniejszą z emocji; jest przyczyną naszego ludzkiego odrodzenia.

Ludzie traktują swoje emocje poważnie. Dlatego powinniśmy być ostrożni i nie łamać serc bez powodu. Łamanie serc nie jest dobrym sportem! Na początku można uznać się za kogoś wyjątkowego, kto jest ponad tym całym dramatem. Ale pewnego dnia pojawi się ktoś, kto tobie z kolei złamie serce. Może się zdarzyć, że jeden partner w związku zakocha się w kimś innym. Zawsze jednak należy starać się postępować w sposób możliwie odpowiedzialny.

Czy istnieją inne formy partnerstwa oprócz relacji monogamicznych, które się sprawdzają?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli nie pojawia się zazdrość, może się dobrze udać z większą liczbą partnerów. Na przykład w Tybecie bardziej prawdopodobne było, że kobieta ma więcej niż jednego mężczyznę, a nie na odwrót. Niemniej jednak w większości przypadków najlepszym rozwiązaniem jest relacja jedna kobieta plus jeden mężczyzna. Tworzą podstawę rodziny, gdzie może pojawić się też pewna otwartość – choć zdarzają się również przypadki, w których może udać się z kilkoma partnerami.

Ale zawsze należy uważać, aby nikt nie cierpiał ani nie czuł się wykorzystany. Każde spotkanie powinno opierać się na idei pomagania innym istotom w rozwoju.

Jestem świadoma, że mój partner cierpi, gdy jestem z kimś innym; czy nie tworzę wtedy negatywnej karmy?

Odpowiedź Lamy Ole:

To zależy. Jeśli naprawdę myślisz, że to jest twój partner, to twoim obowiązkiem jest uczynić go lub ją szczęśliwym, najlepiej jak potrafisz. Z drugiej strony, masz też odpowiedzialność za to, żeby pomagać jemu lub jej rozwijać się i wzrastać. Ostatecznie, w takiej sytuacji musimy rozważyć obie te rzeczy. To zależy od naszego podejścia, od tego, jak myślimy i doświadczamy sytuacji. To zależy, czy partnerzy spotkali się na poziomie „Tylko ty, od teraz aż po grób”, czy też pomyśleli raczej: „Od teraz będziemy wzrastać i rozwijać się ramię w ramię, i damy radę przejść większą część drogi razem”. Jest różnie u różnych ludzi. Nie można tu zastosować sztywnych zasad. 

Na przykład, w przypadku zazdrosnego partnera należy się poważnie zastanowić czy romans byłby dobrym pomysłem. Z drugiej strony, jeżeli partner myśli: „Ona wie, co robi” czy „On wie, co robi”, albo myśli „Jeśli ona ma się dobrze, to ja też, a jeśli się zakocha w kimś innym, to wróci do domu bogatsza i sprawi, że wszystko będzie znów świeże i nowe” – w takim przypadku to się może sprawdzić, pod warunkiem, że partnerzy są zdrowi. Jednak, żeby to się udało, potrzeba dużo zaufania ze strony wszystkich zainteresowanych. Kiedy ktoś idzie do łóżka z kimś innym, idzie tam ze wszystkimi partnerami tej osoby, których miała do tej pory, gdyż jest tam cząstka każdego z nich. To z pewnością większa sprawa.

Powinniśmy zawsze znajdować partnerów dorosłych, a nie małych, zależnych od nas ludzi z niewielkim nadmiarem. To nie jest kwestia moralności, kiedy myślimy w kategoriach „zły”, czy „nie wolno” – nic z tych rzeczy. W buddyzmie ciała nie postrzega się jako czegoś z gruntu złego, jak w kilku innych religiach. Ciało jest uważane za pałac ze światła z 72000 kanałów energii, stworzonych z natury mądrości. Ciało jest narzędziem przynoszenia pożytku i pomagania innym, dawania im szczęścia i miłości.

W sprawach partnerstwa i seksualności jest wiele różnic kulturowych i każda kultura ma własne standardy.

Czy można po prostu pozbyć się tych norm? Czy może to głównie kontekst kulturowy wpływa na nasze zachowanie?

Odpowiedź Lamy Ole:

Poradziłbym coś podobnego do tego, co mówią inni nauczyciele, którzy spędzili trochę czasu na Zachodzie i zaznajomili się z czymś innym niż hermetyczne kultury, z których pochodzą: żyj tak, żeby nie wychodzić zbyt daleko poza ramy ustanowione przez twoje społeczeństwo. Żyj w sposób, który nie przynosi problemów tobie i innym, i naturalnie daje radość.

Ale jeżeli uprawiasz praktyki, które zanadto odstają od normy i oddalają cię od innych, pojawi się cierpienie. I jedynym, co naprawdę się liczy na dłuższą metę, jest to, czy twoje działania powodują szczęście czy cierpienie. Po prostu tak to jest.

Jaka jest różnica pomiędzy miłością i przywiązaniem w związkach?

Odpowiedź Lamy Ole:

Przeszkadzające emocje, takie jak pożądanie, wyłaniają się z niewiedzy. Są tylko trzy emocje, które nie pochodzą z niewiedzy i dlatego są absolutne: nieustraszoność, radość i miłość.

Nieustraszoność wyłania się, gdy umysł rozpoznaje swoją naturę przestrzeni – kiedy odkrywa, że nie jest rzeczą, lecz jest niezniszczalny jak sama przestrzeń. Radość wyłania się z umysłu, gdy rozpoznaje on swoją przejrzystą naturę. Dzieje się tak, gdy dzięki nieustraszoności umysł doświadcza swobodnej gry – własnego potencjału i bogactwa. Staje się radosny i szczęśliwy.

Miłość pojawia się z kolei, gdy umysł rozpoznaje swoją nieograniczoną naturę. Jeśli uzmysłowimy sobie, że przejrzysta natura umysłu jest nieograniczona i że wszystkie istoty są jak my – chcą być szczęśliwe i uniknąć cierpienia – przekonamy się, że nie można oddzielić własnych uczuć od tych, które mają inni. Nie ma wyboru. Trzeba stać się kochającym człowiekiem. Tylko u podstaw tych trzech uczuć leży prawdziwa natura umysłu i tylko one są trwałe.

Umysł przeciętnego człowieka jest jak oko – patrzy na zewnątrz, lecz nie może dostrzec samego siebie. Wszystkie zjawiska w przestrzeni są wymierne lub można je opisać, ale na pytanie o wielkość umysłu, jego długość, szerokość, formę, czy smak, nikt nie zna odpowiedzi. Wiemy wszystko o otaczającym nas świecie, ale nic o tym, kto tego doświadcza. To niedobrze, bo na zewnątrz obrazy wciąż się zmieniają, a umysł zawsze pozostaje taki sam.

Umysł nie może zobaczyć siebie, co sprawia, że pojawiają się w nim dwa podstawowe uczucia. Pierwsze z nich to pożądanie lub przywiązanie. Doświadczamy siebie jako czegoś mniejszego od całości wszystkich zjawisk i tęsknimy za czymś, czego, jak nam się wydaje, nie mamy. Drugą emocją jest awersja. Myślimy, że nie lubimy tych wszystkich ludzi, że są niebezpieczni. Wiele osób myli pożądanie z męskością; myślą że brak pragnień równa się impotencji. To nieporozumienie polega na błędnej interpretacji słów, lecz jest powodem, dla którego wielu ludzi nie medytuje. Dlatego używamy określenia „przywiązanie”.

Jeśli przyjrzymy się bliżej miłości i przywiązaniu, dostrzeżemy tu jasne rozróżnienie. Pierwsze z tych uczuć ma tylko dobrą stronę – to miłość, która daje. Przejawia się poprzez bezpośrednią wymianę z drugą osobą lub ogólne odczuwanie współczucia, dzielenie się z innymi tym, co się posiada. Manifestuje się również jako współradość, to znaczy, że cieszymy się z czegoś, co nie wiąże się osobiście z nami, lecz uważamy to za ważne. Ta miłość sprawia, że pozostajemy w równowadze. Wiemy, że każdy ma naturę Buddy, niezależnie od tego, jak głęboko to przejrzyste światło może być ukryte.

Drugi, kiepski rodzaj miłości, nie wydarza się tu i teraz, lecz rozgrywa się w przeszłości lub przyszłości. Nie sprawia, że ludzie są wolni, lecz ich ogranicza. Ta miłość nie potrafi cieszyć się tym, że partner uczy się i rozwija, ale martwi się, że on lub ona stają się mądrzejsi od nas i mogą nam zaraz uciec. Należy naprawdę zadbać o to, żeby się pozbyć tej zazdrosnej, małostkowej, zawistnej i oczekującej miłości, gdy tylko zobaczymy ją na horyzoncie. Ścisła kontrola nie przynosi nikomu pożytku. Powinniśmy dawać innym wolność i puszczać ich swobodnie. Jeżeli wrócą, to ich miejsce jest przy nas, a gdy odejdą na dobre, to będą szczęśliwsi gdzieś indziej. Kiedy pojawia się lgnięcie, przyklejanie się, nie ma w tym niczego dobrego. Dobre jest wszystko to, co wyzwala.

Czasem mężczyźni lgną do mnie i przywiązują, a ja chciałam tylko zachować się przyjaźnie. Co mam z tym zrobić?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najlepiej będzie wytłumaczyć im, jak cudownie jest dzielić coś na wielu poziomach – mieć brata lub przyjaciela. W ten sposób wyprowadzić ich z pożądania. I powinnaś powiedzieć: „To, co widzisz we mnie, masz w sobie. Może trochę pomedytujesz?”.

Po prostu medytuj na poziomie najwyższej mądrości, ciągle od nowa i spraw, żeby ludzie byli świadomi swojej mocy i potencjału. Jeżeli pragną czegoś, czego nie mogą dostać, jeśli pragną czegoś w niezdrowy sposób, najlepiej jest ich odesłać. Najlepiej używać energii i pomagać im, żeby stali się niezależni. Potem możecie razem pracować dalej.