Jak usunąć przeszkadzające energie z pomieszczenia, w którym chcemy medytować?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli przychodzą do ciebie dziwne energie, są dwie możliwości: albo masz z nimi negatywny związek z przeszłości i chcą ci zaszkodzić, albo masz wobec nich dług i przychodzą, bo ptrzebują pomocy. W obu przypadkach najlepszym rozwiązaniem jest współczucie. Przed medytacją życzysz wszystkiego najlepszego wszystkim istotom. Wysyłasz tęczowe światło we wszystkich kierunkach z serca, wyrażając życzenia, żeby rozpuściło cierpienie wszystkich istot. Następnie rozpoczynasz medytację i problem się nie pojawia.

Można też skorzystać z pomocy buddyjskich Strażników. Najważniejsza rzecz, jeśli chodzi o Strażników, jest taka, że nie używasz ich mantr od razu, gdy pojawia się problem. Zamiast tego przywołujemy ich podczas codziennej praktyki, co nas wzmacnia. Następnie, kiedy pojawiają się przeszkadzające energie, możemy być łagodni. Tak jak w przypadku psów: tylko małe szczekają. Ludzie, którzy nie mają ochrony i nie mają mocy, będą agresywni; mocni są powściągliwi. Obserwują, co się wydarza, ale trudności nie przychodzą, ponieważ pole mocy takiego silnego człowieka jest niewzruszone.

Są też trudne miejsca, gdzie zwyczajnie każdemu jest nieprzyjemnie. Najtrudniejsze są rzeźnie, w których zginęło wiele zwierząt.

Co można zrobić, jeśli czujemy w domu złe wibracje?

Odpowiedź Lamy Ole:

Najpierw sprawdź, czy źródłem problemów jest sytuacja na zewnątrz, czy wewnątrz domu. Jeśli wydaje się, że ich przyczyna tkwi na zewnątrz – na przykład po drugiej stronie ulicy jest cmentarz, rzeźnia lub pijacka melina – ustaw w domu lustro, tak aby odbijało złe wibracje. Zazwyczaj używa się̨ w tym celu luster ośmiokątnych.

Jeżeli ta wibracja jest obecna w domu, dowiedz się czegoś o historii tego miejsca. Może wydarzyło się w nim coś, co spowodowało wiele cierpienia. Może mieszkał tam przez trzydzieści lat ktoś całkowicie samotny i zdruzgotany? Może ktoś́ został tam zabity? Może ludzie bili tam innych?

Ogólnie dobrze jest pomalować ściany albo położyć nową tapetę̨ i użyć́ przy tym jaśniejszych kolorów, jeśli to możliwe. Należy też wietrzyć często pomieszczenia albo spalić w domu żywicę z wiśni – odpędza ona negatywne energie. Myślę̨, że to jej właśnie katolicy używają̨ do wyrobu kadzideł. To jest świetny sposób.

Można też powiesić w pokoju wizerunki buddyjskich Strażników w pięciu kolorach. Oni zadbają̨ o to, żeby nic przeszkadzającego nie powróciło. Albo możesz zaprosić́ swoją dziewczynę̨ i doświadczyć z nią wiele radości w tym miejscu, to też pomaga.

Nauki Mahamudry mówią, że wszystko jest fantastyczne po prostu dlatego, że może się wydarzyć. Lecz z drugiej strony gdy ludzie zabijają się nawzajem, to nie jest to fantastyczne, prawda?

Odpowiedź Lamy Ole:

Możemy na to spojrzeć na dwa sposoby. Kiedy widzimy, jak ludzie źle się nawzajem traktują, jest to nieprzyjemne i myślimy wtedy: „Dlaczego tak postępują? W przyszłym życiu zamienią się rolami i znów będą tak samo ze sobą postępować? Dlaczego więc, dlaczego?”

Można jednak przyjrzeć się temu także z absolutnej perspektywy – zarówno ofiara, jak i sprawca mają naturę buddy i w którymś momencie ją urzeczywistnią. Na przykład, gdyby ktoś tu przyszedł i porozrzucał odbezpieczone granaty, to z pewnością nie spodobałoby nam się, że przeróżne elementy naszego cennego ciała poszybowały we wszystkie strony. Jedneocześnie trajektoria lotu każdego kawałka ciała, metalu i kości zdeterminowana byłaby przez wyższą, matematyczną mądrość. Musimy uwolnić się od przywiązania do ciała, w przeciwnym razie nigdy nie zrozumiemy najwyższego poglądu. 

Budda otwiera przed nami oba poziomy zrozumienia jednocześnie – o to właśnie chodzi. Jeśli zapanujemy nad oboma, będziemy mogli pod koniec życia powiedzieć to samo, co rzymski cesarz Oktawian August: „Jeżeli dobrze odegrałem swoją rolę, proszę o oklaski”. Po prostu robimy w życiu, co w naszej mocy i w chwili śmierci wiemy, że możemy wszystko odpuścić, bo tak naprawdę wszystko jest tylko snem. Chociaż potrzebujemy medytacji, żeby naprawdę to zrozumieć, to samo już intelektualne zrozumienie tej prawdy na początku ścieżki jest również bardzo pomocne. 

Czasem myślę, że moją główną motywacją do praktyki jest strach. Czy to też jest w porządku?

Odpowiedź Lamy Ole:

W tym przypadku po prostu myśl: „Strach jest moim koniem!”. Gdy pojawia się lęk, postanów: „Dzisiaj mój strach jest bardzo silny, więc dużo pomedytuję”. Pozwoliłbym mu pędzić i używałbym go stale od nowa jako silnika do medytacji. Pewnego dnia rozejrzysz się dookoła i nie będzie już żadnych zasłon. Użyj tego sposobu.

Można nauczyć się wykorzystywania energii przeszkadzających emocji – strachu, zazdrości czy czegoś innego. Gdy nauczymy się wykorzystywać ich moc, otworzą się przed nami ogromne możliwości. 

Jak pojawia się lęk?

Odpowiedź Lamy Ole:

Lęk nie jest pierwszorzędnym czy drugorzędnym uczuciem, lecz trzeciorzędnym. Głównym, podstawowym przeszkadzającym uczuciem jest niewiedza: to z niej wyłaniają się takie emocje, jak pomieszanie, duma i gniew, które są z kolei źródłem strachu.

Lęk ma swój początek w starym gniewie i rozgoryczeniu, których obecności w swoim umyśle nie możemy znieść. Kiedy się pojawiają, umysłowi nie podoba się jego własna zawartość i doświadcza strachu.

Zewnętrzny świat jest projekcją naszego umysłu. Kiedy patrzymy na świat przez różowe okulary, wszystko jest piękne i doskonałe, a jeśli założymy czarne, wszystko będzie okropne. Dlatego najlepszym sposobem pozbycia się lęku jest bardzo świadome życzenie wszystkim istotom wszelkiego dobra każdego dnia, tak często i głęboko jak to możliwe.

W przypadku gniewu i lęku dobrze jest też powtórzyć milion razy mantrę OM MANI PEME HUNG. Om usuwa dumę, ma rozpuszcza zazdrość, ni odcina przywiązanie, pe niszczy pomieszanie, me eliminuje zachłanność i chciwość, a hung spala gniew. Za każdym razem, gdy mówimy OM MANI PEME HUNG, czyścimy wewnętrzne zwierciadło naszego umysłu. To jest bardzo skuteczne!

Co rozumiemy jako cztery zasłony?

Odpowiedź Lamy Ole:

Istnieją cztery zasłony przesłaniające umysł. Pierwsza to podstawowa niewiedza – niezdolność do zobaczenia przedmiotu, podmiotu i działania jako części jednej całości. Druga to przeszkadzające emocje, które się z niej wyłaniają. Trzecia to negatywne słowa i działania powstałe na skutek tych uczuć, a czwartą stanowią szkodliwe nawyki, ich rezultaty.

Te cztery zasłony uniemożliwiają nam zobaczenie prawdziwej natury umysłu – doświadczenie tkwiącej w nim mocy i radości. Są ze sobą połączone jak łańcuch. Nie ma znaczenia, gdzie go przerwiemy – gdy to zrobimy, wszystkie pozostałe elementy stracą rację bytu. Jeśli stawimy czoło przeszkadzającym emocjom, będziemy mieć coraz mniej negatywnych doświadczeń czy chęci do działań szkodzących innym, a nasze destruktywne nawyki powoli wygasną. Jeżeli uwolnimy się od podstawowej niewiedzy, reszta przeszkadzających uczuć rozwieje się sama z siebie.  

Dla usunięcia nawykowych zasłon umysłu należy medytować na „przestrzeń jako radość” i „przestrzeń jako świeżość i możliwości”. Chodzi tu przede wszystkim o utrzymywanie stanu nagiej przytomności, w którym nie jesteśmy świadomi głównie czegoś przedmiotowego, lecz raczej spoczywamy w przestrzeni samej świadomości. Dzięki temu rozpuszczą się nawykowe tendencje, które gromadziliśmy od nie mającego początku czasu.

Skoro umysł jest przejrzystym światłem od nie mającego początku czasu, to dlaczego w ogóle pojawiają się przeszkadzające emocje?

Odpowiedź Lamy Ole:

Wszystkie przeszkadzające emocje wyłaniają się z niewiedzy. Jest ona podstawową niezdolnością umysłu do zobaczenia, że ten, kto doświadcza, to, co jest doświadczane i samo doświadczenie się uzupełniają – że przestrzeń i jej przejrzystość są wszędzie takie same. Niestety mylimy przestrzeń z „ja” i myślimy, że przejrzystość – wszystko to, co się w niej pojawia – jest „tobą”. To z tego nieistniejącego naprawdę oddzielenia biorą swój początek przeszkadzające emocje.

Następnie rozwijamy przywiązanie do tego, czego chcemy i niechęć wobec tego, czego nie lubimy. Z przywiązania powstają pożądanie i chciwość, a z niechęci nienawiść i zazdrość. W ten sam sposób z niewiedzy – czyli po prostu z głupoty – wyłania się duma; myślimy, że jesteśmy bardzo rzeczywiści i ważni, chociaż w każdej chwili możemy umrzeć.

Budda nauczał, że istnieją 84 000 kombinacje tych podstawowych przeszkadzających emocji. Wszystkie one prowadzą do szkodliwych słów i działań, które następnie przynoszą negatywne rezultaty. To cierpienie sprawia, że zaczynamy wierzyć, iż świat jest przeciwko nam. Ta postawa znowu prowadzi do szkodliwych działań i cały proces toczy się dalej.

Z powodu wpływu chrześcijaństwa wierzymy na Zachodzie, że to, co przejrzyste, nie może być święte. Myślimy, że cuda mogą wydarzać się tylko wtedy, kiedy pozostawimy rzeczy trochę niejasnymi, jeśli będą tajemnicze i niepojęte. Ale w buddyzmie pragniemy, by wszystko było jak najbardziej zrozumiałe! Dobrze jest przyglądać się uważnie zjawiskom, wątpić, rozróżniać, być krytycznym. W ten sposób stajemy się naprawdę dobrymi buddystami. Budda wyjaśnia co prawda, jakimi rzeczy są, ale doświadczyć tego musimy sami. Jednocześnie, wątpienie ciągle w to samo jest niemądre. Gdy rozwiejemy już swoje wątpliwości – nauczywszy się również czegoś w ten sposób – po prostu idziemy dalej. Dobrze jest jednak badać wszystko krytycznie.

Jeżeli ktoś jest na początku ścieżki krytyczny, na jej końcu stanie się niezniszczalny i przejrzysty jak diament, ponieważ rozwiał wszystkie swoje wątpliwości i przyswoił sobie esencję nauk. Jeżeli ktoś jest na początku pełen miłości i pożądania, na końcu stanie się jak kwiat lotosu – będzie otwarty na wszystko.

Ludzie należą do różnych rodzin Buddy:

Przekształcenie gniewu to rodzina diamentu.

Przekształcenie dumy to rodzina klejnotu.

Przekształcenie przywiązania to rodzina lotosu.

Przekształcenie zazdrości to rodzina działania. 

Przekształcenie głupoty to rodzina Buddy. 

Najsilniejsze przeszkadzające uczucie – to, które rzuca nam najwięcej kłód pod nogi – jest dla nas jednocześnie najlepszym paliwem na drodze do oświecenia.

Kiedy zauważam moje przeszkadzające emocje i staram się je puścić, czuję, że robię to niechętnie. Skąd bierze się takie podejście?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak właśnie działa ego. Dlatego potrzebujemy mądrości. Ego jest
czarujące i uzależnia, jak każda inna trucizna. Po kilku latach medytacji łatwo jest się śmiać z ego, zanim to jednak nastąpi, bywa trudno. Porównuję ego do zamachu stanu w republice bananowej. Pojawia się kilku dżentelmenów z wąsami i w beretach, zabijają parę osób i przejmują władzę w kraju.

Umysł w całym swoim bogactwie jest jak promieniujący klejnot o wielu obliczach i właściwościach. Niektóre z jego aspektów, takie jak pamięć, duma, oczekiwania, nadzieje i obawy, niosą ze sobą silny ładunek emocjonalny. Starają się przejąć kontrolę nad resztą umysłu, na przykład nad jego zdolnością do myślenia w sposób matematyczny lub polityczny, nad twórczością artystyczną i innymi ciekawymi talentami. Z tego powodu ci grubi dżentelmeni, którzy kierują zamachem stanu, wierzą, że w pewnym sensie są oczyszczeni z zarzutów.

Pokonanie ego polega więc na zrzuceniu tych grubasów z konia i przyduszeniu ich do ziemi. O to chodzi. Kiedy wam się to uda, staniecie się spontaniczni i
bezwysiłkowi. Klejnot umysłu zacznie świecić we wszystkich kierunkach, ponieważ sam w sobie jest mądrością. Wolny od filtrów i przeszkód, umysł wytwarza jakość, która w danej chwili jest najbardziej potrzebna i która nie napotyka żadnych przeszkód.

Jeśli chodzi o “dyktatorów’, którzy starają się objąć władzę nad systemem, pozbywamy się ich z użyciem wszelkich możliwych środków – atakując mądrością, radością i wszystkim, co możliwe, dopóki umysł nie nabierze zaufania do samego siebie i nie spocznie we wlasnym centrum, bez obaw i oczekiwań, tu i teraz.

Zaczynamy od pozbycia się neurotycznych zachowań. To pierwszy poziom hinajany, czy też Małej Drogi. Kiedy neurozy już odejdą, na poziomie Wielkiej Drogi pojawią się współczucie i mądrość. Gdy poczynimy pewne postępy i zyskamy nieco nadmiaru, możemy przejść na poziom Diamentowej Drogi. Ostatecznie będziemy spoczywać w tu i teraz, z antenami wysuniętymi we wszystkich kierunkach. Mądrość, radość i miłość pojawiają się wtedy same z siebie i nie potrzebujemy już zewnętrznej przyczyny.

Czy duże ego może być pożyteczne?

Odpowiedź Lamy Ole:

Tak, jeśli je przekształcimy. Zazwyczaj ego blokuje komunikację i jest naszym
najgorszym wrogiem. Jeżeli jednak przekształcimy ego i zamiast myśleć “Jaki jestem wspaniały!” zmienimy podejście na “Jacy my wszyscy jesteśmy wspaniali”, wtedy pod względem jakości doświadczenia trafiamy z piekła do nieba.

Jeśli myślimy: “Jestem taki świetny i zdecydowanie mądrzejszy od innych”, zawsze będziemy samotni i w kiepskim towarzystwie. Jeżeli jednak pomyślimy o tym, jak świetni są wszyscy dookoła i ile potrafią zdziałać, znajdziemy się w dobrym towarzystwie i od każdego będziemy mogli się czegoś nauczyć. Każdemu będziemy mogli coś dać i świat będzie coraz piękniejszy.

Jeśli nauczyciel stoi przed klasą i myśli: “Co tutaj robią te wstrętne goryle?”, to równie dobrze mógłby wyjść, ponieważ goryli niczego nie nauczy. Jeżeli jednak pomyśli: “Co w mojej klasie robi tych trzydziestu Einsteinów?”, wtedy cała zabawa dopiero się zacznie, bo okaże się, że każdy z uczniów może się nauczyć bardzo wiele.

Piekło i niebo wydarzają się między waszymi uszami czy żebrami, w zależności od tego, gdzie dopatrujecie się umysłu. Jeżeli postrzegacie ludzi i wszystko inne na świecie jako wspaniałe – żyjecie w niebie. Jeśli widzicie wszędzie zagrożenia, trudności i ból – to żyjecie w piekle.

Czy mógłbyś wyjaśnić znaczenie spokoju umysłu?

Odpowiedź Lamy Ole:

Spokój umysłu to nieustanna świadomość tego, że już teraz wszyscy jesteśmy buddami, niezależnie od tego, czy o tym wiemy, czy też nie. Oznacza to, że nie padamy ofiarą przywiązania i niechęci; nie dzielimy rzeczy na „dobre” i „złe”, a wszystkim istotom życzymy zawsze wszystkiego, co najlepsze. Oczywiście należy nadal działać praktycznie i wiedzieć, co jest właściwe, a co nie, lecz każde nasze działanie powinno wydarzać się bez gniewu czy innych negatywnych uczuć. 

Najlepszym antidotum na zazdrość i wszelkie oczekiwania jest odkrywanie bogactwa własnego umysłu – to dzięki niemu będziemy mogli dawać innym wszelkie możliwe szczęście. Za każdym razem, gdy czegoś oczekujemy – kiedy pragniemy na przykład, żeby ktoś nas kochał – powinniśmy życzyć tej osobie wszelkiego szczęścia. Budzi to poczucie wewnętrznego bogactwa, które z kolei chroni nas przed popełnianiem błędów. 

Sytuacje w życiu stają się tym trudniejsze, im bardziej są ograniczone. Kiedy na przykład nasz były partner jest teraz z kimś innym, myślimy zwykle: „Oni teraz robią to i tamto, robią to wszystko, co dawniej robiliśmy razem”. Nie możemy odegnać od siebie tej myśli i cała sytuacja staje się ciasna i ograniczająca. Jeśli natomiast uda nam się życzyć byłemu partnerowi pięćdziesięciu tancerek, a partnerce pięćdziesięciu wąsatych oficerów na białych rumakach – gdy potrafimy życzyć wszystkim przez cały czas wszystkiego co najwspanialsze, to nasze najróżniejsze życiowe dramaty nie będą już tak osobiste i zaczną przypominać oglądanie disneyowskiego filmu. Nasze problemy nagle się wtedy rozpuszczą – to, co osobiste, stanie się czymś głębokim i otwartym. Dzięki takiemu przekształceniu swojego nastawienia do zjawisk będziemy mogli szybko się rozwijać, stanie się to pewnego rodzaju turbodoładowaniem.

Nagle wydostaniemy się z ciemności i zaczniemy naprawdę promieniować – będziemy mogli żartować z tego, co wcześniej nas raniło. W efekcie uzyskamy wiele mocy i staniemy się jeszcze bardziej niezależni.

Jak praktykować spokój umysłu w codziennym życiu?

Odpowiedź Lamy Ole:

Większość ludzi ma słabą kontrolę nad tym, czego i jak doświadczają. Są zależni od zewnętrznych warunków i swoich humorów – co oznacza, że są mili, gdy wszystko jest w porządku i trudni, gdy nie jest im łatwo. Jeśli to dostrzeżemy, będziemy mogli wspierać ich w dążeniu do przeżywania wielu uszczęśliwiających sytuacji, co pomoże im również wykonywać więcej dobrych działań. W ten sposób toczymy kamień w dobrym kierunku – nasze otoczenie będzie mogło nabrać nawyku grania w komediach, zamiast w tragediach.

Chociaż nie należy też pozwalać trudnym ludziom, żeby nam przeszkadzali, dobrze jest zdawać sobie sprawę z tego, że zachowują się najlepiej jak potrafią i po prostu nie wiedzą, jak zmienić coś na lepsze w swoich działaniach. Ogólnie powiedziałbym: nie traktujcie rzeczy tak poważnie i osobiście.

Błędem jest także nadmierna pewność siebie. Jeżeli różne osoby wciąż zwracają nam uwagę na te czy inne błędy, które ich zdaniem popełniamy, to zamiast automatycznie temu przeczyć powinniśmy przyjrzeć się sobie naprawdę uważnie. 

Jaka jest różnica pomiędzy cierpliwością i obojętnością?

Odpowiedź Lamy Ole:

To bardzo dobre pytanie. Cierpliwość nie oznacza „nierobienia niczego” lub „bycia obojętnym”. Jest raczej wewnętrzną stabilnością, niewzruszonością i wolnością od gniewu. Oznacza to, że to my trzymamy ster i podążamy tam, dokąd chcemy, nie kierując się własnymi przeszkadzającymi uczuciami, lecz dobrem innych. 

Jak możesz nie czuć w ogóle strachu skacząc ze spadochronem?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli zrozumie się pustość umysłu, doświadcza się nieustraszoności. Pustość i nieustraszoność są nierozdzielne. Mój wypadek spadochronowy przyniósł mi wiele pożytku, ponieważ pokazał wyraźnie, że jestem wolny od strachu. Sprawdziłem to i jest to prawda. 

Po podobnych doświadczeniach nabieramy dystansu do wielu nieistotnych rzeczy. Nagle okazuje się, że wiele naszych dawniejszych przekonań i koncepcji nie ma już znaczenia – po prostu już ich nie potrzebujemy. To jest najważniejsze w rozwijaniu nieustraszoności. 

Gdy wykraczamy poza nasze ograniczenia, jadąc na przykład na motorze, to czy nie można tego łatwo pomylić z nieostrożnością?

Odpowiedź Lamy Ole:

To działa tak: jeśli wypadasz z zakrętu, to jechałeś zbyt szybko, a jeśli nie wypadasz, to jechałeś zbyt wolno. Pomiędzy tymi dwoma sytuacjami istnieje bardzo subtelna granica, która zależy od tego, co lubisz i od jakości twoich opon. Kiedy motocykl, droga i kierowca stapiają się w naturalną całość, wszystko działa samo z siebie.

Należy jednak unikać takich sytuacji, gdy nie spoczywamy w swoim centrum. Nie próbujcie niczego na szybko udowadniać – jest to lekkomyślne i prowadzi do złych rezultatów. 

Czy to prawda, że zyskujemy więcej mocy, jeśli ciągle od nowa wykraczamy poza swoje ograniczenia?

Odpowiedź Lamy Ole:

Jeśli robimy tylko tyle podciągnięć na drążku, ile przychodzi nam z łatwością, to tylko podtrzymujemy mięśnie, które już mamy. Jeżeli chcemy wyrobić sobie muskuły, to trzeba zwiększać liczbę podciągnięć, nawet jeżeli jest to trudne i bolesne.

Za każdym razem, gdy wykraczamy poza nasze ograniczenia, pojawia się nowa przestrzeń i wolność. Życie można porównać do gumki recepturki: jeśli nigdy jej nie używamy, to sparcieje i się pokruszy. Jeżeli jednak stale do czegoś ją stosujemy, to pozostaje elastyczna i użyteczna. To oznacza, że gdy będziemy czasami rezygnować ze starych, niepotrzebnych nawyków, za każdym razem będzie nam łatwiej to zrobić. Trzeba mieć w tym wszystkim zaufanie do przestrzeni i własnych możliwości – nie powinno to nigdy stać się ucieczką. W ten sposób wzmacniamy swój potencjał – nasze życie zawsze pozostanie świeże i będą mogły się pojawiać nowe rzeczy.